Sprawa wiceburmistrza Wołczyna. Politolog: - Najlepiej byłoby zmienić przepisy

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Dr Kamil Minkner, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
Dr Kamil Minkner, politolog z Uniwersytetu Opolskiego. Archiwum
- Nie pochwalam wiceburmistrza Wołczyna za to, że wyczekał do samego końca i dopiero teraz zrzekł się mandatu radnego - mówi dr Kamil Minkner, politolog z Uniwersytetu Opolskiego. - Można łatwo rozwiązać ten problem, zmieniając przepisy.

Wiceburmistrz Wołczyna dopiero po trzech miesiącach zrezygnował z mandatu radnego powiatu. Przez trzy miesiące pobierał zarówno pensję burmistrza, jak i dietę radnego. Czy tak wypada?
- Na gorąco rzeczywiście każdemu może się to wydawać zdrożne, ale sprawę warto przemyśleć na chłodno. Skoro prawo daje możliwość opowiedzenia się do 3 miesięcy, czy chce się być burmistrzem, czy radnym, to każdy ma ten czas na podjęcie decyzji.

Owszem, prawo daje 3 miesiące na wybór fotela burmistrza czy radnego. Ale cały czas wiadomo było, że Bogusław Adaszyński nadal będzie wiceburmistrzem. On sam zresztą mówi, że najchętniej łączyłby te dwie funkcje przez całą kadencję i nie podoba mu się zakaz łączenia stanowisk.
- Można oczywiście stwierdzić, że mógł wcześniej się zdecydować, skoro przepisy każą wybrać jedną z tych funkcji. Widzę pewien brak konsekwencji w jego postawie. Ale politycy to takimi samymi ludźmi jak wszyscy inni. W naszym zachowaniu też często występuje brak spójności, ale nie jest to jeszcze łamaniem prawa. Gdyby wiceburmistrz Wołczyna przez trzy miesiące nie zrzekł się mandatu radnego, a w ogóle nie uczestniczyłby w pracach rady powiatu, to byłoby oburzające.

Czy powinien jednocześnie pobierać całą pensję burmistrza i dietę radnego? Dieta z definicji jest rekompensatą utraconych zarobków.
- Zgadza się, tylko że w przypadku burmistrza jest jedna wątpliwość. Ta praca jest mocno zadaniowa. Burmistrza rozlicza się z tego, czy wywiązał się ze swoich zadań, a nie ile godzin był w pracy. To często nie jest praca od 7.00 do 15.00, tylko praca permanentna. Tak samo nikt nie rozlicza burmistrza, czy zostaje po godzinach.
Łatwo ulegamy pokusie bicia władzy. Nie traktujmy polityków jak chłopców do bicia. Nie ulegajmy łatwemu podziałowi, że są oni - źli politycy i my - szlachetne społeczeństwo, które je ocenia. Zbyt często zapominamy, że politycy są odwzorowaniem społeczeństwa. Wielu z nas wykonuje po dwie prace i nikt nam pensji nie pomniejsza.
Zaraz, zaraz. Jeśli wykonujemy dwie prace, to nie w tym samym czasie. Mój szef nie zapłaci mi, jeśli pojadę teraz do innej pracy. Przecież sesje rady powiatu i posiedzenia komisji odbywają się w godzinach pracy urzędu. Poza tym bycie radnym nie jest pracą zarobkową, tylko funkcją społeczną. Diety nie są wynagrodzeniem, tylko zwrotem kosztów m.in. za nieobecność w pracy podczas obrad.
- Ale ja nie chwalę wiceburmistrza Wołczyna za to, że wyczekał do samego końca i dopiero teraz zrzekł się mandatu radnego. Nie mówię, że tak powinno być, że każdy powinien przez 3 miesiące łączyć dwa stanowiska i pobierać dwa uposażenia.
Zwracam tyko uwagę, że na to pozwalają przepisy, więc jeśli już, to najpierw oceniajmy negatywnie autorów tych przepisów. Można łatwo rozwiązać ten problem, zmieniając przepisy, że trzeba się zdecydować zaraz po wyborach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska