Warto przyjść dziś na "Toropol". Może to być bowiem pożegnanie sezonu, a naszym zawodnikom należą się podziękowania za bardzo dobre występy w roli beniaminka.
Z 50 dotychczas rozegranych spotkań wygrali 26 i przegrali 24. Kto mógł się spodziewać takiego bilansu dość biednego klubu przed rozpoczęciem sezonu? Rywalizacja w play off toczy się do trzech wygranych.
Po meczach w Sanoku broniący mistrzowskiego tytułu rywale prowadzą 2-0. Jeśli wygrają i dziś na "Toropolu" Orlik Opole odpadnie z gry i zakończy sezon na 7. miejscu.
- Chcemy przedłużyć rywalizację - mówi szkoleniowiec opolskiego zespołu Jacek Szopiński. - Rywal jest faworytem, ma znacznie większy potencjał i w tym ćwierćfinale każde nasze zwycięstwo będzie niespodzianką. Jest jednak w drużynie pozytywna energia po dwóch meczach w Sanoku. Przegraliśmy je, ale pokazaliśmy się z dobrej strony i rywale musieli się sporo namęczyć, by wygrać. Zwłaszcza w drugim spotkaniu.
Zakończyło się ono wynikiem 4:2 dla sanoczan (pierwszy mecz wygrali oni 5:1), a ostatnią swoją bramkę zdobyli oni na sekundę przed końcem po tym jak Orlik ryzykując wycofał
bramkarza, będąc chwilę wcześniej bliskim wyrównania i doprowadzenia do dogrywki.
Niespodzianka wcale nie jest wykluczona, bo Orlik w fazie zasadniczej wygrał oba mecze u siebie z mistrzem Polski. Zwycięstwo 6:4 na inaugurację sezonu było bardzo szczęśliwe, ale już wygrana 3:0 tuż przed świętami Bożego Narodzenia była w pełni zasłużona.
- Musimy uważać, żeby nie łapać za dużo kar - mówi trener Szopiński. - W drugim meczu w Sanoku było ich z naszej strony za dużo, co zaważyło na wyniku. Wiele było dyskusyjnych, ale już nie chcę do tego wracać. Trzeba grać bardzo odpowiedzialnie. W drużynie rywali jest wiele indywidualności. Mam na myśli zwłaszcza Czechów Vozdecky'ego i Sinagla oraz Krzysztofa Zapałę.
- Przede wszystkim musimy myśleć o własnej grze - zaznacza II trener klubu z Sanoka Marcin Ćwikła. - Nie możemy się rozpraszać decyzjami sędziów czy faulami. Jeśli zagramy konsekwentnie, to możemy być w miarę spokojni. Jesteśmy bowiem lepsi od Orlika. Trzeba jednak bardzo uważać. To jest sport i wiele się może zdarzyć. Opolanie pokazali nam w zasadzie w każdym meczu w tym sezonie, że są bardzo niewygodni.
W naszym zespole zabraknie dziś Rosjanina Stanisława Wirolainena i to z pewnością jest spore osłabienie. W niedzielnym meczu w Sanoku doznał on po jednym ze starć kontuzji żeber. Pozostali zawodnicy są zdrowi i gotowi do gry.
W drużynie gości najprawdopodobniej zabraknie największej gwiazdy tego zespołu - mającego polskie korzenie Kanadyjczyka Zenona Konopki. Jeszcze w poprzednim sezonie grał on w najlepszej lidze świata - NHL, a łącznie zaliczył w niej dziewięć sezonów i ponad 350 meczów.
Kilka tygodni temu ten 34-letni zawodnik wzmocnił zespół z Sanoka, ale okazuje się, że jest bez formy. Oprócz niego w porównaniu do dwóch pierwszych meczów rozegranych w miniony weekend, zabraknie jeszcze czeskiego obrońcy Martina Richtera. Czeski trener rywali Miroslav Frycer był niezadowolony z gry tej dwójki i zapowiedział, że nie weźmie ich do składu na środowy mecz z Orlikiem. Szkoleniowiec sanockiego zespołu może sobie pozwolić na taki luksus, bo ma bardzo szeroką kadrę.
Jeśli naszej drużynie uda się dziś sprawić niespodziankę i pokonać faworyta, to czwarty mecz odbędzie się jutro - także na Toropolu (początek również o godz. 18.30). Jeśli po czterech meczach będzie remis, to decydujące piąte spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę w Sanoku.
- Idealnie byłoby, gdyby o wszystkim rozstrzygał piąty mecz - ocenia trener Szopiński. - Tak daleko nie wybiegamy jednak w przyszłość. Myślimy o tym środowym spotkaniu i zrobimy wszystko, żeby je wygrać. Determinacji nam nie brakuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?