Przez lata próbowaliśmy się chronić przed powodzią, budując wały i próbując utrzymać rzeki w korycie. Nie zawsze działało to skutecznie.
- Teraz ma się to zmienić, należy wyznaczyć miejsca, gdzie rzeki będą mogły się rozlać, chodzi o tworzenie naturalnych polderów - tłumaczy Piotr Stachura, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
To nic nowego, właśnie w taki sposób obchodzono się z Odrą jeszcze przed wojną. Obowiązywała wówczas zasada, że na owych naturalnych polderach nie buduje się domów.
W PRL-u ją złamano, a teraz Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej chce do tego wrócić. Na przełomie marca i kwietnia opolscy samorządowcy dostaną tzw. mapy zagrożenia powodziowego. Od tego czasu będą mieli 2,5 roku na zmiany miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Na wskazanych naturalnych polderach nie będzie się już budowało domów.
- Niewykluczone, że jakąś część mieszkańców trzeba będzie przesiedlić. W efekcie to i tak okaże się dużo tańsze niż budowanie wałów - dodaje Stachura.
Opolscy samorządowcy tłumaczą, że będą konsultowali wspomniane mapy z mieszkańcami. Jednocześnie powstaje tzw. plan zarządzania ryzykiem powodziowym. Wymusiła to na nas tzw. europejska dyrektywa powodziowa.
W regionie Środkowej Odry jest 49 obszarów narażonych na niebezpieczeństwo powodzi o łącznej powierzchni ponad 3 tys. km kw. Łączna długość rzek znajdujących się w obszarach narażonych na niebezpieczeństwo powodzi w tym rejonie wynosi ponad 2,8 tys. km. Na podstawie analiz określono, że w rejonie Środkowej Odry znajduje się ok. 19 tys. ha terenów o wysokim prawdopodobieństwie powodzi, które zamieszkuje ok. 13,3 tys. osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
