- Moja klientka otrzymała od pokrzywdzonej pracę magisterską w formie elektronicznej, a nie papierowej. Pokrzywdzona nie zapytała też w jaki sposób ta praca zostanie wykorzystana. Dlatego trudno przyjąć, że nie było zgody na użycie tych materiałów - argumentował mecenas Tomasz Sak, obrońca oskarżonej podkreślając, że dopiero gdy między paniami doszło do konfliktu, sprawa znalazła swój finał w sądzie.
Inaczej sprawę widzi pełnomocniczka oskarżycielki posiłkowej, której pracę splagiatowała Teresa K.
- Pokrzywdzona przez długi czas pogłębiała temat analogiczny do tego, zaprezentowanego w przedmiotowej pracy dyplomowej. Nielogicznym jest, by udostępniła efekty swojego wieloletniego wysiłku intelektualnego, by Teresa K. mogła uzupełnić wykształcenie i dzięki temu uzyskać stanowisko dyrektora - argumentowała mecenas Liliana Trzaskoś.
Teresa K. była radną powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego i dyrektorką tamtejszego ośrodka pomocy społecznej. Zanim uzyskała to stanowisko musiała ukończyć studia podyplomowe z zakresu organizacji i zarządzania. Śledczy ustalili, że kobieta na jednej z prywatnych uczelni złożyła pracę, która w przeważającej części pokrywała się z obronioną wcześniej pracą magisterską dyrektorki domu dziecka w Kędzierzynie-Koźlu.
To już drugi proces w sprawie plagiatu. Za pierwszym razem postępowanie zostało warunkowo umorzone ze względu na niską szkodliwość społeczną. Po apelacji sprawę skierowano do ponownego rozpoznania.
W drugim podejściu sąd skazał Teresę K. i kazał zapłacić tysiąc złotych grzywny. Oskarżona ponownie odwołała się od wyroku, ale dziś Sąd Okręgowy w Opolu odrzucił apelację. Ten wyrok jest już prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?