Lisy będą szczepione przeciw wściekliźnie

Redakcja
Akcja szczepienia lisów trwa od 1995 roku.
Akcja szczepienia lisów trwa od 1995 roku. sxc.hu
W naszym regionie zaczęła się kosztowna akcja zrzucania szczepionek przeciwko wściekliźnie lisów. To może być ostatni raz, bo tych drapieżników jest w regionie za dużo i coraz bardziej się panoszą.

W tym tygodniu na opolskie lasy, łąki i pola zostanie zrzuconych 160 000 dawek szczepionki. Akcja jest dość kosztowna, bowiem produkcja szczepionek dla naszego regionu to wydatek ok. 408 tys. złotych, zaś koszt zrzutu jej z samolotów to kolejne 214 tysięcy.

- I tak udało nam się zmniejszyć wydatki o niemal połowę w porównaniu z ubiegłym rokiem, bo tym razem przetarg wygrała spółka polsko-czeska, która ma o wiele niższe koszty związane z paliwem do samolotów - mówi Sławomir Wypchło-Pomorski, kierownik zespołu do spraw zdrowia i ochrony zwierząt Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego. - Akcja jest kosztowna, a w naszym regionie od ponad siedmiu lat nie odnotowano przypadków wścieklizny. Wszystko wskazuje więc na to, że to ostatni taki zrzut. Ale ostateczną decyzję podejmie Główny Inspektorat Weterynaryjny.

Wścieklizna nie dotrze też do nas od sąsiadów, nie odnotowano jej od lat na terenach czeskich graniczących z Opolszczyzną ani w województwie dolnośląskim (tam zresztą zaniechano już akcji szczepienia lisów).

- Pewien kłopot mamy z województwem śląskim, tam rok temu i w tym roku stwierdzono po jednym przypadku wścieklizny - mówi Wypchło-Pomorski. - Ale prawdopodobieństwo przywleczenia jej na Opolszczyznę tą drogą jest minimalne. Bardziej niebezpieczny jest proceder przywożenia nie zbadanych zwierząt domowych z Ukrainy czy Bałkanów. Co rusz słyszę o jakimś kotku znalezionym podczas wakacji na parkingu w Rumunii czy okazyjnie kupionym "rasowym" psie. Zbadano genotyp jednego z ostatnich przypadków wścieklizny w Małopolsce. Okazało się, że choroba została przywleczona z Ukrainy.

Akcja szczepienia lisów trwa od 1995 roku.
- Od początku lat 90. populacja lisa wzrosła pięciokrotnie, a akcje odstrzałów, które są prowadzone przez koła łowieckie - nie zahamowują tego zjawiska. Jednocześnie o 90 proc. spadła populacja zajęcy i kuropatw, które są ofiarami lisów - mówi Marek Bocianowski z nadleśnictwa Opole. - Kontynuacja szczepienia nie ma więc większego sensu, ale przyroda będzie wracać do równowagi długo, ten czas można liczyć w dziesięcioleciach. Trzeba zdecydowanej polityki wspierania gatunków wytrzebionych przez lisy.

Rude drapieżniki są wszędzie: pustoszą kurniki na wsiach, komórki na działkach, a nawet piwnice w centrum miast.

- Weszły do miast i zadomowiły się obok nas - przyznaje Wypchło-Pomorski. - Nie tak dawno dzwoniono do mnie z działek w centrum Opola, gdzie zamieszkała cała lisia rodzina - mama z młodymi, młode nawet dawały się głaskać... Ale pamiętajmy, że dzikich zwierząt nie należy dotykać.

Opolanie winni pamiętać o profilaktycznym szczepieniu na wściekliznę swych domowych pupili - kotów i psów. Zresztą pod tym względem jesteśmy liderami w kraju. Średnio co miesiąc w województwie szczepi się na wściekliznę ponad 100 kotów, a psów po kilka tysięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska