Lekarze mają diagnozować raka, ale jak i za co?

Gdy wiceminister zdrowia Sławomir Neumann był niedawno na spotkaniu w Opolu, poświęconemu pakietowi onkologicznemu, poinformował, że rząd zarezerwował na 2015 rok 250 mln zł na narodowy program walki z rakiem. Od 2005, odkąd trwa program, pieniądze z niego są przeznaczane głównie na sprzęt dla onkologii.

- Wiceminister zaznaczył jednak, że przez pierwsze pół roku o żadnych inwestycjach nie może być mowy, gdyż kwota ta ma stanowić rezerwę finansową, aby wdrażanie zielonej karty onkologicznej zadziałało - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa. - Dla nas skutek tego będzie taki, że Opolskie Centrum Onkologii nie dostanie nowego akceleratora, aparatu do radioterapii, który jest mu potrzebny.

A jeszcze bardziej niepokojące jest to, że Opolszczyzna, jak obliczył wicemarszałek, otrzyma z tej puli najwyżej 4-5 mln zł. Pieniądze dzieli się bowiem według specjalnego algorytmu, który uwzględnia m.in. liczbę mieszkańców w regionie.

- Tymczasem potwierdzenie lub wykluczenie raka wymaga przecież wykonania wielu kosztownych badań diagnostycznych, tych pięć milionów dla nas na pewno nie wystarczy - dodaje Roman Kolek.

Np. badanie rezonansem magnetycznym kosztuje od 500 zł wzwyż, tomografia komputerowa od 250 do 400 zł, kolonoskopia i gastroskopia - od 150 do 300 zł. Cena zależy od stopnia skomplikowania badania. Tańsze jest wprawdzie usg, bo kosztuje od 20 do 50 zł, ale takich zleceń mogą być od 2015 roku setki lub nawet tysiące.

Opolskie Centrum Onkologii ma od dawna własny tomograf i - od niedawna - rezonans, na który nie ma jeszcze kontraktu. Wykonuje już jednak na nim badania, ale tylko u pacjentów leczonych w OCO.

- Na razie o kontrakt się nie staramy, bo, zgodnie z obietnicami Ministerstwa Zdrowia, liczymy na to, że fundusz zapłaci nam bez wyjątku za wszystkie badania pacjentów, którzy trafią do nas z zieloną kartą - twierdzi dr Wojciech Redelbach, dyrektor OCO. - Skoro ma być więcej badań, to powinno być więcej pieniędzy. Żadnych szczegółów jednak nie znamy. Niewiele wiemy, jak w praktyce ma wyglądać realizacja pakietu onkologicznego. Pewnie pojawią się kolejne rozporządzenia. Na razie czujemy się zagubieni.

Karta leczenia onkologicznego ma mieć 7 stron. - Jest w niej mnóstwo danych do wypełnienia, a brakuje instrukcji, jak to robić. Pacjent może mieć problemy - uważa Roman Kolek. Ani lekarze POZ, ani onkolodzy nie widzieli jej jeszcze na oczy.

Absurdalny pomysł

Zielone karty mają wystawiać lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, ale nie są jeszcze do tego przygotowani.

Właśnie Ministerstwo Zdrowia zamieściło na swojej stronie komunikat, w którym zaprasza lekarzy POZ z całego kraju (zwraca im pieniadze za bilet na pociąg) na takie szkolenia do... Instytutu Onkologii w Warszawie.

- To jakaś paranoja , żeby 700 lekarzy z Opolszczyzny jechało w tym celu aż taki kawał drogi - krytykuje pomysł Roman Kolek. - Opolscy onkolodzy nie są gorsi od onkologów w Warszawie, mają taką samą wiedzę. Mogą sami poprowadzić szkolenia u nas.

- Na początku myślałem, że to żart - mówi dr Adam Tomczyk, szef Porozumienia Zielonogórskiego na Opolszczyźnie. - Okazuje się, że Ministerstwo Zdrowia chce przeszkolić wszystkich lekarzy POZ w kraju w ciągu 7 dni. Jednego dnia są przewidziane zajęcia dla lekarzy z 2 województw. Jedynie Mazowsze i Śląsk mają je mieć osobno. Nam wyznaczono termin na 20 listopada. Przede wszystkim rodzi się pytanie: jeśli 700 lekarzy z Opolszczyzny pojedzie tego dnia do Warszawy, to kto wtedy przyjmie ich pacjentów? Chodzi o kilkadziesiąt tysięcy osób!