Nareszcie będziemy się mogli leczyć za granicą

Redakcja
W Polsce do sądów wpłynęło 11 pozwów przeciw NFZ o zwrot kosztów operacji zaćmy wykonanej za granicą. Z tego cztery pozwy złożyli Opolanie.
W Polsce do sądów wpłynęło 11 pozwów przeciw NFZ o zwrot kosztów operacji zaćmy wykonanej za granicą. Z tego cztery pozwy złożyli Opolanie. Mikołaj Nowacki/Polskapresse
Pacjent otrzyma zwrot kosztów za niektóre badania i zabiegi w krajach Unii.

Jak dotąd do wszystkich oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęło ponad 100 wniosków na 3 mln zł od pacjentów, którzy skorzystali już z leczenia na terenie Unii i teraz domagają się zwrotu pieniędzy. Opolski NFZ otrzymał ich na razie cztery.

- Wszystkie wnioski dotyczą operacji zaćmy, rachunki opiewają łącznie na ponad 13 880 zł - informuje Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego NFZ. - Wszystkie te zabiegi zostały wykonane w Czechach.

W jednym przypadku operacja zaćmy kosztowała 680 euro (czyli 2823 zł), w drugim - 2930 zł, ale rachunek uwzględniał też badanie przedoperacyjne, pooperacyjne i wypisanie recepty.

Co ciekawe, jeden z wniosków złożył Opolanin, który wykonał w Czechach zabieg usunięcia zaćmy w obu oczach. Zapłacił za to, łącznie z dwoma badaniami, 33 150 czeskich koron, czyli 5008 zł. W Polsce usunięcie zaćmy w ramach ubezpieczenia kosztuje 2340 zł (niepowikłanej) lub 2860 (powikłanej). Prywatnie taki zabieg kosztuje ponad 1000 zł więcej.

Szpitale na terenie Unii miały być dostępne dla Polaków już od 25 października 2013 r., kiedy weszła w życie tzw. dyrektywa transgraniczna, która to umożliwia. Problem w tym, że rząd jej przyjęcie stale blokował. Aż w końcu, prawie z rocznym poślizgiem, Sejm przyjął ustawę, która umożliwia zwrot kosztów leczenia.

Osoby, które złożyły wnioski lub zamierzają to dopiero zrobić, spotkała więc niespodzianka. Ustawa trafiła wprawdzie jeszcze do Senatu i czeka na podpis prezydenta, ale to będzie już formalność.

- Ustawa powinna wejść w życie jeszcze w tym roku, to priorytet, bo już byliśmy spóźnieni w porównaniu z innymi krajami Unii - mówi dr Rajmund Miller, poseł PO z Nysy, członek sejmowej Komisji Zdrowia. - Należy jednak pamiętać, że NFZ sfinansuje pacjentowi zabieg tylko do tej kwoty, jaką płaci szpitalowi w kraju. Np. wszczepienie endoprotezy w Niemczech kosztuje 40 tys. zł, a w Polsce maksymalnie 12 tysięcy. Resztę więc pacjent będzie dopłacał z własnej kieszeni. Zresztą wiele zabiegów za granicą jest dużo droższych niż u nas. To spowoduje, że możliwość leczenia za granicą nie będzie nadużywana.

Zwrot kosztów leczenia ma dotyczyć tylko tych badań i zabiegów, które w Polsce są zagwarantowane w ramach ubezpieczenia.

Na jedne, jak np. operacja zaćmy, prostaty, kolana czy usunięcie żylaków, nie trzeba będzie skierowania. A np. operacja mózgu tzw. nożem gamma czy badanie rezonansem magnetycznym będą go wymagać.

Na operację zaćmy Opolanie będą jeździć głównie do Czech

Choć Sejm przegłosował już ustawę o wdrożeniu tzw. unijnej dyrektywy transgranicznej, to NFZ nadal zachowuje się powściągliwie w tej sprawie.

- Ustawa dotycząca implementacji dyrektywy trans granicznej jeszcze nie weszła w życie, w związku z tym nie ma podstaw prawnych do udzielania informacji na temat zwrotów kosztów - twierdzi Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego NFZ .

Ale klamka już zapadła. Do tej pory Polacy mogli się leczyć za granicą jedynie w razie nagłej choroby lub po otrzymaniu zgody z NFZ.

Wkrótce bez takiego pozwolenia będą mogli pojechać do któregoś z krajów Unii na prosty zabieg, jak np. usunięcie zaćmy, artoskopię kolana, do specjalisty (endokrynologa, kardiologa, alergologa czy reumatologa), jak też na proste badanie (USG, diagnostyka wzroku, morfologia krwi). Jeśli jednak leczenie będzie wymagało pobytu co najmniej przez jedną dobę w szpitalu, wówczas konieczna już będzie zgoda NFZ. To samo ma dotyczyć drogich badań, przeszczepów czy leczenia drogimi lekami, np. w przypadku nowotworów.

Jak należy przypuszczać, pacjenci z Opolszczyzny będą szczególnie zainteresowani operacjami zaćmy, w których wyspecjalizowało się szereg klinik na Słowacji i w Czechach. U nas na taki zabieg czeka się 3-4 lata, tam - tydzień lub dwa, a najdłużej miesiąc.
- Obawiam się, że takich wniosków od Opolan w sprawie zwrotu kosztów usunięcia zaćmy za czeską granicą może być dużo - uważa Roman Kolek, wicemarszałek województwa. - Składa się na to kilka przyczyn.

Po pierwsze, w Czechach to nie jest drogi zabieg, pacjent nic do niego nie dopłaci. Po drugie, to od nas niedaleko. Poza tym tam jest więcej lekarzy, więc nie ma kolejek. No i łatwo się z nimi porozumieć.

Natomiast mój niepokój wynika z tego, że pieniądze na leczenie są jedne. Im więcej ich pójdzie na leczenie poza krajem, tym mniej ich zostanie na Opolszczyźnie. Trudno jednak liczyć na patriotyzm pacjenta, któremu wzrok coraz bardziej się pogarsza, a w perspektywie ma przed sobą długą kolejkę.

Osoba, która skorzysta z leczenia w Unii, będzie musiała dołączyć do wniosku o zwrot kosztów tłumaczenie dokumentacji wystawionej przez zagraniczny szpital i oryginał rachunku.

Wszystkie szczegóły mają się pojawić w rozporządzeniu ministra zdrowia. Podobno niebawem. Nowe przepisy wejdą w życie po 14 dniach od ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Wiadomo już jednak, że centrala NFZ ustaliła limity.

Na ten rok na wypłaty dla pacjentów zarezerwowała 941 mln zł, na 2015 - 1,039 mld zł. Jeśli limit na dany rok wyczerpie się np. we wrześniu, pacjenci otrzymają zwrot kosztów w roku następnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska