- Najprawdopodobniej było tak, że kierowca czołgu jadąc widział przed sobą tylko białą płachtę śniegu. Rozpędzony spadł ze skarpy prosto do stawu - opowiada Mariusz Nasiborski z Nysy, miłośnik historii i inicjator akcji poszukiwawczej. - Miejscowi opowiadają, że jeszcze w 1995 roku, pływając w stawie, można było stanąć na lufie. Po powodzi zmieniły się stosunki wodne w okolicy i teraz czołg znajduje się głębiej. Na georadarze widać jednak wyraźnie kształt zatopiony w mule.
W środę to miejsce wizytowała społeczna komisja z udziałem m.in. pracowników Muzeum w Nysie. Ustalono, że w najbliższym możliwym terminie nurkowie zbadają, co dokładnie znajduje się pod wodą, w jakim jest stanie i jakie są możliwości wydobycia na powierzchnię.
Jedna z nyskich firm budowlanych już obiecała użyczyć duży dźwig, do podniesienia ok.
9-tonowego kolosa. Chce tylko być wymieniona w filmie, dokumentującym wydobycie. Tego rodzaju akcje poszukiwaczy zdarzają się rzadko.
- Rekonesans potwierdził, że ok. 3 metrów pod lustrem wody coś się znajduje. Pewności nie mamy, dlatego chcemy zaangażować nurków - ostrożnie komentuje Edward Hałajko, dyrektor muzeum. - To inicjatywa władz miasta, my tylko doradzamy. Jeśli przypuszczenia się potwierdzą, wystąpimy do wojewódzkiego konserwatora zabytków o pozwolenie na wydobycie czołgu
Pod Nysą prawdopodobnie zatonął radziecki czołg lekki, który zachował się w całości tylko w kilku egzemplarzach. O losie wydobytego sprzętu zdecyduje wojewódzki konserwator zabytków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?