W poprzednich latach pływano rzeką Kłodnicą na odcinku 7 kilometrów, potem spływ przeniesiono w całości na Odrę, wówczas do pokonania było 10 kilometrów. W tym roku dystans został powiększony o kolejne 5 km.
- Chcieliśmy wyróżnić naszą imprezę od innych i sprawić, żeby był to prawdziwie ekstremalny spływ, jedyny w swoim rodzaju w Polsce - mówi Janusz Tyka, jeden z kędzierzyńskich morsów, który od lat bierze udział w tych zawodach. Śmiałkowie śmieją się, że głównym sponsorem imprezy chcieli zrobić... zakład pogrzebowy. - To oczywiście żart, ale chcemy podkreślić, że to jest naprawdę trudny i morderczy dystans - dodaje Tyka.
Wszystkich uczestników spływu będą asekurowali członkowie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, na łodziach będą też lekarze. Zawody będą trwały ponad trzy godziny, śmiałkowie wejdą do wody w tzw. mokrych skafandrach, pod które wlewa się woda. Twardziele, intensywnie płynąć, będą ją ogrzewać temperaturą własnego ciała, by w ten sposób nie doznać hipotermii.
Początek w sobotę o 9.30 w Roszowickim Lesie, meta na kozielskiej wyspie. Po wszystkim uczestnicy spływu wzniosą toast szampanem nalanym do masek nurkowych. Na miejscu będzie można zjeść grochówkę i upiec kiełbasę na ognisku. Organizatorzy jak co roku liczą na kibiców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?