Jak rodzić dzieci - to w Gogolinie

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Sandra i Janusz Koplinowie z Gogolina z całą swoją gromadką. Od lewej:Wiktoria, Emilka, Maja i Hania.
Sandra i Janusz Koplinowie z Gogolina z całą swoją gromadką. Od lewej:Wiktoria, Emilka, Maja i Hania. Radosław Dimitrow
Gmina zainwestowała miliony złotych w budowanie pozytywnego klimatu dla rodzin. Opłacało się. Dziś w Gogolinie mamy eksplozję demograficzną, budują się nowe domy i rośnie lokalna gospodarka.

Sandra i Janusz Koplinowie z Gogolina są małżeństwem od 6 lat, a mają już czwórkę dzieci. Urodziły im się same córeczki: Hania, Emilka, Maja i Wiktoria. Najstarsza Wiktoria właśnie rozpoczęła szkołę, a Hania przyszła na świat zaledwie 2 miesiące temu.

- To, że trafiły mi się same córeczki, to raczej nie jest przypadek - śmieje się Janusz. - Moi rodzice mieli piątkę synów, więc tak chyba musiało być dla równowagi.

Janusz i Sandra przyznają, że zawsze marzyli o dużej rodzinie. Uznali, że przyszedł na to czas w chwili, gdy dowiedzieli się, że na stałe zamieszkają w Gogolinie. Tu dostali od gminy mieszkanie, a Janusz, który pochodzi z Moszczanki pod Prudnikiem znalazł pracę po sąsiedzku w Krapkowicach. Sandra zajęła się domem.

- Obowiązków jest ogrom, ale dzieci wynagradzają nam wszystkie trudy - dodaje Sandra.
Żeby pogodzić pracę z rodzinnymi obowiązkami, Koplinowie musieli wprowadzić w domu sztywny harmonogram dnia. Rano nie ma ani chwili na marnowanie czasu - pobudka o szóstej rano i szybka toaleta. Maja i Wiktoria same się ubierają i szykują do wyjścia. Potem wszyscy jedzą śniadanie, a tatuś rozwozi gromadkę do przedszkola i szkoły. W wolnych chwilach stara się pomagać żonie jak tylko może.

- Nauczyłem się gotować, choć wcześniej nigdy tego nie robiłem - przyznaje Janusz. - Dzisiaj potrafię ugotować zupę, ale całkiem nieźle wychodzą mi też łazanki.

W domu Koplinów wszystko odbywa się według ustalonego harmonogramu aż do wieczora. Po powrocie ze szkoły jest czas na zabawę, ale po 18.00 dzieci wskakują po kolei do wanny.

- Mąż doszedł już do takiej wprawy, że szoruje dzieci "hurtowo" - tłumaczy Sandra. - Żeby wszystko sprawnie poszło - kąpie po dwoje naraz.

Koplinowie przyznają, że prawdopodobnie nie zdecydowaliby się na tak dużą rodzinę, gdyby nie pozytywny klimat i wsparcie, jakie dostali po przeprowadzce do Gogolina. Takich rodzin jak ta, które zdecydowały się osiedlić i założyć tu rodzinę, jest znacznie więcej.

Jak szacują gminni urzędnicy, każdego roku do Gogolina przyjeżdża i osiedla się tu na stałe kilkanaście rodzin. Podobnie jak państwo Koplinowie, większość ludzi znajduje w okolicy pracę i właśnie tutaj zakładają rodziny. Władze "stają na głowie", żeby zapewnić mieszkańcom jak najlepsze warunki do życia. Nie tak dawno ruszył w gminie żłobek. Prowadzi go prywatna firma, a samorząd dopłaca do każdego dziecka po 350 zł miesięcznie.

Gmina zadbała o to, by w przedszkolach nie brakowało miejsc, a od tego roku wprowadziła becikowe, które wynosi 500 złotych. To dodatkowa kwota poza zapomogą, którą przyznaje państwo. Z tą różnicą, że formalności zostały uproszczone do minimum. W przypadku państwowego becikowego rodzice muszą wypełnić kilka dokumentów z załącznikami oraz dołączyć kolejnych kilka oświadczeń. W przypadku gminnej pomocy wniosek mieści się zaledwie na jednej kartce A4. 500 złotych może nie wydawać się zawrotną sumą, ale...

- Po urodzeniu dziecka każda pomoc się przydaje - uważa pani Sabina z Gogolina, mama małej Laury. - Za tę kwotę można kupić trochę ubranek na początek albo dołożyć do zakupu wózka.

W ramach budowania pozytywnego klimatu dla rodzin Gogolin włączył się do programu dziennych opiekunek (to domowa opieka dla małych dzieci, które nie chodzą do żłobka) oraz wprowadził Opolską Kartę Rodziny i Seniora. Ich posiadacze płacą mniej nie tylko za imprezy kulturalne czy też basen, ale także za zakupy i usługi w prywatnych firmach. Do programu włączyły się m.in. piekarnia, sklep mięsny, spożywczy, restauracja oraz pierogarnia. Razem 11 firm.

A to nie koniec, bo gmina już zapowiada, że pozyskiwanie partnerów trwa. Nie bez znaczenia dla liczby narodzin jest też fachowa opieka medyczna. W Gminnym Ośrodku Zdrowia ciężarne oraz panie w pilnych przypadkach zawsze przyjmowane są od ręki, bez długiej kolejki.

Demograficzna eksplozja

Wszystkie te udogodnienia sprawiły, że Gogolin przeżywa właśnie prawdziwy baby-boom. Jak wynika z danych GUS-u w ciągu zaledwie 5 lat gmina powiększyła się o pół tysiąca mieszkańców i liczy obecnie ok. 12,5 tys. osób. To oznacza wzrost populacji o ponad 4 procent, co jest absolutnym fenomenem w skali województwa, a nawet kraju.

Wskaźniki demograficzne dla Gogolina są przy okazji kompletnym zaprzeczeniem ogólnopolskich trendów kurczącego się społeczeństwa. Dla porównania - w tym samym czasie liczba ludności w woj. opolskim zmniejszyła się o 2,5 procent.

Co ciekawe, liczba nowo narodzonych mieszkańców Gogolina cały czas rośnie. W 2012 r. na świat przyszło 106 dzieci. W 2013 roku było to już 121 maluchów. W tym roku liczba urodzeń już teraz zrównała się z ubiegłym rokiem i wiele wskazuje na to, że pod koniec grudnia gmina będzie się mogła pochwalić 150 nowymi mieszkańcami.

- Taka liczba urodzeń przerosła nawet nasze oczekiwania - przyznaje Arnold Joszko z Urzędu Miasta w Gogolinie. - Z powodu dużej dzietności niedawno skończyła nam się pula pieniędzy, którą przewidzieliśmy na becikowe. Gmina musiała zdecydować o zwiększeniu wydatków na ten cel.

NFZ się dziwi, ale płaci

O tym, że Gogolin przeżywa właśnie baby-boom można się przekonać, choćby przechodząc obok Gminnego Ośrodka Zdrowia. Tutejsi lekarze i położne zajmują się obecnie 147 paniami będącymi w ciąży. Co prawda wśród pacjentek są także osoby, z różnych części województwa (a nawet z Gliwic i Tarnowskich Gór), ale większość stanowią gogolinianki.

- Panie ciężarne przyjmowane są u nas na bieżąco - mówi Beata Onyszczuk, położna. - Ponadto przez telefon i skype'a udzielamy prostych porad, np. w sprawie odżywiania, pielęgnacji i prawidłowego karmienia piersią.

Jak mówią położne, większość pań, które pojawiają się w ośrodku albo planowała ciążę, albo spodziewały się, że mogły w nią zajść.

- Ale w tym roku zdarzyło się też kilka razy, że pacjentki uskarżały się na różne dolegliwości lub brak miesiączki - dodaje Beata Onyszczuk. - Po zrobieniu badań okazywało się, że są w ciąży, o czym dowiadywały się w gabinecie. Były tym zaskoczone.
Dużej liczbie urodzeń dziwi się także Narodowy Fundusz Zdrowia. Zgodnie z polskimi przepisami NFZ wylicza każdego roku pewną pulę punktów, które ośrodek może wykorzystać na ginekologię. Następnie w zależności od ilości przyjętych pacjentek fundusz rozlicza się z ośrodkiem. Problem w tym, że w Gogolinie nadwykonania sięgają nawet 100 proc. powyżej kontraktu.

- Co roku musimy się z tego tłumaczyć, ale NFZ zawsze przyjmuje naszą argumentację i płaci za nadwykonania - mówi Andrzej Mrowiec, dyrektor Gminnego Ośrodka Zdrowia.
Żeby obsłużyć bez kolejek wszystkie ciężarne pacjentki, ośrodek od kilku lat stale zwiększa zatrudnienie. Kilka lat temu pracowało tu zaledwie dwóch ginekologów. Dziś jest pięciu i muszą przyjmować pacjentki na pełnych obrotach.

Jakby tego było mało, ośrodek co rusz organizuje akcje społeczne, w trakcie których bada zdrowie swoich mieszkańców. Duża część z nich skierowana jest na dzieci.

Rodzina jak dobra inwestycja

Na politykę prorodzinną i utrzymanie całej infrastruktury gmina wydaje rocznie miliony złotych. Ale wbrew pozorom jest to... opłacalna inwestycja. Burmistrz Joachim Wojtala zauważa, że ludzie, którzy przeprowadzają się do Gogolina i zakładają tutaj rodziny, płacą na miejscu podatki. Tutaj budują także swoje domy.

- Nowi mieszkańcy napędzają lokalną koniunkturę. Przykład? Kilka dni temu wystawiliśmy na sprzedaż sześć działek budowlanych i wszystkie rozeszły się jak świeże bułeczki - tłumaczy Wojtala. - Ale nie to jest naszym głównym celem. Najbardziej zależy nam na tym, żeby za 20-30 lat Gogolin nie zamienił się w wielki dom starców. Dzięki dzieciom, które teraz się rodzą, mamy gwarancję, że tak się nie stanie.

Na razie widocznym efektem rozwoju gminy są nowe osiedla domków jednorodzinnych, które budują młode małżeństwa na ulicy Róż w Gogolinie i w dzielnicy Karłubiec. To w tych domach wychowuje się spora część dzieci, które w ostatnich latach przyszły na świat. Ewelina Badura, mama Jakuba i Filipa, przeprowadziła się tutaj z Branic i dziś zarzeka się, że nie chciałby mieszkać nigdzie indziej.

- Zaraz jak się tutaj wprowadziłam, to zaskoczyły mnie to, że na ulicach jest tyle kwiatów i tak czysto - mówi Ewelina. - Tutaj dba się o każdy zakątek. Jak kilka lat temu było upalne lato, to strażacy popołudniami podlewali w mieście trawę, żeby była zielona. Takich zabiegów nie widziałam nigdzie indziej.

Teraz czas na turystykę

Mimo demograficznego sukcesu, gmina nie zamierza osiąść na laurach. Burmistrz Joachim Wojtala ma już pomysł na rozwój kolejnej sfery w Gogolinie - będą nią atrakcje turystyczne, które staną się kolejnym motorem napędowym dla lokalnej gospodarki. Będzie do tego dążyć nie tylko gmina, ale także prywatni przedsiębiorcy. W Gogolinie powstał właśnie luksusowy hotel z 17 pokojami i salą balową, a lista inwestycji planowanych na przyszłe lata jest imponująca i wręcz niewiarygodna.

To właśnie w tej gminie przygotowywana jest budowa opolskiego ogrodu botanicznego, który liczyć będzie docelowo nawet 300 ha. Inwestycja powstać ma w ciągu najbliższych 3-5 lat. Nieco szybciej pod Gogolinem stanąć ma natomiast tor wyścigowy. Za tym przedsięwzięciem stoi z kolei prywatny przedsiębiorca z Krapkowic, który kupił okoliczne grunty. Jakby tego było mało, inna grupa inwestorów planuje w Kamieniu Śląskim budowę profesjonalnego pola golfowego.

Szykowane atrakcje w przyszłości przyciągać mają turystów z całej Polski, a także z zagranicy. Każdy z inwestorów zapewnia, że jego plany są realne i najpóźniej do 2020 r. będą zrealizowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska