Pigułka "dzień po" w kolejnych dniach

Redakcja
Tabletka nie jest tania, w opolskich aptekach kosztuje od 119 do ponad 150 złotych.
Tabletka nie jest tania, w opolskich aptekach kosztuje od 119 do ponad 150 złotych. Archiwum
Od kilku tygodni Polacy śledzą serial z pigułką "dzień po" w roli głównej, która powinna już być dostępna bez recepty. Ma ona jednak tyle samo zwolenników, co przeciwników. Jak to się dla niej skończy?

Jak to wygląda w Europie

Jak to wygląda w Europie

Na receptę, podobnie jak w Polsce, pigułki "dzień po" były: w Niemczech, Grecji, Chorwacji, na Węgrzech i we Włoszech. Teraz wygląda to różnie. Okazuje się, że mimo decyzji unijnej na Węgrzech recepty obowiązują nadal, gdyż rząd Viktora Orbana w ciągu kilku dni zmienił ustawę o obrocie środkami medycznymi.

W Niemczech i Chorwacji trwa cały czas na ten temat dyskusja. Z kolei we Włoszech związek katolickich lekarzy i farmaceutów zapowiedział, że nie będą oni wydawać ellaOne bez recepty.

Natomiast na Malcie pigułki "dzień po" w ogóle nie ma, bo prawo nie pozwala tam na sprzedaż środków antykoncepcyjnych.

Wtorek 27 stycznia wieczorem, apteka "Na dobre i na złe" przy ul. Krakowskiej w Opolu. Czy mogę kupić pigułkę ellaOne? - pyta klientka, na oko tuż po czterdziestce. Farmaceutka odpowiada twierdząco, wyjmuje z szuflady jedno opakowanie.

Tabletka kosztuje 154 zł, tyle samo ile wcześniej, gdy była sprzedawana wyłącznie na receptę.

Dzień później. Kolejny obchód tropem ellaOne. W opolskiej Aptece "Multifarm" przy ul. Ozimskiej pigułki nie ma.

- Nie posiadają jej w hurtowniach - tłumaczy farmaceutka. - Podobno producent wstrzymał sprzedaż ellaOne, bo skoro jest już bez recepty, to musi zmienić treść ulotki.

Kilkadziesiąt metrów dalej, w aptece mieszczącej się w budynku "Rzemieślnika", dostępne jest jedno opakowanie, kosztuje 124 zł. Apteka "Eliksir" w Nysie nie ma w ogóle ellaOne na stanie. W aptece św. Andrzeja w Brzegu można ją kupić bez problemu, cena 119 zł.

Wstydliwa recepta

- My pigułki "dzień po" w tej chwili nie mamy, moglibyśmy ją w ciągu kilku godzin sprowadzić z hurtowni, ale prawda jest taka, że nikt o nią nie pyta - twierdzi Marek Tomków z apteki "Na zdrowie" w Oleśnie. - Dla mnie argument wytaczany przez przeciwników ellaOne, że ponoć, jeśli trafi ona do odręcznej sprzedaży, to nastolatki będą ją łykać po każdej imprezie, wręcz co chwilę, jest śmieszny. Ona jest do tego za droga.

Marek Tomków podkreśla, że tzw. wstydliwe leki w aptekach w małych miejscowościach raczej nie schodzą.

- Gdy ellaOne była na receptę, też sprzedawaliśmy ją bardzo rzadko. Zresztą podobnie wyglądało to z viagrą. W takich przypadkach ludzie wybierają raczej apteki w dużych miastach, gdzie pozostają anonimowi i nie są narażeni na plotki.
Pigułka "dzień po" nazywana jest inaczej antykoncepcją awaryjną, gdyż nie dopuszcza do zagnieżdżenia zapłodnionej komórki jajowej w macicy. Wcześniej w Polsce były dostępne dwa ich rodzaje i tylko na receptę: escapele, którą należy zażyć do 72 godzin po stosunku płciowym, kosztuje ok. 45 zł. Druga, ellaOne, zapobiega zajściu w ciążę nawet do pięciu dni. Zapewne dlatego jest dużo droższa.
W większości krajów Unii Europejskiej, kobiety mogły już wcześniej kupić pigułkę "dzień po" bez recepty. Polki miały często problem z jej nabyciem nawet na receptę. Tajemnicą poliszynela jest, że gdy znalazły się w tzw. awaryjnej sytuacji i udawały się na izbę przyjęć do szpitala ginekologicznego, prosząc dyżurnego lekarza o przepisanie pigułki "dzień po", odchodziły z kwitkiem. Ginekolodzy zasłaniali się brakiem czasu na takie przypadki, szkodliwością preparatu. Co jednak nie przeszkadzało niektórym w wypisaniu takiej samej recepty w prywatnym gabinecie i za opłatą.

