Człowiek jest nawet tanim towarem i ciągle dobrze się sprzedaje

MMTrojmiasto
Szef gangu z Gdańska pracujące dla niego prostytutki traktował jak własność i specjalnie je nawet oznaczył stosownym tatuażem.
Szef gangu z Gdańska pracujące dla niego prostytutki traktował jak własność i specjalnie je nawet oznaczył stosownym tatuażem. MMTrojmiasto
Z Danielą Sikorą, aktywistką ruchu walczącego z handlarzami żywym towarem.

Ile kosztuje człowiek?
Człowiek dla mnie jest bezcenny, ale rozumiem, że pyta pan o ceny na tak zwanym rynku ludźmi. W niektórych krajach Azji człowieka można kupić już za 50-100 dolarów. Na przykład w Indiach, gdzie niewolnictwo to nieomal norma społeczna. Nasza fundacja ma tam dom pomocy.

Człowiek w cenie 150 złotych?! Tak tanio? I można być jego panem do końca jego życia?
Tak to najczęściej wygląda. Dla kogoś w Indiach, kto sprzedaje swoje dziecko, 50 dolarów to kwota ogromna.

Od czego zależy cena?
Nigdy nie byłam na aukcji ludźmi.

Chodzi mi o to, kto jest ceniony na czarnym rynku ludzi: rude dziewice do haremów arabskich szejków? Krzepcy Murzyni do dźwigania ciężarów? Chemicy do niewolniczej pracy w meksykańskich laboratoriach narkotykowych?
Na pewno zależy to od kaprysu zamawiającego. Biała Polka o niebieskich oczach w Indiach byłaby wysoko ceniona. W Polsce natomiast dużo więcej będzie kosztowała Azjatka lub Murzynka, kobieta egzotyczna. Mówimy oczywiście o kobietach sprzedawanych na rynek usług seksualnych.

A słyszała pani niedawno o tych trzech braciach bandytach z Wybrzeża, właścicielach burdelu, którzy na swoich pracownicach umieszczali specyficzne tatuaże, takie pieczęcie własności. Np. napis gotykiem wzdłuż uda: "Jestem własnością Alka". Albo "Moim panem jest Mietek".
Tak, słyszałam i zrobiło to na mnie mocne wrażenie. Mimo że przecież jestem już jakoś do podobnych historii przyzwyczajona. Nie mogę zrozumieć, co się dzieje w głowie osoby, która zadaje komuś tego typu cierpienie. Zaś co do kobiet, które były ofiarą tego okaleczenia, to ktoś może powiedzieć, że przecież mogły uciec. To nie jest takie oczywiste, mechanizmy uzależnienia od prześladowców bywają skomplikowane.

Zanim zapytam o te mechanizmy, chciałbym się dowiedzieć, ile pani miała kosztować.
Ja?! Nie rozumiem.

Czytałem fragment pani książki "Milczenie jest złotem". Ona jest o tym, że chciano panią porwać w drodze z Londynu do Polski, a pani znajomego handlarze zamordowali.
To nie jest moja historia, choć przez to, że napisana w pierwszej osobie, można odnieść takie wrażenie.

I ja takie właśnie odniosłem. Że pani, męczona traumą własnych doświadczeń, napisała książkę o handlu ludźmi, a teraz walczy z nim, pracując w fundacji.
Miło mi, że byłam taka przekonująca, ale nie jest to moja historia. Nie zaznaczam tego na początku książki, bo chciałam dać czytelnikowi możliwość głębszego przeżycia tej historii.

Na ekrany wszedł film "Wataha" o handlu ludźmi na naszej wschodniej granicy.
My jesteśmy furtką do strefy Schengen. Ze Wschodu sunie przez nasz kraj strumień nielegalnych emigrantów, niektórzy z nich stają się przedmiotem handlu. Wystarczy wjechać do Polski, potem można już się poruszać bez żadnej kontroli po całej Europie. Długość naszej wschodniej granicy, łatwość jej przekraczania, fakt, że jest "zielona" - to wszystko jest wyzwaniem dla świata przestępczego. I ten świat je podejmuje.

Tam była taka scena, kiedy zastrzelono kobietę, która opóźniała marsz. Jak w Meksyku.
Bo dla tych ludzi człowiek jest tylko towarem. A właściwie sztuką towaru. Czasem lepiej więc poświęcić jedną sztukę, żeby nie stracić całej partii towaru, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi. Taki stosunek do człowieka to cecha nie tylko przemytników ludzi znad Rio Grande, także tych, którzy przeprowadzają ich przez Bug lub Bieszczady. Choć oczywiście film ma swoje prawa do pewnych fabularnych przerysowań.

Jak się dziś zdobywa niewolnika?
Są dwa główne sposoby werbunku ofiar: na miłość i na pracę. Piękny gangster żigolo z aksamitnym głosem umawia się na randkę z dziewczyną, rozkochuje ją w sobie, uwodzi ją, słucha jej, ale jednocześnie zbiera o niej informacje. Jaki jest jej system wartości, kto jest dla niej ważny, kim są jej bliscy. To się dzieje jeszcze w miejscu zamieszkania dziewczyny, na przykład w małym miasteczku, gdzieś w Polsce B. Albo w Polsce A, bo nie ma reguły.

Po co mu te informacje?
Żeby poznać jej słabe punkty, żeby wiedzieć, czym ją szantażować. Na przykład tym, że potem pokaże się księdzu proboszczowi jej nagie zdjęcie, do którego w chwilach słabości dała się namówić. Ale wróćmy do początków romansu, że się tak wyrażę. On trwa na ogół kilka tygodni, po czym facet proponuje rozkochanej dziewczynie wyjazd, roztacza wizję raju za granicą. Czasem taki człowiek pracuje jednocześnie nad kilkoma dziewczynami. Gdy kobieta decyduje się na wyjazd, pozostaje już ją tylko złamać. Na ogół robi to już nie ten piękniś podrywacz, lecz jakiś brutal z gangu. Krzyk, bicie, przekleństwa, groźby, repertuar jest stary jak świat. Żeby zmusić kogoś do prostytucji lub branży porno, w której nie chce uczestniczyć, trzeba być bardzo brutalnym, trzeba go mocno nastraszyć. Mafie mają swoje domy łamania. To budynki na bezludziu, oddalone, nie słychać krzyków, nikt się nie zainteresuje. Dziewczyny są zamykane, na ogół osobno, żeby nikt ich nie pocieszał, żeby były zdezorientowane. Albo zamyka się je z takimi dziewczynami, które mają je przekonać lub zastraszyć. To też niewolnice, ale sądzące, że gdy złamią inną dziewczynę, to same będą miały lepiej.

Słynny obozowy mechanizm kapo.
Dokładnie. A więc łamanie, czyli gwałty, pobicia, filmowanie seksu i wrzucanie tego do internetu.

A te półnagie kobiety przy polskich drogach to niewolnice?
Najczęściej są do tego procederu zmuszane. Nie polecam prób ratowania ich, może za nami ruszyć pościg alfonsów albo sama kobieta będzie z nami walczyć, żebyśmy ją odstawili do miejsca, skąd została zabrana.

To skąd wiemy, że pracuje wbrew swej woli.
Tak to ocenia policja. A kto jak nie ona może mieć najlepsze rozeznanie w temacie?

A handluje się ludźmi na części zamienne?
Sprzedaż organów? To pytanie często pada podczas moich wykładów. W Polsce raczej takiego procederu nie ma. Nie ma ku temu możliwości technicznych, mam na myśli podziemie medyczne, ukryte laboratoria i tym podobne.

**A w zachodn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska