Dwumetrowy cięty świerk srebrny z plantacji w Zawadzie pod Opolem kosztuje 70 zł, za takiej samej wysokości jodłę kaukaską trzeba zapłacić 150 zł.
Na stoisku z drzewkami pod opolskim hipermarketem jodła (1,5 m) kosztuje 140 zł, świerk (2 metry) - 100 zł. Dla porównania cena sztucznej sosny zaczyna się od 45 zł (1-metrowa) i sięga 123 zł (2-metrowa).
- Tym razem kupiłem żywą choinkę trochę wcześniej, bo w poprzednich latach na ostatnią chwilę towar był już przebrany i albo trafiała się mało urodziwa, albo strasznie droga - tłumaczy Jan Wiewiór z Chmielowic.
- Poczeka do świąt w garażu. Sprzedawca zapewniał, że nic jej się nie stanie.
Dominik Pikos z plantacji w Zawadzie ocenia, że w tym roku srebrny świerk może być towarem deficytowym, bo drzewek nadających się do ścięcia było mniej.
- To najpopularniejsze drzewko wigilijne, cieszy oko, a do tego roztacza piękny zapach - zachwala Dominik Pikos. A jak rozpoznać, czy choinka jest świeża?
- Niedawno ścięty świerk powinien mieć białe ślady na pniu i intensywnie pachnieć, a igły u jodły powinny być błyszczące - podpowiada plantator.
Przechowywany w odpowiednich warunkach świerk z plantacji, gdy już zabierzemy go do domu i przystroimy, może postać nawet półtora miesiąca.
Z kolei drzewka w donicach po świętach można przenieść do ogródka, przyjmą się do gruntu, jeśli przesadzimy je w krótkim czasie. - Im mniejsze drzewko, tym większa szansa, że nie uschnie, bo jego system korzeniowy został zachowany - wyjaśnia Dominik Pikos.
Kilkaset choinek rocznie sprzedaje też przed Bożym Narodzeniem opolskie nadleśnictwo. 35 zł kosztuje tu świerk pospolity do 1 metra, a 45 zł - 2,5-metrowe.
- Choć plantatorzy oferują ciekawsze gatunki, obcego pochodzenia, nadal znajdują się amatorzy na świerk pachnący lasem i ociekający żywicą - mówi Marek Bocianowski, zastępca nadleśniczego.
Mimo różnorodności drzewek oferowanych do sprzedaży i przystępności cen wielu z nich, wciąż nie brakuje złodziei wycinających młodniki.
- Część sprawców nawet nie traktuje tego jak kradzież, skoro "drzewo z lasu przynoszą od lat" - zżyma się Marek Bocianowski. - Tymczasem to specjalnie przygotowane sadzonki, które pielęgnujemy intensywnie przez 10-15 lat, żeby wyrosły na stuletnie drzewa.
A złodziej nierzadko wycina kilka drzewek, zanim "wybierze" sobie najlepsze.
Karą za taki czyn jest mandat od służb leśnych (do 500 zł), a nawet skierowanie sprawy do sądu.I choć leśnicy montują w lesie kamery z czujnikami ruchu, to - jak mówią - całego lasu upilnować się nie da.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?