- Mam trzech synów, bardzo ich z mężem kochamy, ale nie możemy już sobie pozwolić na czwarte dziecko - zwierza się Elżbieta z Opola. - Tymczasem chwila zapomnienia spowodowała, że znowu mogłam zajść w ciążę. To była sobota, już jakiś czas temu. Poszłam wieczorem na izbę przyjęć, błagałam ginekologa o receptę, ale był nieugięty. Powiedział, że musi się pilnie zająć innymi pacjentkami. Na szczęście koleżanka podpowiedziała mi, że w internecie ogłasza się lekarz, który prowadzi tzw. pogotowie ginekologiczne. I on mi pomógł.

Ale od 7 stycznia sytuacja uległa radykalnej zmianie. Komisja Europejska zezwoliła na sprzedaż pigułki "dzień po" bez recepty we wszystkich krajach Unii. Pozwolenie to dotyczyło tylko ellaOne. Komisja zaznaczyła przy tym, że każdy kraj może podjąć własną decyzję. Jeśli więc chce utrzymać sprzedaż na recepty, to może tak zrobić. No i dopiero wtedy w Polsce się zaczęło. Doszło do awantur, starć zwolenników i przeciwników nie tylko ellaOne bez recepty, ale w ogóle samej pigułki "dzień po". Niektórzy przyrównali ją nawet do cyklonu B.

Straszą chorobami

Dużą winę ponosi nasz rząd, który długo nie mógł się zdecydować, co teraz począć z pigułką wzbudzającą tak wiele emocji. Raz był za jej wprowadzeniem bez recepty, potem zmienił zdanie. W końcu, tydzień temu, wyraził zgodę, żeby było po myśli Unii. Ministerstwo Zdrowia ma jednak opracować plan, który ograniczy dostęp do tabletek młodym dziewczynom. Byłyby sprzedawane dopiero powyżej 15. roku życia.

- To jest bardzo rozsądne podejście ze strony Ministerstwa Zdrowia - uważa dr Rajmund Miller z Nysy, członek sejmowej komisji zdrowia. - Znam zastrzeżenia, że to żadne rozwiązanie, bo można przecież poprosić starszą koleżankę o kupienie pigułki. Ale przy zakupie alkoholu też obowiązuje granica wiekowa i również można zastosować podobny wybieg. Nie da się znaleźć dobrej recepty na wszystko.

Dr Miller zgadza się jednak, że pigułka ellaOne to niemały problem.

- Bowiem z jednej strony środowisko katolickie uważa, że jest to tabletka poronna, dlatego się jej sprzeciwia. Z kolei jej zwolennicy twierdzą, że jeśli kobieta zajdzie w ciążę i nie będzie chciała jej donosić, to i tak poszuka pomocy w podziemiu aborcyjnym, co może się różnie skończyć, narazić ją na niebezpieczeństwo. Ja wolałbym się nie wdawać w polityczną dyskusję.

Przeciwnicy pigułki "dzień po" podkreślają również, że łatwy do niej dostęp spowoduje większą rozwiązłość, straszą młode dziewczęta chorobami wenerycznymi, zarażeniem wirusem HIV.
- W Meksyku, który jest krajem bardzo katolickim, gdzie przywiązuje się ogromną wagę do posiadania rodziny, niezwykle kocha dzieci, pigułka "dzień po" jest od dawna bez recepty - opowiada mieszkająca tam opolanka. - Kosztuje 4 dolary. Nie słychać jednak, żeby była nadużywana. W ogóle się o tym nie mówi.

Gdy okazało się, że ellaOne ma być dostępna bez recepty, kolportowane były też doniesienia, że pigułka to bomba hormonalna, zagłada dla kobiecego organizmu. Wprawdzie Komisja Europejska podała, powołując się na swoich ekspertów od zdrowia, że nie ma doniesień o rzekomej jej szkodliwości, to w Polsce zostało to przyjęte z niedowierzaniem.

- Opinia Komisji Europejskiej jest zgodna z prawdą, pigułka ellaOne zawiera bardzo małą dawkę hormonów i nie wyrządzi kobiecie szkody, to żadna bomba - mówi Krystian Powolny, opolski ginekolog. - To nie jest także pigułka poronna. Straszenie, czarnowidztwo, że nastolatki będą ją stosować nagminnie, to nie jest zdroworozsądkowe podejście do tematu. Bo nie sadzę, aby to miało miejsce. Zastosowanie pigułki "dzień po" to mniejsze zło niż aborcja, której jestem stanowczo przeciwny. Szkoda, że to polityka decyduje, co jest dla kobiety dobre, a nie aspekt zdrowotny.
Z powodu wojny na poglądy ellaOne zyskała reklamę, na którą jej producent nie musiał dać ani złotówki. A to podobno nie koniec zamieszania. Trudno też na razie ocenić, czy pigułka we wszystkich aptekach na Opolszczyźnie będzie łatwo dostępna, czy niektóre zastosują jakiś wybieg.

- Pojawiła się inicjatywa, aby bez względu na obowiązujący przepis wszystkie apteki w kraju, które nie chcą sprzedawać ellaOne bez recepty, umieściły oznakowanie w postaci dzidziusia - mówi Marek Tomków, oleski farmaceuta. - Jeśli zamierzają ją sprzedawać, to dzidziuś ma być przekreślony. Nie wiem, czy na Opolszczyźnie ktoś się na to zdobędzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska