Protest w Elektrowni Opole. Ludzie boją się zwolnień

Artur  Janowski
Artur Janowski
Na terenie elektrowni wiszą m.in. takie transparenty.
Na terenie elektrowni wiszą m.in. takie transparenty. Archiwum
Związki zawodowe weszły w spór zbiorowy z dyrekcją Elektrowni Opole. Związkowcy alarmują, że firma chce dokonać cięć kadrowych.

Elektrownia Opole rozbudowuje się, ale jednocześnie Polska Grupa Energetyczna - będąca jej właścicielem - próbuje ograniczać koszty działalności. Jeden z pomysłów zakłada, że od 2017 roku pracowników wydziału transportu kolejowego przejmie zewnętrzna spółka Betrans, którą założyło PGE.

Za tą zmianą kryje się przede wszystkim znacząca obniżka pensji oraz utrata wszystkich gwarancji zatrudnienia, jakie pracownicy EO mają na podstawie układu zbiorowego.

- Betrans od października szuka pracowników, np. maszynistów posiadających stosowne uprawnienia, ale oferują ludziom tak niewielkie pieniądze, że mało kto chce dla nich pracować - przekonuje Dariusz Całus, wiceprzewodniczący związku zawodowego Solidarność w Elektrowni Opole. - Ta spółka ma fatalną opinię jako pracodawca, a zarobki jakie proponuje, oscylują w granicach najniższej krajowej. Poza tym uważamy za niegospodarność pozbywanie się fachowców i szkolenie ich na jakieś podstawowe stanowiska.

Pracownicy wydziału kolejowego opowiadają, że już brakuje u nich 15 osób i to mimo, że przy obsłudze pociągów dowożących węgiel pracuje 55 osób. - Trzeba jednak pamiętać, że dostawy do elektrowni przyjeżdżają non stop i na wydziale obowiązuje system czterozmianowy - podkreśla Całus.

PGE zakłada, że pracownicy sami odejdą do Betransu, skorzystają z programu dobrowolnych odejść lub podejmą pracę w innych wydziałach EO. Szkopuł w tym, że z kolejarza trudno zrobić energetyka, a na innych wydziałach też pracuje coraz mniej ludzi.

W 1995 r. w EO pracowało 1750 osób, a obecnie poniżej 1000 i raczej nic już nie wskazuje na to, aby po uruchomieniu nowych bloków zatrudnienie miało gwałtownie wzrosnąć.

- Wszystkie związki weszły w spór zbiorowy z pracodawcą, bo nie rozumiemy ciągłej presji na likwidację miejsc pracy i to w czasie, gdy firma jest w dobrej kondycji - tłumaczy Całus.

Kolejne negocjacje na linii związki - pracodawca odbędą się 16 kwietnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska