Krzysztof Stańko (prosi, aby podawać jego pełne nazwisko, bo nie czuje się przestępcą) ponad trzy lata temu wygrał jeden proces, udowadniając, że - wbrew temu co twierdził świadek koronny - nie produkował w swoim ośrodku wypoczynkowym w Turawie narkotyków na wielką skalę.
To jednak nie koniec kłopotów przedsiębiorcy, który odpowiada teraz przed sądem za paserstwo. Rzecz dotyczy... volkswagena transportera z końcówki lat 80. ubiegłego wieku.
- Prokuratorowi z Katowic nie udało się doprowadzić do skazania mnie za narkotyki, to próbuje przypisać mi paserstwo - uważa Krzysztof Stańko.
Sąd pierwszej instancji uniewinnił mężczyznę, ale od wyroku odwołała się prokuratura. Apelacja była bardzo drobiazgowa, bo opisana aż na 27 stronach. Sprawą zajmie się ponownie Sąd Rejonowy w Opolu.
Kluczowa w tej sprawie jest postać Macieja B. ps. Gruby, czyli skruszonego przestępcy z Częstochowy, który został świadkiem koronnym prowadzącej śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
"Gruby" był kilka razy na rybach w ośrodku Stańki, a kiedy został świadkiem koronnym zaczął sobie "przypominać" rzekome fakty, które mogły pogrążyć właściciela ośrodka.
Skruszony przestępca twierdził m.in., że w ośrodku produkowano narkotyki, które potem wożono łódką na wyspę na Jeziorze Turawskim. Stańko został zatrzymany w brawurowej akcji antyterrorystów, spędził w areszcie 27 miesięcy, ale ostatecznie został uniewinniony, bo rewelacje świadka koronnego nie trzymały się kupy (fachowcy nie znaleźli w ośrodku ani śladu narkotyków, które miały tam być produkowane, nie doszukali się też tajemniczej wyspy, którą opisywał Gruby).
Prokuratura nie straciła jednak zaufania do świadka koronnego, bo w sprawie o paserstwo powołuje się również na jego zeznania. Maciej B. twierdzi zaś, że Stańko wiedział, iż samochód, który kupił pochodzi z kradzieży, bo sam mu o tym opowiadał.
- Samochód kupiłem z ogłoszenia, z dokumentami. Rzekomy poszkodowany zgłosił kradzież dwa tygodnie później i choć sprawa wydawała się absurdalna, dla świętego spokoju oddałem samochód, za który zapłaciłem - mówi Krzysztof Stańko. - Prokurator przegrał sprawę narkotykową, bo przecież zostałem uniewinniony i teraz próbuje sobie jakoś tę stratę powetować. Sprawa dotyczy starego volkswagena transportera z 1988 roku, a on chce dla mnie prawie 3 lat bezwzględnego więzienia. I znowu wszystko kręci się wokół zeznań świadka koronnego, który opowiadał już różne niestworzone rzeczy.
- Maciej B., który obciąża mojego klienta, jako świadek został zdeprecjonowany w czterech procesach - mówił w mowie końcowej adwokat Waldemar Miedziejko. - Jego zeznania są nieprawdziwe i wymyślone dla potrzeb tego procesu. Dość tylko powiedzieć, że świadek koronny, wraz z upływem czasu, "przypominał" sobie coraz więcej szczegółów tego rzekomego zdarzenia.
Mężczyzna domaga się od skarbu państwa ponad 3 milionów złotych odszkodowania za czas, który spędził w areszcie. Wytoczony przez przedsiębiorcę proces został jednak zawieszony do momentu, aż zapadnie wyrok w sprawie karnej, która właśnie została cofnięta do ponownego rozpoznania w sądzie rejonowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?