Przez opieszałość sądu brutalny pedofil i morderca 5-miesięcznego dziecka wyszedł na wolność

archiwum
Mimo że Zakład Karny w Sztumie jeszcze w lipcu 2014 roku skierował do Sądu Okręgowego w Gdańsku wniosek o izolację Henryka  Z. sąd nie podjął decyzji.
Mimo że Zakład Karny w Sztumie jeszcze w lipcu 2014 roku skierował do Sądu Okręgowego w Gdańsku wniosek o izolację Henryka Z. sąd nie podjął decyzji. archiwum
Po 25 latach z Zakładu Karnego w Sztumie na wolność wyszedł Henryk Z. - brutalny pedofil i zabójca 5-miesięcznego dziecka ze Świdnicy. O opuszczeniu więzienia poinformował portal TVN 24, który zarzuca sądowi w Gdańsku opieszałość. Mimo bowiem wniosku o objęcie Henryka Z. ustawą o szczególnie niebezpiecznych przestępcach, sąd jeszcze takiej decyzji nie podjął.

Mężczyzna zza krat wyszedł 17 stycznia. Policja zapewnia, że nie wrócił do Świdnicy i jest pod stałym policyjnym nadzorem. Funkcjonariusze pilnują go, by nie zrobił nikomu krzywdy. Sąd Okręgowy w Gdańsku ma w najbliższych tygodniach rozpatrzyć wniosek o jego dalszą izolację i umieszczenie w specjalnym ośrodku w Gostyninie, gdzie może spędzić resztę życia.

W 1987 roku milicjanci odnaleźli mężczyznę nad rzeką Bystrzycą w Świdnicy. Szedł jej brzegiem, a w rękach niósł martwe już niemowlę.

- Kojarzę tę sprawę - mówi Janusz Bartkiewicz, wówczas kierownik sekcji zabójstw wojewódzkiej komendy w Wałbrzychu, który brał udział w zatrzymaniu sprawcy.

- Pamiętam dlatego, że zaledwie kilka godzin dzieliło nas od tego, by zapobiec tej strasznej zbrodni - dodaje.

Opowiada, że w tym czasie cały wydział zajmował się sprawą gwałtu i zabójstwa 13-letniej Marty z Dzierżoniowa.

Policjanci operacyjnie uzyskali informację o tym, że do miasteczka przyjeżdża świdniczanin, który zaczepia małe dziewczynki i proponuje im podwiezienie. - Ustaliliśmy jego nazwisko, adres zamieszkania oraz markę samochodu - mówi Bartkiewicz. - Chcieliśmy go przesłuchać, bo typowaliśmy go jako jednego z podejrzanych do sprawy Marty. To była wieczorna odprawa. Zapadła decyzja, że nazajutrz milicjanci przywiozą go do nas na komendę. W nocy odebrałem telefon, że w Świdnicy ktoś zgwałcił i zamordował niemowlę. Pojechałem tam. Kiedy milicjanci powiedzieli mi, kto jest podejrzanym, od razu skojarzyłem. To był ten sam facet - dodaje emerytowany policjant.
Henryk Z. był sąsiadem rodziny zamordowanego dziecka. Okazało się też, że to nie było jego pierwsze przestępstwo.

Pierwszy raz zgwałcił, kiedy miał 15 lat - młodszego kolegę ze szkoły. Za karę umieszczono go w schronisku dla nieletnich. W 1975 roku został skazany na pięć lat więzienia za gwałt na 10-latce. Wyszedł za dobre sprawowanie w 1977 roku i zaraz potem został zatrzymany za molestowanie 15-letniego chłopca. W 1980 roku ponownie wyszedł na wolność i znów próbował skrzywdzić dziecko. Usłyszał kolejny wyrok.

Po trzech latach więzienia trafił do szpitala psychiatrycznego, ale z niego uciekł. Podczas ucieczki zgwałcił 8-letniego chłopca. Został zatrzymany i znów przewieziono go do szpitala. Wytrzymał tam kilka miesięcy. W 1989 roku za brutalny gwałt i morderstwo 5-miesięcznej dziewczynki Henryka Z. skazano na 25 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska