Wiceprezydenci tuż przed odwołaniem poszli na chorobowe

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Przedstawienie przez byłych wiceprezydentów Kędzierzyna-Koźla w obecnej sytuacji zwolnień chorobowych budzi liczne wątpliwości.
Przedstawienie przez byłych wiceprezydentów Kędzierzyna-Koźla w obecnej sytuacji zwolnień chorobowych budzi liczne wątpliwości. archiwum
Dwóch wiceprezydentów Kędzierzyna-Koźla tuż po tym jak nie dostali się do rady powiatu, przedstawiło zwolnienia chorobowe. Tym samym zachowali pokaźne dochody.

Paweł Rams, pierwszy zastępca byłego prezydenta Tomasza Wantuły, odpowiadał w urzędzie za oświatę i sprawy społeczne. Drugi wiceprezydent, Jacek Król, nadzorował inwestycje. Obaj byli bardzo zaangażowani w kampanię wyborczą Tomasza Wantuły, startowali z jego list wyborczych do rady powiatu.

Wantuła przegrał, na stanowisku prezydenta zastąpiła go Sabina Nowosielska (PO), a panowie Rams i Król nie dostali się do rady powiatu. Było więc oczywiste, że także oni stracą stanowiska. Zarządzenie w sprawie ich odwołania nowa prezydent podpisała 9 grudnia, czyli 10 dni po drugiej turze wyborów. Jednak zanim to nastąpiło, byli wiceprezydenci przynieśli zwolnienia lekarskie, które obowiązują do dziś. Paweł Rams zarabiał 11 948 zł brutto, Jacek Król - 9045 zł.

Na czas chorobowego obaj panowie dostają zasiłek w wysokości 80 procent tej kwoty. Gdy zwolnienie się skończy, wezmą odprawy, Rams - 35,8 tys. zł, a Król - 9 tys. zł. Chcieliśmy o tej sprawie porozmawiać z byłymi wiceprezydentami, ale żaden nie odbierał od nas telefonu.

Czasu na rozmowę nie znalazł także sekretarz UM i jednocześnie szef wydziału organizacyjnego Zbigniew Romanowicz, a także sama prezydent Nowosielska. Fakty potwierdził natomiast rzecznik prasowy magistratu Jarosław Jurkowski. - Panowie Paweł Rams i Jacek Król zostali odwołani ze stanowisk zastępców prezydenta, ale pozostają w stosunku pracy z urzędem miasta - powiedział.- W tej chwili obaj są na zwolnieniach lekarskich, więc nadal przysługują im wynagrodzenia.
Przedstawienie zwolnień chorobowych tuż przed spodziewanym odwołaniem ze stanowisk rodzi wątpliwości, czy L-4 jest zasadne. Czy urząd zamierza to sprawdzić? - Do kontrolowania zwolnień lekarskich upoważniony jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych, możliwości urzędu miasta w tej materii są niewielkie - odpowiada rzecznik Jurkowski. - Wypowiedzenia obu panów, trzymiesięczne u pana Pawła Ramsa, a miesięczne u pana Jacka Króla, zaczną biec z chwilą ich powrotu do zdrowia.

Jarosław Jurkowski odmówił natomiast odpowiedzi na pytanie, kiedy upływa termin ważności przedłożonych zwolnień

Przegrani burmistrzowie nie muszą obawiać się o pracę

Okazuje się, że - poza przykładem z Kędzierzyna-Koźla - opolscy samorządowcy po ostatnich przegranych wyborach nie uciekali na zwolnienia. I sobie radzą. Były burmistrz Brzegu Wojciech Huczyński będzie teraz pracował w prywatnym biznesie, jego dotychczasowi zastępcy nadal są zatrudnieni w urzędzie miasta, tyle że na mniej intratnych stanowiskach. Podobnie jak była wiceburmistrz Byczyny Ewa Bartosiewicz.

Były wiceburmistrz Niemodlina Bartłomiej Kostrzewa, po tym jak jego szef Mirosław Stankiewicz przegrał wybory, przeniósł się do Brzegu.

I w tamtejszym urzędzie został zastępcą nowego włodarza gminy Jerzego Wrębiaka. Była burmistrz Nysy Jolanta Barska ma natomiast pracować w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, a jej dotychczasowy zastępca Piotr Walach zostanie zatrudniony w strukturach starostwa. Były włodarz Białej Arnold Hindera prawdopodobnie będzie pracował w Euroregionie Pradziad.

- Samorządowcy często walczą ze sobą, krytykują się, ale jeśli chodzi o takie rzeczy jak pensje czy etaty, to są raczej solidarni i pomagają sobie nawzajem - mówi nam proszący o anonimowość jeden z nich. Takie standardy nie obowiązują jednak w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie walka polityczna prowadzona jest wyjątkowo ostro.

Rams i Król nie mogą liczyć na pracę w samorządzie. Żadne stanowiska nie znalazły się także cztery lata temu dla odchodzącego prezydenta Wiesława Fąfary czy jego zastępcy Piotra Gabrysza.

Zapytaliśmy Zakład Ubezpieczeń Społecznych, czy kontroluje zwolnienia lekarskie, które są przedstawiane tuż przed spodziewanym odwołaniem kogoś ze stanowiska. Otrzymaliśmy odpowiedź, że ZUS bardzo często sprawdza "prawidłowość orzekania o czasowej niezdolności do pracy".

W zeszłym roku od stycznia do lipca na Opolszczyźnie przeprowadzono 1292 takie kontrole. Zwolnienia cofnięto w 46 przypadkach.

- Przypominamy jednocześnie, że prawo do prowadzenia kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich mają, obok ZUS-u, pracodawcy zatrudniający powyżej 20 osób, którzy samodzielnie wypłacają zasiłki z ubezpieczenia społecznego - informuje Katarzyna Adamczyk, rzecznik prasowy opolskiego oddziału ZUS. - Pozostali pracodawcy z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli mogą wystąpić do ZUS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska