- Pierwszy raz o tym słyszę - dziwi się pracownica kawiarni Europa w Opolu. - Do tej pory to zwykle klienci, którzy wiedzą np. o tym, że są uczuleni na orzechy, pytali, czy przypadkiem nie ma ich w kupowanych ciastach.
Od 13 grudnia jest inaczej.
Zgodnie z unijnym rozporządzeniem klient ma prawo zamówić, co chce, a restaurator, kelner czy pracownik baru szybkiej obsługi musi go profilaktycznie poinformować, że w potrawie którą wybrał, są alergeny. Powinien je wymienić. Lista uczulaczy jest dołączona do rozporządzenia.
- Do najczęstszych alergenów pokarmowych należą: gluten, który wchodzi w skład różnych gatunków mąki, następnie ryby, jajka i orzechy - wylicza Maria Jeznach, kierownik działu żywności i żywienia wojewódzkiego sanepidu w Opolu. - Ich lista jest jednak długa, ale dobrze, że wreszcie pewne sprawy zostały uporządkowane. Potrawy zawierają często wiele składników, mają fantazyjne nazwy, konsument ma prawo wiedzieć, co dostaje na talerzu. Z kolei szanująca się restauracja powinna zadbać o właściwe poinformowanie o alergenach, nawet dla własnego dobra. Ma też prawo wyboru, jak to zrobi.
Może to zaznaczyć w menu, przekazywać przez odpowiednio przeszkolony personel czy też wywiesić tabliczki: "Uwaga, w pierogach jest gluten".
- O rozporządzeniu nie słyszeliśmy, ale już od dawna podajemy szczegółowy skład potraw - zapewnia Anida Witola, menedżer opolskiej Maski. - Np. przy sałatkach, które zawierają orzechy nerkowca, jest to dokładnie zaznaczone.
Do wydania rozporządzenia unijnego przyczyniła się lawinowo rosnąca liczba alergików.
- Jeszcze 15 lat temu uczulenie na pokarmy stanowiło 0,3-0,5 proc. wszystkich alergii, teraz 5 proc. - mówi dr Barbara Żurek, alergolog z Opola. - To skutek coraz większej ilości sztucznych dodatków spożywczych i barwników w żywności. Dzięki rozporządzeniu ludzie będą mieli większe poczucie bezpieczeństwa.
Bo to nie żarty.
Alergia pokarmowa może wywołać "tylko" wysypkę czy kłopoty żołądkowe, ale może też dojść do tzw. wstrząsu anafilaktycznego i zakończyć się śmiercią. Do takich przypadków dochodziło nieraz np. po zjedzeniu orzeszków ziemnych.
- U moich pacjentów dochodziło też np. do wstrząsu po zjedzeniu sezamu i owoców morza - dodaje dr Barbara Żurek. - Na szczęście udało się ich uratować. Najgorszy jest pierwszy raz. Ci, którzy taki wstrząs przeszli, wiedzą o zagrożeniu i noszą przy sobie ampułkostrzykawkę z adrenaliną, którą sami mogą sobie szybko podać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?