Opolanin ukrył list w butelce. Odkryto go po 83 latach!

Artur  Janowski
Artur Janowski
List w butelce był zamurowany w ścianie. Pozostawił go w Wałbrzychu Alexander Szczes z Kromołowa na Opolszczyźnie.
List w butelce był zamurowany w ścianie. Pozostawił go w Wałbrzychu Alexander Szczes z Kromołowa na Opolszczyźnie. Zbiory starej kopalni
W 1932 roku Opolanin ukrył w Wałbrzychu list z prośbą, aby znalazca powiadomił jego rodzinę. Dopiero teraz wiadomość odkryto, a życzenie Alexandra Szczesa zostało spełnione.

Na znalezisko natrafiono podczas remontu restauracji, która jest częścią Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia w Wałbrzychu.

Poniemiecka butelka była zamurowana w ścianie przy jednym z okien. Mogła być wyrzucona przez robotników na śmietnik, ale na szczęście trafiła w ręce muzealników.

- Zaintrygowała nas - nie ukrywa Bogumił Gwoździk z działu marketingu Starej Kopalni. - Okazało się, że brązowe szkło skrywało w środku list w języku niemieckim. Kawałek szarego papieru zapisano ołówkiem i starannym pismem. To pomogło dopisać nam dalszy ciąg do tej niezwykłej historii.

Okazało się, że wiadomość - napisaną niemieckim gotykiem - pozostawił po sobie Alexander Szczes z opolskiego Kromołowa (wtedy niemieckie Kramelau), który w 1932 roku pracował w wałbrzyskiej kopalni "Julius Schacht" jako murarz.

W swoim liście informował, że "w czasie wojny światowej od 13 stycznia 1915 r. do 14 grudnia 1918 r. pracował jako muzyk", a dalej prosił przyszłego znalazcę, aby powiadomił członków jego rodziny: żonę lub któreś z ośmiorga dzieci, które wymienił w wiadomości. Oceniał też, że obecnie panują w Niemczech "ciężkie gospodarcze i polityczne czasy".

- Postanowiliśmy spełnić prośbę tej osoby - opowiada Bogumił Gwoździk. - Trochę to trwało i dlatego dopiero niedawno upubliczniliśmy informację o butelce. Najpierw bowiem chcieliśmy mieć pewność, że zrobiliśmy wszystko, aby odszukać potomków murarza.

Muzealnikom pomógł sołtys Kromołowa (powiat krapkowicki), dzięki któremu udało się odnaleźć rodzinę Alexandra Szczesa. W wiosce nadal mieszka Gizela Pelka, prawnuczka autora listu, która bardzo ucieszyła się ze znaleziska.

- Potwierdziła, że autorem listu jest jej pradziadek, który po wojnie powrócił do rodzinnego Kromołowa, gdzie zmarł w 1971 r. i gdzie go też pochowano - opowiada Gwoździk.

List pozostanie w Starej Kopalni i będzie tam wyeksponowany. Dyrekcja obiektu chce też zaprosić do siebie potomków murarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska