Co dalej z opolskim żużlem?

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Żużlowi kibice z Opola przez najbliższe tygodnie będą żyć w niepewności czy zobaczą w najbliższym sezonie zawody na stadionie przy ul. Wschodniej.
Żużlowi kibice z Opola przez najbliższe tygodnie będą żyć w niepewności czy zobaczą w najbliższym sezonie zawody na stadionie przy ul. Wschodniej. Oliwer Kubus
Występujący w II lidze Kolejarz Opole nie dostał ani złotówki dofinansowania z budżetu miasta. - Zwołuję zebranie i zamykamy klub - mówi jego prezes Jerzy Drozd. - Nie widzę innej możliwości.

Pieniądze miejskie stanowiły pokaźną (około 50-procentową) pozycję w budżecie Kolejarza. Pozostałe stanowiły dochody ze sprzedaży biletów oraz od sponsorów. W tej ostatniej pozycji tak naprawdę były to głównie prywatne pieniądze prezesa Drozda.

W uzasadnieniu decyzji o nieprzyznaniu dotacji można znaleźć m.in., że Kolejarz: prezentuje niski poziom sportowy (faktycznie jest najsłabszym klubem w Polsce) i organizacyjno-finansowy, wytknięto brak perspektywy rozwoju klubu w następnych latach i znikome zainteresowanie nim sektora prywatnego, a więc sponsorów.

Pewnie można byłoby znaleźć jeszcze jakieś kolejne argumenty. Kolejarz jednak ma jeden niezaprzeczalny atut - duża grupę kibiców.

ZOBACZ: W Opolu podzielono pieniądze na sport. Kolejarz Opole nie dostał dotacji!

- Nie mnie zrobiono na złość - mówi prezes Drozd. - Na złość zrobiono kibicom. Kolejarz ma 55-letnią tradycję, wiele sukcesów i wpisał się na stałe w sportową mapę miasta. Owszem ostatnie lata nie były dobre, ale jedną decyzją nie można przekreślić całego klubu i jego sympatyków.

Nie ma bowiem wątpliwości, że przy braku dotacji w obecnym kształcie klub żużlowy w stolicy naszego regionu nie ma prawa bytu. Zresztą przed zbliżającym się sezonem, choć Kolejarz dostał licencję na występy w II lidze, nie podjęto żadnych ruchów dotyczących budowy zespołu. Wstrzymywano się z nimi do czasu ogłoszenia decyzji o dotacjach czyli do czwartku. Pieniądze zostały podzielone na kilkanaście różnych klubów i dyscyplin. Kolejarz nie dostał ani grosza.

- Zwołuję zebranie członków klubu i zamykamy go - mówi prezes Drozd. - Nie widzę innej możliwości. Jeśli o to chodziło władzom miasta, to gratuluję. "Olano" mieszkańców Opola, którzy interesują się żużlem i nim żyją. Nie ja jestem prezydentem, nie ja podejmuję decyzję. Jeśli postanowiono pozbyć się w taki sposób klubu z miasta, to nie jestem w stanie nic zrobić. Boli mnie bardzo ta cała sytuacja, bo oddałem Kolejarzowi serce, czas i własne pieniądze. Nie czuję się moralnie odpowiedzialny za całą sytuację. Przez kilka lat dokładałem ze swojej kieszeni, namawiałem do pomocy prezesów zaprzyjaźnionych firm, żeby żużel istniał, żeby klub trwał. Pomimo gorszych wyników ten żużel trwał.

Niestety istnieje realna groźba, że w tym roku na stadionie przy ul. Wschodniej nie zaryczą silniki motocykli. Główna Komisja Sportu Żużlowego we wstępnym kalendarzu na 2015 rok nie przyznała Opolu organizacji żadnej imprezy. W planie wydatków miasta na imprezy sportowe w pierwszym półroczu również nie ma ujętej żadnej imprezy żużlowej.
- Jestem ściśle związany ze środowiskiem żużlowym - mówił na konferencji prasowej zorganizowanej w ratuszu związenej z podziałem pieniędzy obecny na niej członek zarządu województwa Grzegorz Sawicki. - Dla nas decyzja o nieprzyznaniu pieniędzy dla klubu jest sygnałem, że potrzeba zjednoczenia tego środowiska i wypracowania czegoś nowego.

- Nie odżegnujemy się od pomocy żużlowi - zaznaczał wiceprezydent Opola Janusz Kowalski. - Chcemy, by przy wsparciu ze strony miasta zostały utworzone nowe struktury biznesowe klubu. Jeśli pojawią się osoby czy firmy, które chciałyby odbudować tę dyscyplinę, jesteśmy otwarci na propozycję, a nawet zachęcamy do tego. Apeluję w tej sprawie do firm i sympatyków żużla.

Ta zapowiedź daje więc nadzieję sympatykom "czarnego sportu, że nie zniknie on całkowicie z Opola. Zresztą nieoficjalnie można się dowiedzieć, że nowe struktury są w budowie. Nieoficjalnie można też usłyszeć, że są także odłożone przez władze miasta pieniądze na wsparcie klubu. Nie wiadomo jednak w jakiej miałby on funkcjonować formie. Wydaje się, że największym wyzwaniem będzie zjednoczenie podzielonego środowiska i znalezienie liderów, którzy mogliby poprowadzić klub.

W kuluarowych dyskusjach wymienia się osoby, które mogą w tym pomóc. Oprócz Grzegorza Sawickiego jest to znany z organizacji charytatywnej "Gali Żużlowej na Lodzie" Andrzej Hawryluk. Stoi on czele klubu Hawi Racing odnoszącego sukcesy w innej odmianie sportu motocyklowego - enduro. W przeszłości działał on aktywnie w opolskim żużlu stąd jego nazwisko nie jest przypadkowe. Z nim natomiast mocno związany jest znakomity trener żużlowy - Piotr Żyto, który już kilka tygodni temu zapowiedział pomoc Kolejarzowi. Wówczas jeszcze jednak inna była sytuacja.

"Podwieszenie" żużla pod Hawi Racing daje jeszcze nadzieję, że będziemy mieli jednak drużynę żużlową w najbliższym sezonie w Opolu. Klub ten bowiem funkcjonuje w strukturach Polskiego Związku Motorowego. Wydaje się więc, że nie byłoby wielkim problemem dopuszczenie go do rozgrywek.

Czas jednak nagli. Tylko do końca stycznia można kontraktować zawodników. Trzeba też ostatecznie zgłosić zespół do rozgrywek, by GKSŻ mógł przedstawić terminarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska