Na Opolszczyźnie i w Polsce wyrzuca się zbyt dużo zapasów krwi

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Akcje poboru krwi, najczęściej inicjowane latem, mają zapobiec jej brakom. Wszyscy, którzy odpowiadają na taki apel, wierzą, że ich krew naprawdę może uratować komuś życie.
Akcje poboru krwi, najczęściej inicjowane latem, mają zapobiec jej brakom. Wszyscy, którzy odpowiadają na taki apel, wierzą, że ich krew naprawdę może uratować komuś życie. Waldemar Wylegalski/Polskapresse
Według NIK system krwiodawstwa trzeba usprawnić, ograniczyć straty życiodajnej tkanki. W opolskich szpitalach przesuwano planowane operacje z powodu braku dostatecznej ilości krwi.

W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie właśnie brakuje krwi z grupy O Rh+.

Dyrekcja centrum apeluje do krwiodawców, by pilnie zgłaszali się na zbiórki, bo inaczej "daru życia" zabraknie w małopolskich szpitalach. Tymczasem w RCKiK w Opolu zapasy krwi tej grupy są duże. Niestety, do podobnych sytuacji w całej Polsce dochodzi bardzo często.

Efekt? W niektórych szpitalach przesuwa się zabiegi i operacje z powodu braku krwi i jednocześnie utylizuje się jej przeterminowane zapasy w innych województwach. Problem szczegółowo przeanalizowała Najwyższa Izba Kontroli.

W latach 2010-2013 we wszystkich centrach krwiodawstwa w Polsce zutylizowano łącznie ok. 607 tys. jednostek (450 ml) i opakowań krwi oraz jej składników. Niemal 137 tys. jednostek i preparatów zniszczono z powodu przeterminowania! Ilość marnotrawionych zapasów wzrosła z 4,9 proc. w 2010 r. do 7,4 proc. w 2013 roku.

Na Opolszczyźnie w latach 2010-2012 traciliśmy w ten sposób od 5 do 3,6 proc. wszystkich zasobów pobranej krwi, a w 2013 roku - 4,12 procent.

Według NIK brakuje właściwej koordynacji i współpracy pomiędzy centrami krwiodawstwa. Mimo że każda taka placówka ma bieżące informacje o sytuacji w innych, dzięki stworzonemu przez Narodowe Centrum Krwi mechanizmowi codziennego raportowania o stanie zapasów.

Dlaczego centra nie współpracują ze sobą? Ich dyrektorzy przyznali inspektorom Najwyższej Izby Kontroli, że nawet w okresach niedoborów niechętnie kupują krew od tych, którzy mają nadwyżki. Każde centrum chce bowiem przede wszystkim wykonać założony plan sprzedaży, niezbędny, by otrzymać dofinansowanie.

Bywa i tak, że z tego powodu centra blokują możliwość zaopatrywania się przez szpitale ze swojego regionu w innych. Iwona Rajca-Biernacka, dyrektorka RCKiK Opole, odmówiła nam rozmowy na ten temat i odesłała do Ministerstwa Zdrowia.

Tam z kolei poinformowano nas, że zniszczeń krwi nie da się uniknąć, a Polska nie odbiega w tym zakresie od innych krajów europejskich. Resort przyznaje jednak, że niektóre szpitale zamawiają krew "na zapas", co jest problemem.
Honorowych krwiodawców informacja o marnotrawieniu krwi zaskakuje i martwi. - Robimy to z potrzeby serca i z nadzieją, że będzie ona służyła do ratowania ludzi, a nie trafiała do utylizacji - mówi Aleksander Wolniewicz, krwiodawca z Kędzierzyna-Koźla.

60 procent zdyskwalifikowanych jednostek krwi i jej składników na Opolszczyźnie stanowiło osocze. Działo się tak najczęściej z powodu mechanicznego uszkodzenia pojemników, w których było ono przechowywane.

W blisko 30 proc. straty dotyczyły koncentratu krwi czerwonej, a powodem było głównie jej przeterminowanie, a także dyskwalifikacja lekarska już po zbiórce. Do utylizacji przekazywano także koncentrat krwinek płytkowych (najczęściej z powodu przeterminowania), a także tzw. krew pełną konserwowaną (głównie z powodu nieprawidłowej objętości).

Za utylizację krwi i jej składników Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu płaciło rocznie od 380 do 516 tysięcy złotych.

Z raportu NIK wynika, że jednocześnie w opolskich szpitalach odwoływano i przenoszono zaplanowane wcześniej zabiegi z powodu braku krwi. Potwierdza to Ministerstwo Zdrowia, ale - zaznacza - nigdy nie działo się tak ze szkodą dla zdrowia chorego.

- Okresowe problemy z pozyskiwaniem niektórych grup krwi pojawiają się latem, gdy wzrasta zapotrzebowanie na nią, a nie organizuje się zbiórek - mówi Marek Staszewski, dyrektor szpitala powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu. - Nie pamiętam jednak, by któryś z moich pracowników zgłaszał mi, że są bardzo poważne braki.

Natomiast Marek Dryja, wojewódzki konsultant ratownictwa medycznego i jednocześnie specjalista z zakresu transfuzjologii klinicznej, tak sprawę komentuje: - Piekarz też nie zawsze wypiecze dokładnie tyle bochenków, ile potrzeba, chociaż im lepszy rzemieślnik, tym lepiej potrafi to zaplanować.

Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że podobne jak Polska wskaźniki procentowe dotyczące strat w zapasach krwi mają i inne kraje europejskie.

- Wynika to z różnych przyczyn, przede wszystkim z braku potrzeb klinicznych w określonych grupach krwi czy też zamawiania jej przez podmioty lecznicze w maksymalnej ilości "na zapas". Co w wielu przypadkach jest podyktowane koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa pacjentów w trakcie zabiegów operacyjnych - tłumaczy Krzysztof Bąk, rzecznik ministra zdrowia.

Najczęstsze powody utylizacji krwi i jej składników:

Negatywne wyniki kontroli wizualnej - 25 proc. przypadków
Przeterminowanie - 22,5 proc.
Uszkodzenia mechaniczne - 14,9 proc.
Dyskwalifikacja lekarska w czasie pobierania i po pobraniu krwi - 6,4 proc.
Wyniki testów wirusologicznych - 5,1 proc.
Nieprawidłowo wykonana procedura - 1,9 proc.

Jak długo można krew przechowywać

Koncentrat krwinek płytkowych - od 5 do 7 dni od pobrania
Koncentrat krwinek czerwonych - do 42 dni
Osocze - schłodzone w ciągu ośmiu godzin od momentu pobrania do temperatury -30 stopni Celsjusza może być przechowywane nawet przez trzy lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska