Jasne, opowiadamy dzieciakom, że fast foody i słodycze to nie jest najlepszy pomysł na zdrowy i pełnowartościowy posiłek, ale nie straszymy ich, że jak zjedzą, to od razu umrą. Staramy się po prostu tłumaczyć, na ile to oczywiście możliwe w przypadku kilkulatków.
Dlatego zamiast fastfoodowego hamburgera z kiosku proponujemy im domowego, z dodatkiem świeżych warzyw, zrobionego wspólnie z mamą - uśmiecha się Marta Misarz, wykładowca w Instytucie Dietetyki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie.
Tłumaczenie przedszkolakom, na czym polega zdrowe żywienie, to przede wszystkim gry, zabawy i konkursy. Wspólnie ze studentami koła naukowego dietetyki Set Point robią wyklejanki, śpiewają, rysują piramidę żywienia i bawią się w zgadywanki o warzywach.
Dzieci - jak zapewnia Marta Misarz - są podekscytowane i szczęśliwe. Lubią rozmawiać o jedzeniu i wbrew pozorom mają całkiem sporą wiedzę na temat prawidłowego odżywiania.
Z takich zajęć korzystają jednak nie tylko maluchy, ale również prowadzący je studenci.
Mają okazję sprawdzić swoje podejście pedagogiczne, cierpliwość i umiejętność
przekazywania wiedzy. No, a przy tym nabierają doświadczenia w pracy dietetyka.
Podobnie zresztą rzecz ma się z ratownikami, którzy podczas spotkań z przedszkolakami uczą ich zasad udzielania pierwszej pomocy.
- Ale bardziej chodzi tu o wyrobienie w nich postawy społecznej, gotowości do niesienia pomocy niż nauczenie na przykład resuscytacji - dodaje Ireneusz Barziej, opiekun koła naukowego studentów ratownictwa medycznego COR przy nyskiej PWSZ.
Pan Ireneusz jest pod wrażeniem chęci i zapału najmłodszych. Mówi, że chciałby, żeby dorośli chociaż w ułamku wykazywali takie zainteresowanie tematem, jak przedszkolaki.
Oprócz kontaktu z fantomem, który mimo podobieństwa do lalki jednak nią nie jest, dzieci uczą się przede wszystkim, jak reagować w sytuacjach zagrożenia, kiedy na przykład zasłabnie w domu mama albo tato:
- Pod jaki numer dzwonić, co mówić. No i przede wszystkim: nie panikować! - dodaje Barziej. - Tłumaczymy też, że masaż serca, który ratownik wykonuje pacjentowi to nic strasznego, że to pomaga ratować życie i zdrowie. W odróżnieniu od potarcia chorego czerwonym pierścionkiem, splunięcia przez lewe ramię, odpukiwania w niemalowane drewno czy innych zabobonów, bo i taką wiedzę, jak się okazuje, przedszkolaki wynoszą z domów.
Warto dodać, że prowadzone przez studentów dietetyki i ratownictwa zajęcia z maluchami realizowane są w czasie wolnym, nierzadko kosztem wcześniejszego wyjazdu żaków do domu. Nikt ich nie przymusza i praktycznie nic z tego nie mają. No, może oprócz zdobytego doświadczenia i ogromnej satysfakcji z edukacji najmłodszego pokolenia nysan...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?