Przez cztery lata wytykał pan burmistrzowi błędy. Ludzie spodziewali się, że będzie pan jego kontrkandydatem w tych wyborach. Dlaczego odchodzi pan z lokalnej polityki?
Cztery lata temu wystartowałem w wyborach z konkretnymi pomysłami, które chciałem realizować. Ale to się nie udało, bo moje ugrupowanie zdobyło za mało mandatów. Pozostałem w opozycji, której głos od samego początku był ignorowany.
Pozostali radni i burmistrz nie chcieli z wami rozmawiać?
Układ w gminie Zawadzkie jest taki, że radni, którzy sympatyzują z burmistrzem Mieczysławem Orgackim, są bardzo zdyscyplinowani. Niemal zawsze głosują tak, jak on chce. Mnie traktowano w tej radzie jak wroga. Próbowano usunąć z komisji rewizyjnej. Nie tak wyobrażałem sobie demokrację. W Zawadzkiem ona szwankuje, dlatego zdecydowałem, że odchodzę z samorządu.
A może trzeba było zrobić odwrotnie i powalczyć o fotel burmistrza?
Przepisy w Polsce są tak skonstruowane, że do czasu aż prowadzę własny biznes i mam udziały w firmach nie mogę być burmistrzem. Musiałbym sprzedać wszystko to, na co pracowałem przez całe życie. To dla mnie absurdalne wymagania.
Swego czasu głośno było o panu z racji nagrywania posiedzeń radnych na dyktafon i udostępniania ich w internecie. Będzie się pan tym zajmował dalej, jako zwykły obywatel?
Nie. Rada powinna sama nagrywać posiedzenia i je udostępniać. Okazuje się, że jest na to ogromne zapotrzebowanie. Nagrania, które udostępniałem odsłuchiwały dziesiątki, a czasami nawet setki osób. Gdyby ludzie mieli dostęp do takich materiałów z sesji i komisji, to bardziej interesowaliby się lokalnymi sprawami. **
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?