Gwardia lepsza od Olimpu. Było jednak ciężko jak nigdy

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Rozgrywający Olimpu Krzysztof Bujak (z prawej) maksymalnie utrudniał zadanie Nenadowi Zeljicowi.
Rozgrywający Olimpu Krzysztof Bujak (z prawej) maksymalnie utrudniał zadanie Nenadowi Zeljicowi. Mariusz Matkowski
Przez 48. minut derbowego spotkania grodkowianie toczyli z liderem I ligi piłkarzy ręcznych zacięty bój i przegrywali tylko jedną bramką. W końcówce zatrzymał ich bramkarz opolan Kamil Buchcic.

Choć mawiają, że derby rządzą się swoimi prawami, a mały wcale nie musi taki być, to trudno było się spodziewać, że grodkowianie zmuszą opolan do takiego wysiłku. Być może kluczowe było otwarcie meczu, który goście zaczęli od nieoczekiwanego prowadzenia 3-1, na pewno była tym świetna dyspozycja Romatowskiego w bramce Olimpu. W ważnych momentach indywidualnymi akcjami punktował T. Biernat, swoje dorzucił także z karnych Gradowski.

Ale były też momenty, w których wydawało się iż gwardziści mają już ustawioną rywalizację i zaczną tradycyjny odjazd. Pierwszym był okres ich gry w osłabieniu, który miejscowi mimo to za sprawą dwóch strat rywala i trafień Scepanovica oraz Simica wygrali 2-0 i w meczu prowadzili 8-4. Za chwilę świetnie spisał się trzykrotnie Malcher i było 10-5. Wynik nie rósł błyskawicznie, bo w bramce rywala stał Romatowski. Jego trzy interwencje w sytuacjach sam na sam oraz trafienie T. Biernata sprawiły, że było 10-7. Za chwilę Malcher złapał dwie piłki, a Romatowski trzy, ale gwardziści nie notowali tak jak Olimp strat i wygrywali do przerwy 14-9. Wszystko wskazywało na to, że po niej pójdzie im z górki.

Grodkowianie na parkiet wrócili zdeterminowani, a Romatowski jeszcze bardziej skoncentrowany. Obronił rzuty Rumniaka, Zeljica i Mokrzkiego, a po bramce Krzysztofa Bujaka w 34. minucie było tylko 14-12. Olimp za chwilę tracił tylko jedną bramkę i wówczas uaktywnił się Malcher, nie pozwalając rywalowi doprowadzić do remisu, a może nawet do objęcia prowadzenia.
Miejscowi odskoczyli jeszcze na 19-16 i znów zaczął się popis Romatowskiego oraz T. Biernata, który trafiał jak na zawołanie z każdej pozycji. Ręka nie drżała też z linii rzutów karnych Gradowskiemu i 47. min Gwardia wygrywała tylko 20-19. Trzeba jednak oddać, że aż osiem minut grała w drugiej części w osłabieniu. Kiedy taki los spotkał grodkowian już sobie z tym nie poradzili, a na dodatek raz za razem skrzydła podcinał im Buchcić.

To lider musiał wykorzystać i wykorzystał. Niemal bezbłędny po przerwie Scepanovic dał mu wynik 25-21, potem piłki przejęli Płócienniczak i Swat, a po kontrze Simica było 26-21. W końcówce rządzili Buchcic i Wasilewicz, a opolanie nie wypuścili wygranej z rąk.

PE Gwardia Opole - Olimp Grodków 29-24 (14-9)
Gwardia: Malcher, Buchcic - Swat 1, Trojanowski, Knop 5, Rumniak, Scepanovic 7, Zeljic 2, Mokrzki 1, Jankowski 2, Płóciennik 1, Simic 2, Lasoń 7. Trener Rafał Kuptel.
Olimp: Romatowski, Wasilewicz - Górny, Kolanko 1, Żubrowski 1, Chmiel, P. Biernat 1, Gradowski 6, Bujak 1, Ogorzelec, T. Biernat 8, M. Biernat 3, Maciejewski 3. Trener Piotr Mieszkowski.
Sędziowali: Mariusz Kałużny i Tomasz Kondziela (Ozimek). Kary: Gwardia - 12 min; Olimp 12 min. Widzów 700.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska