Protokół
Protokół
Stal AZS PWSZ Nysa - Ślepsk Suwałki 0:3 (-29, -21, -19)
Stal: Szczurek, Długosz, Kalembka, Piotrowski, D. Bułkowski, Nożewski, Biniek (libero) - Makowski, Dzikowicz, Biernat. Trener Janusz Bułkowski.
Ślepsk: Gonciarz, Modzelewski, Schamlewski, Winnik, Skrzypkowski, Rudzewicz, Andrzejewski (libero) - Rawiak, Smoliński. Trener: Piotr Poskrobko.
Sędziowali: Benedykt Cieślik (Sosnowiec) i Bogusław Pierucki (Kraków). Widzów 350.
Ślepsk wprawdzie przed tygodniem przegrał, lecz wcześniej zanotował passę dziesięciu zwycięstw i w pojedynku z przeżywającą kryzys Stalą był faworytem. Miejscowi kibice liczyli jednak, że ich drużyna przełamie się i nie straci kontaktu z czołówką.
Niestety, nysanie otrzymali kolejną srogą nauczkę. Zaprezentowali się słabo i przegrali piąty mecz z kolei.
- To już nie zadyszka, osiągnęliśmy dno naszego grania - irytował się zawodnik Stali Michał Makowski. - Nie potrafimy pokazać tego, na co nas naprawdę stać. Na treningach wszystko funkcjonuje dobrze, a gdy przychodzi do meczu, to nie wiemy, co się dzieje. Próbujemy sami sobie pomóc, ale z miernym skutkiem.
- Problem leży chyba w naszych głowach - dodawał Bartłomiej Dzikowicz. - Pojawiła się bojaźń i to widać na boisku. Brak dokładności i skuteczności siłą rzeczy przekłada się na wynik. Nie uważam, by został popełniony błąd w przygotowaniach. Do pracy, którą z trenerem wykonujemy, trudno się przyczepić. Robimy, co możemy, dajemy z siebie wszystko, dlatego tym bardziej ta niemoc jest niezrozumiała. To dla nas trudny okres, ale mam nadzieję, że niebawem dobiegnie on końca i ze szczytem formy trafimy na play-offy.
Kluczowa dla losów rywalizacji okazała się pierwsza partia. Gospodarze odrobili w końcówce straty i prowadzili 24:23. Po chwili Dawid Bułkowski zaatakował po przekątnej w aut, a Stal nie wykorzystała także kolejnych trzech piłek setowych, co się na niej zemściło. Goście nie zmarnowali okazji i po akcji Krzysztofa Modzelewskiego cieszyli się z wygranej w secie.
Dwie następne odsłony przebiegały pod ich dyktando. Podopieczni Janusza Bułkowskiego walczyli, ale dobre zagrania przeplatali fatalnymi. Tych złych fragmentów było zdecydowanie więcej. Zagrywki w pół siatki, przewidywalne rozegrania i pomyłki w przyjęciu degustowały publiczność oraz powodowały, że Stal nie potrafiła wypracować przewagi, tylko ciągle musiała odrabiać straty. Nyski blok gubił MVP spotkania Kacper Gonciarz, natomiast w ataku brylował doświadczony, znany z ekstraklasowych parkietów Wojciech Winnik
.
- Blok to element, który zawiódł u nas najbardziej - uważał Makowski. - Ślepsk odrobił pracę domową i czytał bezproblemowo nasze zamiary.
Makowski, nominalny przyjmujący, w inauguracyjnej partii zmienił słabo spisującego się atakującego Mateusza Piotrowskiego. Z nietypowej dla siebie roli wywiązywał się przyzwoicie.
- To dla mnie absolutna nowość, na tej pozycji wystąpiłem raz, jeszcze w II lidze - tłumaczył 24-letni siatkarz. - Widać bardzo duże braki i obym mógł niebawem wrócić na przyjęcie. Drugi atakujący leczy jednak kontuzję, więc ktoś musi Mateusza odciążyć. On jest naszym koniem pociągowym, człowiekiem od kończenia trudnych piłek i to na nim skupiała się uwaga suwalskich blokujących.
Stal od początku sezonu plasowała się w czołówce. Po kiepskiej serii bez zwycięstwa drży o miejsce w pierwszej ósemce i udział w fazie play-off.
- Jesteśmy pod kreską i czujemy ciśnienie, że nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów - komentował Makowski. - Przed nami ciężkie mecze. Trzeba zachować chłodną głowę. Mamy młody zespół i myślę, że potrzebny jest ktoś taki jak Mateusz Piotrowski w swej najlepszej formie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?