Lekarka odpowiada za śmierć dziecka. Poruszające zeznania Bonków

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Lekarka dzisiaj zamierza przedstawić swoją wersję wydarzeń dziennikarzom.
Lekarka dzisiaj zamierza przedstawić swoją wersję wydarzeń dziennikarzom. Mirela Mazurkiewicz
Sąd wysłuchał zeznań Barbary i Bartłomieja Bonków, których córeczka przypłaciła poród ciężkim niedotlenieniem mózgu, w którego konsekwencji zmarła.

- Mówiłam, że nie wytrzymam z bólu, że za moment rozsadzi mi biodra, a wtedy położna zaproponowała mi paracetamol, który nic nie dał - wspomina mama dziewczynki. - Oskarżona nie pomogła mojej córce, aby przyspieszyć jej przyjście na świat, tylko patrzyła jak ona się męczy.

Na ławie oskarżonych zasiadła lekarka Hanna Żwirska-Lembrych, która poprosiła, aby od tego momentu podawać jej pełne imię i nazwisko.

Lekarka na godzinę 13.00 zapowiedziała konferencję z dziennikarzami, na której zamierza przedstawić swoją wersję wydarzeń.

Przypomnijmy.

Prokuratura zarzuca Hannie Żwirskiej-Lembrych, że nieumyślnie doprowadziła do śmierci dziecka, ponieważ będąc lekarzem prowadzącym w szpitalu ginekologiczno-położniczym w Opolu poród Barbary Bonk nie zdecydowała o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia, gdy poród drugiej z bliźniaczek przedłużał się. Dziewczynka urodziła się z poważnym niedotlenieniem mózgu i po ponadrocznej walce o życie zmarła.
Z aktu oskarżenia wynika, że lekarka, która była wówczas zastępcą ordynatora oddziału patologi ciąży, po badaniu ginekologicznym pacjentki stwierdziła, że poród odbędzie się przez cesarskie cięcie. O tym, że Barbara Bonk ma jednak rodzić siłami natury ostatecznie miał zdecydować ordynator. Ale zdaniem prokuratury to lekarka odbierała poród, więc ponosi odpowiedzialność za to, co się wydarzyło.

Hanna Żwirska-Lembrych, która składała wyjaśnienia na poprzedniej rozprawie, nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że feralnego dnia została poproszona, aby asystować przy porodzie, a nie go odbierać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska