Lekarz pierwszego kontaktu przyjmie cię za kilka dni

Redakcja
Wczoraj o siódmej rano w kolejce do rejestracji w przychodni Medycyna Rodzinna przy ul. Fieldorfa w Opolu stało już 30 osób. Po godzinie ósmej zostało tylko kilka wolnych numerków. Tak jest codziennie.
Wczoraj o siódmej rano w kolejce do rejestracji w przychodni Medycyna Rodzinna przy ul. Fieldorfa w Opolu stało już 30 osób. Po godzinie ósmej zostało tylko kilka wolnych numerków. Tak jest codziennie. Sławomir Mielnik
Kiedyś do naszego doktora dostawaliśmy się z marszu. Teraz graniczy to z cudem.

Mocno rozbolało mnie ucho, więc natychmiast poszedłem do swojego lekarza, który przyjmuje w przychodni POZ przy Szpitalu MSWiA w Opolu - opowiada pan Waldemar. - Chciałem go poprosić o skierowanie do laryngologa. Okazało się, że owszem, mogę być przyjęty, ale dopiero za tydzień. Nie mogłem czekać, dlatego poszedłem do laryngologa prywatnie. Ale czy to jest normalna sytuacja? Z kwitkiem odeszło wtedy więcej osób. To częsty obrazek w tej placówce.

- Niestety musimy wyznaczać tak odległe terminy, bo choć pracuje u nas pięciu lekarzy, to tylko dwóch jest na pełnym etacie - tłumaczy Janusz Konieczny, kierownik POZ w Szpitalu MSWiA w Opolu. - Tymczasem napór pacjentów jest coraz większy. Wpłynął na to m.in. fakt, że od stycznia znów obowiązują skierowania do okulisty i dermatologa, które to my musimy wystawiać, co uważam za absurd. Wydłużyło to kolejki do lekarzy rodzinnych, a do specjalistów i tak nie skróci.

Wczoraj nie lepiej wyglądała sytuacja w innych placówkach POZ na Opolszczyźnie.

Np. w przychodni Medycyna Rodzinna w Opolu, gdzie zapisy do lekarzy są prowadzone od 7.30, już po godzinie ósmej do większości z nich zapisy zostały zakończone. O 8.47 było kilka wolnych miejsc, ale tylko do jednego lekarza. Ewentualnie w grę wchodziła wizyta u medyka dyżurnego, który przyjmuje codziennie od 15 do 18. Po czym przychodnia na Fieldorfa kończy pracę.
- Do swojego lekarza się nie dostałam, więc w rejestracji zaproponowano mi wizytę u innego, ale jaki to ma sens, skoro on nie zna historii mojej choroby - narzekała jedna z pacjentek. - Musiałabym mu opowiadać wszystko od nowa. Chyba nie po to wypełniłam kiedyś deklarację wyboru.

W brzeskiej przychodni "Kammed" do jednego lekarza POZ wolnych terminów na ten tydzień już wczoraj nie było, do drugiego zostały pojedyncze. Dzisiaj mają być ponowne zapisy - już na przyszły tydzień.

W SN ZOZ "B-Med." pracuje dwóch lekarzy POZ. Dziennie przyjmują łącznie 60-70 pacjentów. Więcej nie dadzą rady. Dlatego trzeba do nich nieraz poczekać w kolejce kilka dni.
- Oprócz osób, które przychodzą z powodu różnych schorzeń, wydajemy dużo ponownych skierowań do specjalistów, które co roku są wymagane w przypadku pacjentów cierpiących na choroby przewlekłe - mówi dr Bożena Wąsiak, dyrektor SN ZOZ "B-Med". Wymaga ich NFZ. Inaczej nie moglibyśmy potem przepisywać tym osobom leków np. na nadciśnienie czy cukrzycę.

Kolejki do lekarzy POZ są coraz dłuższe, bo ludzie się starzeją, żyją coraz dłużej i zapadają na różne choroby. A skoro nie mogą się szybko dostać do specjalisty, to szukają ratunku u doktora, którego sobie wybrali. I tak koło się zamyka.

- Sytuację pogarsza to, że specjalistów z naszej dziedziny jest za mało - podkreśla dr Janusz Konieczny, kierownik Przychodni POZ MSWiA w Opolu. - My i tak zostajemy w pracy dłużej. A gdy chcieliśmy przyjąć dodatkowych lekarzy, nikt się nie zgłosił. Ja sam czuję się jak kasjerka w supermarkecie, gdy próbuję sobie zrobić dwie minuty przerwy, by zjeść kanapkę, widzę niezadowolone miny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska