Strzelecki kamieniołom budził grozę (cz. 2)

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Taką rekonstrukcję rozlokowania budynków w obozie pracy przedstawia Krzysztof Czerwiński. Na pierwszym planie widoczne są piece wapienne z charakterystycznymi kominami.
Taką rekonstrukcję rozlokowania budynków w obozie pracy przedstawia Krzysztof Czerwiński. Na pierwszym planie widoczne są piece wapienne z charakterystycznymi kominami. Archiwum
Na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego stulecia Krzysztof Czerwiński trafił do strzeleckiego więzienia, a następnie do obozu pracy. Opisuje mordercze warunki, jakie tam panowały.

Krzysztof Czerwiński był więźniem politycznym z okresu stalinowskiego. Do przymusowej pracy został skierowany z powodu członkostwa w "Młodym Wojsku Polskim" - organizacji, która uznana została za wroga PRL-u.

Więźniowie pracowali w strzeleckim kamieniołomie przy skale o wysokości ok. 20 metrów. Mieszkali w drewnianych barakach. Czerwiński wspomina w książce "Kamienie wracają nocą" , że najtrudniejsze było przetrwanie zimy. Brak ubrań ochronnych doprowadzał do odmrożeń, a pokryta lodem skała sprawiała, że po pojawieniu się promieni słonecznych, fragmenty kamieni odrywały się i spadały raniąc ludzi na dole.

Z tego powodu praca w kamieniołomie "na skale", była w zasadzie co dzienną walką o przetrwanie. Nieco więcej szczęścia mieli więźniowie, których skierowano do pracy na hałdzie (przy rozładowywaniu ziemi) lub do markowania urobku.

Stefan Siejka, który także był więźniem politycznym, a od lat 90. interesuje się losami osób skazanych w czasach stalinowskich, uważa że w Strzelcach Opolskich panowały bardzo trudne warunki.

- Więźniowie polityczni byli zmuszani do morderczej pracy - uważa Siejka.
Raz w strzeleckim kamieniołomie doszło do tragicznego wypadku. Feralnego dnia więźniowie kruszyli skałę, która wcześniej była wysadzona amonitem.

"Popołudniem, po załadowaniu kilku wózków przypadkowo spojrzałem w górę. Zobaczyłem zamiast błękitnego nieba skałę mocno odchyloną od pionu. Udało mi się uskoczyć kilka kroków w bok, zaraz potem usłyszałem potężny grzmot walącej się skały. Spadające kamienie z wielką siłą niszczyły wszystko, co napotkały po drodze: wózki naładowane urobkiem i szyny znikały pod falą kamienia, jak pod falą tsunami" - wspomina Czerwiński, który cudem uszedł z życiem.

Kamienie zasypały ludzi pracujących najbliżej skały. Gdy Czerwiński wrócił po chwili na miejsce wypadku zastał swojego kolegę przysypanego, który przed utratą przytomności zdążył tylko powiedzieć "wyciągnij mnie".

Funkcjonariusze i pozostali więźniowie rozpoczęli akcję poszukiwawczą. Dwie ciężko ranne osoby trafiły do szpitala, ale nikt nie potrafił odnaleźć wiertacza o nazwisku Świataj.

Okazało się, że zginął, prawdopodobnie nie słysząc, że wali się skała. "Świtaj osierocił dwoje małych dzieci. Po dwóch dniach intensywnych poszukiwań udało się znaleźć jego ciało".

Wypadki zdarzały się jednak także przez nieostrożność pracujących więźniów. Generalnie podczas wysadzania skał amonitem pracownicy chowali się do specjalnego schronu. Ale raz jeden ze "skalniaków" zdecydował, że schowa się za kolbę, czyli żelazny wózek, który wydawał się bezpiecznym schronieniem.

"Miał wyjątkowego pecha, bowiem duży kamień uderzył akurat w kolbę, która przewróciła się, przykrywając skalniaka" - wspomina Czerwiński i dodaje, że mężczyzna na szczęście przeżył. Ale w strzeleckim kamieniołomie więźniowie musieli pilnować się nie tylko pod skałą, ale także, by nie podpaść funkcjonariuszom lub grypsującym więźniom.

Ci pierwsi mogli za karę wysyłać więźniów na dodatkowe godziny morderczej pracy, a grypsujący, którzy trzymali się razem potrafili dokuczać już po powrocie do baraku.

Dziękujemy
Wykorzystano fragmenty wspomnień Krzysztofa Czerwińskiego zawartych w książce jego autorstwa pt. "Kamienie Wracają Nocą". Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą, znawcą lokalnej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska