Na początku grudnia Caritas Diecezji Opolskiej podpisał z Caritas Polska umowę o przystąpieniu do Europejskiego Programu Pomocy Żywnościowej (FEAD), czyli nieodpłatnej dystrybucji makaronu, cukru, mleka, mielonki wieprzowej i oleju rzepakowego dla najuboższych.
Akcja jest formą tzw. przedprogramu i trwa od początku grudnia 2014 do końca stycznia 2015 roku.
- Przez 10 lat braliśmy udział w unijnym programie żywnościowym (PEAD) i przekazaliśmy łącznie mieszkańcom województwa opolskiego 10,5 tysiąca ton darów - mówi ks. dr Arnold Drechsler, dyrektor Caritas Diecezji Opolskiej.
- Niestety, w nowej edycji programu minister pracy i polityki społecznej pozbawił wolontariuszy organizacji pozarządowych prawa kwalifikowania biednych do otrzymywania tej pomocy.
W skali całej Polski to nie jest tylko problem Caritasu. Dotknie także banki żywności, PCK, PKPS. W praktyce listy uprawnionych do pomocy żywnościowej mają tworzyć tylko terytorialne (miejskie i gminne) ośrodki pomocy społecznej.
- My także protestujemy przeciwko takiemu stawianiu sprawy - mówi Jan Burniak, prezes Banku Żywności w Opolu.
- Ktoś zza biurka chciał ukrócić dowolność w rozdawaniu darów i zapewnić, że dostaną je rzeczywiście najbiedniejsi. Ale w efekcie zostaliśmy sprowadzeni do roli mechanicznej ręki ministerstwa.
Zza kwestii formalnych przestano widzieć ludzi. A własna inicjatywa organizacji pozarządowych i zaufanie do nich zamordowano w zarodku.
Z informacji, które Caritas otrzymał od ministerstwa, wynika, że jedynym kryterium skorzystania z tej pomocy będzie stawka dochodowa: 813 zł dla osoby samotnie gospodarującej i 684 zł dla osoby w rodzinie.
W praktyce Caritas miałby żywność przewozić, magazynować i dostarczać do parafialnych zespołów, ale listy uprawnionych do pomocy ma tworzyć wyłącznie pomoc społeczna i to - co najbardziej bulwersuje pracowników i wolontariuszy Caritasu - trzymając się ściśle stawek dochodu.
Protestujemy, przeciwko takiemu formalnemu postawieniu sprawy - dodaje ks. Drechsler.
- Dotychczas pomagaliśmy po prostu ubogim, bo jeśli ktoś przekroczył dochód o złotówkę, pięć czy nawet o sto złotych, nie przestał być biedny.
Z wywiadów środowiskowych wiemy, kiedy sytuacja tej lub innej osoby kwalifikuje ją do pomocy. Ktoś jest poważnie chory i znaczne sumy wydaje na leki.
Kto inny musi pomagać wnukom czy innym krewnym, jest osobą niepełnosprawną itd. Ludzie z pogranicza kryterium dochodowego przez 10 lat dostawali u nas pomoc. Ich sytuacja się nie zmieniła. Jak mamy im odmawiać, skoro zasługują na nią nadal?
Istnieje obawa, że przynajmniej część wolontariuszy Caritasu odmówi na takich warunkach udziału w programie.
Mówią, że nie chcą być wyłącznie tragarzami żywności pozbawionymi głowy i wrażliwości.
- Decyzję ostatecznie podejmie ks. proboszcz, ale po wstępnym rozeznaniu jesteśmy skłonni wycofać się z programu - mówi Krystyna Wilk, od 25 lat zaangażowana w pracę zespołu Caritas przy parafii bł. Czesława w Opolu. - Ministerialne stawki są głodowe.
Tym bardziej, że po pomoc przychodzą często ludzie starsi i chorzy. Niech pan minister spróbuje przeżyć sam za 813 zł, płacąc czynsz, media i leki.
Nie chcemy i nie możemy być tylko tragarzami pomocy społecznej na podstawie bezdusznych ministerialnych kwot.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?