Najpierw radni obniżyli pensję burmistrzowi. Dzisiaj obcięli sobie diety

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Wideo
od 16 lat
Potwierdziło się to, o czym pisaliśmy już dwa tygodnie temu. Na dzisiejszej sesji w Gorzowie Śląskim wpłynął wniosek o obniżkę diet radnych. W wielkim chaosie nie został jednak nawet poddany głosowaniu, a radni przegłosowali dwa własne wnioski.

Wniosek o obniżenie diet radnych złożyli sołtysi i przewodniczący gorzowskich osiedli (w sumie 8 osób).

Proponowali, aby przewodniczący rady miejskiej dostawał dietę ryczałtową w wysokości 50 procent minimalnego wynagrodzenia, pozostali radni po 5 procent za każde posiedzenie rady i komisji stałych, a wiceprzewodniczący rady jeszcze po 5 procent za każdy dyżur.

To obniżka dokładnie o 50 procent. Dotychczas bowiem przewodniczący rady miejskiej miał 100 procent pensji minimalnej, jego zastępcy po 10 procent za każdy dyżur, a szeregowi radni po 10 procent za każdą sesję i komisję.

- Skoro obniżyliście wynagrodzenie burmistrza z argumentem, że trzeba go sprawdzić, to automatycznie państwa też trzeba troszeczkę sprawdzić - powiedziała Wioletta Brunsz, sołtyska Gołej, jedna z sygnatariuszek wniosku o obniżenie diet.

W nowej 15-osobowej radzie miejskiej w Gorzowie Śląskim jest 10 nowych radnych. Na poprzedniej sesji rada zdominowana przez opozycję drastycznie obniżyła wynagrodzenie burmistrza Artura Tomali (Mniejszość Niemiecka) o ponad 3 tysiące złotych -z 9500 zł do 6337 zł brutto.

- W nowej radzie jest 10 nowych radnych i chcemy najpierw przyjrzeć się pracy burmistrza - wyjaśniał przewodniczący rady miejskiej Artur Kajkowski (z opozycyjnego komitetu Działamy Lokalnie).

Przypomnijmy: rządzący gminą od 12 lat burmistrz Artur Tomala (Mniejszość Niemiecka) wygrał tegoroczne wybory zaledwie 37 głosami. Komitet jego rywala Beniamina Godyli - Działamy Lokalnie ma jednak większość w gorzowskiej radzie miejskiej.

Wniosek sołtysów o obniżkę wywołał burzliwe dyskusje i w końcu nie został poddany pod głosowanie, co jest nieprawidłowością, ponieważ był to najdalej idący wniosek i powinien być głosowany jako pierwszy, a jeśli zyskałby poparcie, jako jedyny.

Radny Marcin Szirch (Działamy Lokalnie) zaproponował inny wniosek: miesięczna dieta w wysokości 70 procent minimalnego wynagrodzenia dla przewodniczącego rady, pozostali radni po 7 procent za każde posiedzenie rady i komisji stałych, a wiceprzewodniczący rady jeszcze 7 procent za każdy dyżur.

Ten wniosek został poddany pod głosowanie i został przyjęty przez radnych: 10 osób było za, 4 osoby przeciw, 1 się wstrzymała.

Po chwili doszło jednak do kolejnej kuriozalnej sytuacji. Radny Roman Neugebauer (Mniejszość Niemiecka, były szef rady miejskiej) powiedział bowiem, że przewodniczący rady miejskiej ma procentowo za małą obniżkę i trzeba mu ją jeszcze bardziej obniżyć - do 57 procent wynagrodzenia minimalnego. Ten wniosek również poparli radni, również 10 osób było za, 4 osoby przeciw, 1 się wstrzymała.

Ostatecznie przewodniczący rady miejskiej Artur Kajkowski będzie miał dietę niższą o 326,50 zł - z 1324,84 zł (bo choć w uchwale było 100 procent pensji minimalnej, to inne przepisy ograniczały dietę do tej właśnie wysokości) do 997,50 zł.

Radni otrzymywali dotychczas 168 zł za każde posiedzenie rady, a wiceprzewodniczący rady 168 zł za każdy dyżur. Teraz będą dostawać po 122,50 zł.

Diety radnych nie są opodatkowane, więc kwoty brutto są równocześnie sumą, jaką radni dostają na rękę.

Zobacz całą dyskusję na sesji rady miejskiej w Gorzowie Śląskim:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska