I dla więźnia publiczna służba zdrowia

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Chorzy więźniowie po likwidacji szpitala więziennego we Wrocławiu będą mogli skorzystać m.in . z pomocy  chirurgicznego oddziału szpitalnego przy Areszcie Śledczym w Krakowie.
Chorzy więźniowie po likwidacji szpitala więziennego we Wrocławiu będą mogli skorzystać m.in . z pomocy chirurgicznego oddziału szpitalnego przy Areszcie Śledczym w Krakowie. archiwum
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zlikwidowało szpital więzienny we Wrocławiu, w którym leczono także osadzonych z Opolszczyzny.

We wrocławskiej lecznicy przy Zakładzie Karnym nr 1 były dwa oddziały: chirurgiczny i wewnętrzny. Teraz MSW zdecydowało o ich zamknięciu (oprócz wrocławskiego zlikwidowano też szpital przy Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów oraz w więzieniu w Barczewie). Powód? Więzienne lecznice są stare, nie spełniają stosownych norm, a ich remonty byłyby zbyt drogie.

Osadzeni z Opolszczyzny będą więc korzystać z opieki medycznej oferowanej przez chirurgiczny oddział szpitalny przy Areszcie Śledczym w Krakowie oraz oddział wewnętrzny przy Areszcie Śledczym w Bytomiu.

Część skazanych trafi jednak do placówek publicznych, ponieważ więzienne lecznice są za daleko, by wozić tam obłożnie chorych.

- Dla nas to żaden problem, wręcz przeciwnie, bo mamy z tego tytułu dodatkowe dochody - przyznaje Adam Jakubowski, dyrektor szpitala w Głubczycach. - Już teraz skazani z tutejszego więzienia korzystają z naszych poradni specjalistycznych, z laboratorium, rezonansu magnetycznego, rentgena czy USG. A hospitalizowanych w ubiegłym roku było u nas czterech więźniów.

Dyrektor głubczyckiego szpitala zapewnia, że nie dzieje się to ze szkodą dla innych pacjentów. - Miejsca mamy tyle, że wszyscy chorzy są na bieżąco przyjmowani - mówi Adam Jakubowski.
Po decyzji MSW problemu nie widzi również służba więzienna. - Do tej pory transportowaliśmy więźniów do Wrocławia, będziemy więc i do Bytomia czy Krakowa - mówi porucznik Katarzyna Idziorek, rzecznik prasowy Okręgowej Służby Więziennej w Opolu.

Dodaje też, że w nagłych przypadkach do więzienia wzywa się pogotowie ratunkowe. - Dzieje się tak, gdy jest bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia osadzonego, kiedy sytuacja nie pozwala na dowiezienie go do szpitala więziennego - zaznacza Katarzyna Idziorek.

- Oczywiście, więzień leczony w publicznej placówce przebywa tam pod pieczą uzbrojonych funkcjonariuszy Służby Więziennej. A kiedy stan zdrowia skazanego się poprawia na tyle, by mógł on zostać przewieziony do szpitala więziennego, zaraz go tam transportujemy.

Jeśli jednak podczas leczenia w publicznym szpitalu okazuje się, że skazany jest poważnie chory i wymaga dłuższej hospitalizacji, dyrektor zakładu karnego lub aresztu śledczego ma prawo wystąpić do sądu penitencjarnego o udzielenie przerwy w wykonaniu kary.

- Korzysta się z takiego prawa m.in., gdy stan zdrowia wiąże się z terminalnym okresem choroby nowotworowej - wyjaśnia Katarzyna Idziorek. - W takim przypadku więzień nie jest już pod nadzorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska