Burmistrz Gogolina przegrał w sądzie z firmą Mo-Bruk

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Burmistrz Joachim Wojtala nie mówi tego wprost, ale można się domyślać, że nie chciał na swoim terenie fabryki zajmującej się przetwarzaniem śmieci, bo takie zakłady są z reguły uciążliwe dla ludzi.
Burmistrz Joachim Wojtala nie mówi tego wprost, ale można się domyślać, że nie chciał na swoim terenie fabryki zajmującej się przetwarzaniem śmieci, bo takie zakłady są z reguły uciążliwe dla ludzi. Archiwum
Joachim Wojtala, burmistrz Gogolina, nie zgodził się na budowę zakładu przetwarzania odpadów. Teraz ma przez to poważne kłopoty, bo prywatna spółka oddała sprawę do sądu i wygrała.

Sprawa dotyczy planów budowy zakładu w Górażdżach, który zajmowałby się przetwarzaniem śmieci. Inwestorem była spółka Mo-Bruk, która specjalizuje się m.in. w zagospodarowywaniu odpadów niebezpiecznych, utylizacji śmieci i produkcji paliw alternatywnych.

Zakład w Górażdżach miał przerabiać aż 200 tys. ton odpadów rocznie i zatrudnić 50 osób. Zarząd spółki założył, że inwestycja stanie na prywatnej działce nieopodal wsi. Burmistrz Joachim Wojtala, wiedząc o tych zamierzeniach, nie zgodził się na powstanie takiego zakładu.

- Nie wydałem zgody, bo inwestycja była niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego - poinformował Joachim Wojtala.
Burmistrz trzykrotnie wydał spółce negatywną decyzję środowiskową. Pierwsze pismo Mo-Bruk złożył w tej sprawie jeszcze w 2010 roku, a potem odwoływał się od decyzji. Wymiana korespondencji między firmą a urzędem trwała ponad trzy lata. W końcu Mo-Bruk oddał sprawę do sądu, zarzucając burmistrzowi opieszałość.

We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że Joachim Wojtala podejmował decyzje zbyt wolno. Stwierdził, że burmistrz "dopuścił się bezczynności z rażącym naruszeniem prawa i przewlekłości z rażącym naruszeniem prawa".
Zarząd Mo-Bruku poinformował w specjalnym komunikacje, że wskutek tego "zmuszony został zmienić plany inwestycyjne".

Krzysztof Długosz, zastępca burmistrza Gogolina, przekonuje, że burmistrz postępował zgodnie z prawem, a długi czas oczekiwania wynikał z faktu, że swoje decyzje podpierał ekspertyzami.

- Zasięgaliśmy opinii i zleciliśmy ekspertyzy u różnych specjalistów - tłumaczy Długosz. - Ich przygotowanie było czasochłonne, czego sąd nie chciał wziąć pod uwagę.

Burmistrz od wyroku nie może się odwołać. Co gorsza, otwiera on firmie drogę do starania się o odszkodowanie. Firma twierdzi, że z powodu działań burmistrza straciła dotację z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w wysokości aż 27,8 mln złotych, co stanowiło 60 proc. kosztów budowy zakładu.

- Obecnie koncentrujemy się na sporządzeniu pozwu o odszkodowanie przeciwko burmistrzowi Gogolina, a po jego otrzymaniu spółka dążyć będzie do zrealizowania inwestycji - poinformowała Izabela Górnicka, rzecznik prasowy Mo-Bruku.

Fakty

Mo-Bruk SA to firma, która prowadzi swoje interesy w różnych częściach kraju: Korzennej, Wałbrzychu, Ożarowie. Notowana jest na Giełdzie Papierów Wartościowych.

O działalności Mo-Bruku było już głośno w innych regionach, m.in. w związku z nieprawidłowościami, które wykryte zostały na terenie zakładu. "Tygodnik Sądecki" donosił w kwietniu br., że w firmie Mo-Bruk w wyniku nieprawidłowego procesu odzysku odpadów doszło do uwolnienia amoniaku do środowiska. Potwierdziły to m.in. pomiary strażaków, którzy interweniowali.

Kontrowersje budzi także składowisko odpadów w Wałbrzychu, które należy do Mo-Bruku. Prokuratura zajęła się sprawą ewentualnego łamania prawa przy składowaniu i przewożeniu odpadów zawierających azbest.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska