Taki stan jest pogwałceniem niepisanego obyczaju obowiązującego choćby w polskim parlamencie - oburza się poseł Sławomir Kłosowski, szef PiS w regionie. - To nie tylko lekceważenie naszych radnych, ale policzek wymierzony tysiącom mieszkańców Opolszczyzny, którzy na nich głosowali.
25-osobową koalicję w 30-osobowym sejmiku tworzą PO, PSL i Mniejszość Niemiecka.
Przewodniczącym jest Norbert Krajczy z PSL, a wiceprzewodniczącymi Bogusław Wierdak i Elżbieta Kurek z PO oraz Józef Kotyś z MN.
- Taki skład ustalony został przez koalicyjne ugrupowania i nie ma powodu, by go zmieniać - wyjaśnia Norbert Krajczy. - Obyczaje polityczne są różne, ale myśmy żadnego nie złamali. PiS-owi zależy przede wszystkim na tym, by trafić do mediów, a koalicjantom na tym, by sesje sejmiku odbywały się sprawnie, bez scysji.
Norbert Krajczy odrzuca też zarzut, że mniejszość, która dostała mniej głosów, odebrała PiS-owi należne miejsce w prezydium.
- PiS ma tylu radnych, ilu zostało wybranych - przekonuje. - Cóż, mieszkańcy Opolszczyzny są rozsądnymi ludźmi.
Dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa jednak, że w opolskim sejmiku złamano dobry obyczaj.
- Dążenie do politycznego wyniszczenia przeciwnika jest szkodliwe - mówi. - Rządzący nie ustępują, zachowują się tak, jakby nigdy nie mieli oddać władzy. A tymczasem w stabilnej demokracji powinna obowiązywać zasada, że rządzący może mniej. Czasem warto cofnąć się o krok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?