Kajtek byłby głupi, gdyby odleciał do Afryki

Redakcja
Kiedy na polach zabrakło pożywienia, bocian marniał w oczach, ale wtedy ludzie we wsi się skrzyknęli i zaczęli go dokarmiać. A on jadł wcale nie jak ptaszek, tylko znacznie więcej, więc wójt gminy uznał, że władza musi pomóc.
Kiedy na polach zabrakło pożywienia, bocian marniał w oczach, ale wtedy ludzie we wsi się skrzyknęli i zaczęli go dokarmiać. A on jadł wcale nie jak ptaszek, tylko znacznie więcej, więc wójt gminy uznał, że władza musi pomóc. Dieter Wojtasek
Mieszkańcy podopolskich Chróścic karmią, hołubią boćka i we wsi rodzi się więcej dzieci.

Boćka miejscowi pokochali z końcem lata. Ptak podczas silnych wiatrów wpadł na linię wysokiego napięcia i zranił sobie skrzydło. Zabrał go na leczenie Tomasz Grabiński, który pod Wrocławiem prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt. Bocian, gdy tylko nabrał sił... czmychnął stamtąd i wrócił do Chróścic. Tą brawurową ucieczką zaskarbił sobie ogromną sympatię wszystkich mieszkańców wsi. Nazwali go Kajtkiem.

- Było już po sejmikach, Kajtek nie zdecydował się wybrać w samotną podróż do ciepłych krajów, został u nas - opowiada Dieter Wojtasek z Chróścic.
Bociek nieźle dawał sobie radę, aż do zimy. Kiedy na polach zabrakło pożywienia, wyraźnie zmarniał, więc ludzie we wsi się skrzyknęli i zaczęli go dokarmiać. Były zbiórki na karmę dla boćka, także w szkołach.

Najbardziej w opiekę nad boćkiem zaangażowała się pani Lidia, skromna emerytka. - Na pewno dokarmianie bociana było dla niej sporym obciążeniem finansowym, ale nie rezygnowała i nie skarżyła się - mówią z uznaniem inni mieszkańcy wsi.

A Kajtek jadł, jadł i jadł. Wcale nie jak ptaszek, ale jak całkiem rosły pies. Potrafił zjeść i dwa kilogramy podrobów dziennie. - W literaturze fachowej wyczytać można, że bocian zjada średnio 1,5 kilo mięsa na dzień - mówi Dieter Wojtasek .

Najwyraźniej Kajtek jest na to żywym przykładem. Tylko kogo stać na kupowanie takich ilości mięsa dla bociana?

Henryk Wróbel, wójt gminy Dobrzeń Wielki kiedy usłyszał o wilczym apetycie boćka i o tym, że Kajtek jest na garnuszku wioski, zdecydował, że władza musi pomóc: - Poprosiłem, żeby w utrzymanie Kajtka włączył się Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Kup.

- Gmina daje nam pieniądze na podroby, a pracownicy mojego zakładu kupują je i przekazują do Chróścic. - opowiada Bogdan Lechowski, prezes zarządu ZGKiM sp. z o.o. w Kup.

I przyrost naturalny we wsi po raz pierwszy od lat jest dodatni.
Kajtek, bociek, który został na zimę Chróścicach, jest codziennie dokarmiany. - Kupujemy z gminnych pieniędzy karmę i przekazujemy pani Lidii z Chróścic, a ona wykłada ją boćkowi. Kajtek się z tą panią zaprzyjaźnił, zawsze wita ją klekotem - opowiada prezes Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Kup, Bogdan Lechowski. - Pani Lidii należą się podziękowania za tę opiekę.

Kajtek syty i w dobrej kondycji zaczął budować gniazdo. Niestety, gałązki zaplątywały mu się w linie wysokiego napięcia. - Zadzwoniłem do Tauronu przyjechali i postawili Kajtkowi specjalną platformę - cieszy się wójt Dobrzenia Wielkiego, Henryk Wróbel.

Boćkowi przypadła do gustu, bo od czwartku mości sobie na niej gniazdo, a mieszkańcy Chróścic już nie mogą się doczekać pani boćkowej. Wierzą, że Kajtek poprawi też demografię we wsi, bo jak wiadomo, bociany przynoszą dzieci.

- Można powiedzieć, że są ku temu podstawy. W zeszłym roku było w parafii chrztów 25, a zgonów 23. Czyli mamy przyrost naturalny! - mówi ks. Zygmunt Jaworek, proboszcz parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej w Chróscicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska