Opolanie pracują dorywczo. Byle przeżyć

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Według tzw. badań aktywności ekonomicznej ludności w statystyki osób pracujących wliczani są także ci, którzy pracują choćby godzinę tygodniowo, na przykład rozdając ulotki.
Według tzw. badań aktywności ekonomicznej ludności w statystyki osób pracujących wliczani są także ci, którzy pracują choćby godzinę tygodniowo, na przykład rozdając ulotki. TOMASZ HOLOD / POLSKA PRESS
Uwzględniając szarą strefę i prace dorywcze, bezrobocie na Opolszczyźnie jest najniższe w kraju. Wielu Opolan nauczyło się żyć bez możliwości legalnego zatrudnienia. Pozostali wyjeżdżają.

Bezrobocie na Opolszczyźnie
W lutym w opolskich urzędach pracy zarejestrowanych było 44 527 bezrobotnych. Najwięcej osób bez pracy mieszka w powiatach: nyskim (7978), brzeskim (5046) i opolskim (4816). Procentowo bezrobocie w dwóch pierwszych należy do najwyższych w województwie i wynosi kolejno 18,4 i 17,6 procent. W powiecie opolskim jest na poziomie 12,6 proc.

W lutym z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy zwolniono w naszym regionie 321 osób. W sumie w pośredniakach zarejestrowało się 5337 nowych osób. W tym samym czasie pracę podjęły 2684 osoby. Tysiąc osób zostało wykreślonych z rejestrów PUP z powodu braku gotowości do pracy. Jednocześnie 353 osoby dobrowolnie zrezygnowały z usług pośredniaków, nie znajdując legalnego zatrudnienia.

Bezrobocie liczone w tradycyjny sposób (odsetek osób zarejestrowanych w urzędach pracy) wynosi w naszym województwie 12,4 proc. i jest zbliżone do średniej krajowej. Ale jest jeszcze jeden sposób mierzenia bezrobocia - wg tzw. badań aktywności ekonomicznej ludności. Tak liczone wynosi w naszym województwie 6,4 procent i jest najniższe w Polsce.

- Na Opolszczyźnie jest duża szara strefa, wiele osób pracuje dorywczo, część nielegalnie - przyznaje Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu. - Poza tym Opolanie generalnie są dosyć zaradni i jeśli nie mają możliwości zatrudnienia, to szukają go w innych miastach bądź podejmują pracę dorywcze.

Wg takiego sposobu liczenia bezrobocia osobą pracującą jest nawet ten, kto przepracował choćby jedną godzinę tygodniowo. Wprowadzanie tego typu statystyk nie jest naszym wymysłem, zaleca to Międzynarodowa Organizacja Pracy i Komisji Europejskiej. Opolanie twierdzą jednak, że nie ma powodów do zadowolenia. I że z tych statystyk wynika, iż przeszliśmy do porządku dziennego nad faktem, że jest u nas problem ze znalezieniem legalnej pracy.
- Trzy razy w tygodniu sprzątam gabinety lekarskie, oczywiście bez żadnych umów - opowiada pani Grażyna z Kędzierzyna-Koźla. - Gdyby nie to, nie miałabym za co zrobić opłat, a nawet kupić jedzenia. Szukam cały czas normalnego zatrudnienia, ale oferty ograniczają się do pracy w sklepie, na umowie śmieciowej za 1300 zł.

Demografowie tłumaczą, że taka sytuacja odbije się na nas niekorzystnie.

- Głównym powodem wyjazdu młodych ludzi jest praca, praca i jeszcze raz praca. Gdy jej nie ma, to ludzie wyjeżdżają, co przekłada się na spadające bezrobocie - podkreśla prof.Krystyna Iglicka-Okólska, rektor Uczelni Łazarskiego.

Na aktywizację zawodową bezrobotnych Opolszczyzna dostanie w tym roku łącznie 83 miliony złotych, tj. o 9 mln więcej niż w 2014 roku. Pieniądze te pójdą na szkolenia, roboty publiczne, dotacje, a najwięcej na staże - od 35 do 40 procent całej kwoty. Przeznaczone będą jednak przede wszystkim dla osób starszych.

- Pracować na czarno można rok, dwa, trzy lata. Ale nie dłużej. Jeśli nie znajdę normalnej pracy, wyjeżdżam stąd do Anglii albo Niemiec. Za chwilę na Opolszczyźnie bezrobocia nie będzie w ogóle, bo wszyscy stąd wyjadą - mówi Michał, 27-latek ze Strzelec Opolskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska