Siatkarze UKS-u wygrali po 11 miesiącach. Porażka Mickiewicza

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Siatkarze ze Strzelec Opolskich wreszcie kończyli mecz z uśmiechem na twarzy.
Siatkarze ze Strzelec Opolskich wreszcie kończyli mecz z uśmiechem na twarzy. Sławomir Jakubowski
Ekipa ze Strzelec Opolskich wreszcie mogła się cieszyć. Kolejnemu faworytowi nie sprostał za to beniaminek z Kluczborka.

Kibice strzeleckiej drużyny na ligowe zwycięstwo czekali bardzo długo, bo prawie 11 miesięcy. Ostatni mecz udało się wygrać 18 stycznia, a było to derbowe spotkanie z Juve Głuchołazy. Potem było 8 porażek jeszcze w poprzednim sezonie i 10 w obecnym.

- Bardzo się cieszymy - mówił prezes strzeleckiego klubu Piotr Ratajczak. - Ten mecz pokazał, że drużynę stać na dobrą grę. Potrzebowała jednak czasu po wielkich zmianach kadrowych jakie zaszły latem. Już w kilku wcześniejszych spotkaniach były fragmenty przyzwoitej gry. W tym praktycznie cały czas chłopcy grali dobrze i to się przełożyło na zwycięstwo.

W pierwszym secie od samego początku inicjatywa należała do gospodarzy. W drugim emocji było więcej. Winner przez jego część prowadził, ale znów padł on łupem strzelczan. W trzecim wydawało się, że goście wręcz muszą wygrać. Mieli już bowiem pięć punktów przewagia, le to nie wystarczyło, po UKS poprawił przyjęcie, zagrywał, a w ataku nie mylił się Michał Bernyś.

UKS Strzelce Opolskie - Winner Czechowice-Dziedzice 3:0 (21, 23, 22)
UKS: Misiak, Szczepański, Gorywoda, Bernyś, Pachliński, Kraśniewski, Hadrian (libero) - G. Ratajczak, Macurek, Pawlak (libero). Trener Piotr Ratajczak.
W gorszym nastroju byli zawodnicy z Kluczborka. Z faworyzowanym AZS-em Zielona Góra powalczyli tylko w partii otwarcia. Przegrali w niej dwie ostatnie piłki i już się nie pozbierali. W pierwszej partii podopieczni Mariusza Łysiaka jeszcze powalczyli, ale kolejne przegrali dość łatwo. Po dobrej serii z zespołami o zbliżonym potencjale, Mickiewicz w trzech meczach z faworytami nie ugrał punktów.

Początek sobotniego meczu był jednak obiecujący. Goście walczyli z rywalem zajmującym 3. miejsce jak równym z równym. Niestety to nasi w decydującym momencie popełnili błąd, a w trakcie całej rywalizacji w tej partii za dużo ataków nie przyniosło punktów, a kilka serwisów dało punkty gospodarzom.
- Był moment, że mieliśmy dwa punkty przewagi, ale w końcówce zabrakło doświadczenia - przyznał Łysiak. - W tym momencie straciliśmy ochotę na grę i to staje się naszym problemem, bo trzy mecze z faworytami rozpoczynaliśmy dobrze mimo porażki w secie, aby następnie oddawać kolejne niemal za darmo.

Drugi i trzeci set, jak pokazują wyniki, to już solidna przewaga gospodarzy, którzy dominowali w każdym elemencie, a głowy naszych siatkarzy były spuszczone z każdą minutą coraz niżej i nic tego nie było w stanie zmienić.

Ekipa Mickiewicza pojechała na mecz w okrojonym składzie. W kadrze brakowało bowiem Jarosława Stancelewskiego, Tomasza Szyporty i Artura Brysia, czyli pola manewru na środku siatki nie było, a w ataku było ograniczone.

AZS Zielona Góra - Mickiewicz Kluczbork 3:0 (24, 14, 17)
Mickiewicz: Kowalczyk, Pańczyszak, Grabolus, Melnarowicz, Parcej, Wróbel, Hiper (libero) - M. Szyporta, Frankowski, Polak. Trener Mariusz Łysiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska