Siatkarze Zaksy stoją pod ścianą

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Brazylijski przyjmujący Zaksy Lucas Loh (z lewej) i trener Sebastian Świderski mają o czym myśleć po pierwszym starciu ze Skrą.
Brazylijski przyjmujący Zaksy Lucas Loh (z lewej) i trener Sebastian Świderski mają o czym myśleć po pierwszym starciu ze Skrą. Oliwwer Kubus
W pierwszym meczu I rundy play off zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla nie sprostali Skrze Bełchatów ulegając 0:3. Drugi mecz już w sobotę w Bełchatowie. Nasi muszą wygrać, bo inaczej odpadną z walki o medale.
Zaksa-Skra Bełchatów

Zaksa-Skra Bełchatów

Goście z Bełchatowa mieli dobrze w pamięci mecz w Kędzierzynie-Koźlu rozegrany w fazie zasadniczej tuż przed końcem 2014 roku. Wtedy to gładko przegrali 0:3, w żadnym z setów nie zdobywając choćby 20 punktów. Wtedy kluczem do zwycięstwa Zaksy była świetna zagrywka. W środowym spotkaniu role się odwróciły i to bełchatowianie odrobili pracę domową i wyciągnęli wnioski. Znacznie lepiej spisywali się w polu serwisowym, a tymczasem kędzierzynianie zatracili niemal wszystkie swojej atuty.

- Mecze między najlepszymi zespołami w naszej lidze takimi jak my, ZAKSA, Resovia, czy Jastrzębie układają się według jasnego scenariusza - analizował środkowy Skry i reprezentacji Polski Andrzej Wrona. - Jeśli któryś z zespołów w bezpośrednim spotkaniu znacznie lepiej zagrywa, to efekt jest taki, że dość gładko wygrywa. Nasza dobra gra zaczynała się w polu zagrywki, a wszystko było już tego konsekwencją.

- W pierwszym i trzecim secie toczyliśmy w miarę wyrównaną walkę - stwierdził Łukasz Wiśniewski, środkowy Zaksy. - W decydujących momentach tych partii to rywale byli jednak skuteczniejsi. O drugim secie nawet nie ma co wspominać, bo jak się na początku wysoko przegrywa (4:13 - od red.) to z tak mocnym zespołem jak Skra nic się nie da już zrobić. Oni złapali swój rytm i go z niego nie byliśmy w stanie wytrącić.

Inauguracyjna odsłona do stanu 9:9 była zacięta. Potem jednak goście osiągnęli przewagę, która wynosiła trzy-cztery punkty. Wzburzenie na widowni wzbudziły w tym okresie dwie kontrowersyjne sytuacje. W obydwu sędzia przyznał po punkcie bełchatowianom. Kiedy wszystko zapowiadało rychły koniec, przy stanie 21:24, na zagrywkę wszedł holenderski rozgrywający naszego zespołu Nimir Abdel-Aziz i po jego mocnych serwisach ZAKSA odrobiła dwa punkty. Ostatnia akcja tej partii należała już do Skry.

Feralnego drugiego seta kędzierzynianie rozpoczęli od prowadzenia 1:0. Skra wyrównała, a w polu serwisowym zameldował się Mariusz Wlazły. Najlepszy zawodnik niedawnych mistrzostw świata w Polsce znany jest ze swoich atomowych zagrywek i te zaprezentował. Skra objęła więc prowadzenie 5:1. Potem błąd w przyjęciu słabo spisującego się Lucasa Loha, pomyłka rozgrywającego Pawła Zagumnego i autowy atak Loha sprawiły, że było 13:4 dla gości. Cień nadziei dały dwa precyzyjne serwisy Wiśniewskiego, ale to było wszystko na co było stać naszych siatkarzy i za moment ZAKSA "padła" na kolana. Do zakończenia seta zdobyła ledwie trzy punkty i przegrała go do 10!

Po wysokiej porażce rezonu nie tracili kędzierzyńscy kibice, śpiewając: "Dwa do zera to za mało, żeby Zaksę załamało". I rzeczywiście w trzeciej partii gospodarze spisywali się lepiej. Do stanu po 12 trwała walka punkt za punkt. Skra odskoczyła na dwa "oczka", ale nasi doszli na 16:16. Niestety w kolejnych akcjach dwa razy zablokowany został Loh.

Argentyński przyjmujący przyjezdnych Facundo Conte przy wyniku 20:24 skutecznie zaatakował i razem z kolegami zaczął świętowanie. Videoweryfikacja wskazała, że punkt należał się Zaksie, a as Dicka Kooya jeszcze na chwilę przedłużył mecz. Conte jednak drugi raz się nie pomylił.

- Liczyliśmy na zupełnie inne ułożenie sytuacji po pierwszym meczu - stwierdził trener Zaksy Sebastian Świderski. - Należało bowiem wykorzystać atut własnego parkietu. Niestety to się nie udało. Wiedzieliśmy kto jest po drugiej stronie siatki, że to mistrz Polski i bardzo mocny zespół, także w Europie. Potwierdził to i zasłużenie zwyciężył. Stoimy teraz pod ścianą, ale możemy jeszcze przedłużyć rywalizację. Trzeba jednak wygrać ze Skrą na dodatek na jej terenie. Żeby tak się stało musimy zagrać zdecydowanie lepiej we wszystkich elementach. Zwłaszcza dotyczy to zagrywki, bo w niej przeciwnicy nas zdecydowanie przewyższali. Piłka dalej jest w grze i na pewno nie oddamy tej rywalizacji bez walki.
ZAKSA Kędzierzyn Koźle - Skra Bełchatów 0:3 (-23, -10, -22)
ZAKSA: Zagumny, Loh, Gladyr, Witczak, Kooy, Wiśniewski, Zatorski (libero) - Abdel-Aziz, Zapłacki, van Dijk, Ruciak. Trener Sebastian Świderski .
Skra: Uriarte, Conte, Kłos, Wlazły, Marechal, Wrona, Tille (libero) - Brdovic. Trener Miguel Falasca.
Sędziowali: Piotr Dudek (Żołynia) i Mariusz Gadzina (Strzyżów); Widzów 2300.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska