- 21 listopada jest bardzo ważną i bardzo smutną datą w historii naszego kraju. Wszystko wtedy przewróciło się do góry nogami. To był dzień zmiany, który wielu przypłaciło życiem. W konsekwencji zmasakrowano wschodnią część naszego państwa, zabrano Krym i pieniądze, ale to musiało się wydarzyć, bo ludzie nie potrafili dłużej żyć w oligarchiczno-mafijnych układach - mówi Ludmiła Kashko, od 10 lat w Polsce.
Dla ukraińskich studentów tamte zdarzenia sprzed 12 miesięcy mają szczególne znaczenie, bo właśnie młodzi ludzie jako pierwsi otwarcie przeciwstawili się podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z Rosją. Daniilowi Kononenko do tej pory głos łamie się gdy wspomina tamten czas.
- Początkowo myśleliśmy, że to będzie tylko pokojowa manifestacja, nikt nie spodziewał się rozlewu krwi. Najgorsze nastąpiło potem, kiedy śledziliśmy doniesienia z Majdanu, ale nic nie mogliśmy zrobić - mówi chłopak.
Iryna Ryzhkova z Centrum Partnerstwa Wschodniego UO pochodzi z południowej Ukrainy, w jej rodzinnym mieście nic złego się nie działo, ale i tak codziennie dzwoni do rodziców: - Oni sami mówią, że dziś jest ok., ale nie wiedzą czy jutro nie zobaczą pod oknem czołgu.
Ukraińcy mieszkający w Opolu twierdzili, że pokładają nadzieję w nowych władzach. - Mówi o nas Zachód, mówi cały świat. Wspierają nas, współczują, ale my wiemy, że zmiany muszą się wydarzyć w samej Ukrainie - kwituje Ludmiła Kashko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?