Krajobraz po Raschu, czyli kto na czele TSKN

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Norbert Rasch chce więcej czasu poświęcić rodzinie i domowi.
Norbert Rasch chce więcej czasu poświęcić rodzinie i domowi. Paweł stauffer
Za kilka tygodni zjazd roczny TSKN wybierze nowego lidera. Norbert Rasch zrezygnował dla dobra rodziny, ale i zmęczony koalicyjnymi utarczkami. W mniejszości mówi się, że trudno go będzie zastąpić, a jednocześnie kandydatów do następstwa zapowiada się wyjątkowo dużo.

Co mówi statut TSKN

Co mówi statut TSKN

Walne zebranie delegatów wybiera na okres czterech lat
przewodniczącego i 10 członków zarządu TSKN. Przewodniczący zarządu wybierany jest w wyborach bezpośrednich przez walne zebranie
delegatów uczestniczących w zebraniu sprawozdawczo-wyborczym, w głosowaniu tajnym. Przewodniczący wchodzi w skład zarządu i mu przewodniczy.

Marcowa decyzja Norberta Rascha o rezygnacji z liderowania organizacji opolskich Niemców - choć przez niego, jak zapewniał, starannie przemyślana - na większość członków TSKN spadła jak grom z jasnego nieba. Zaskoczyła tym mocniej, że scenariusz na majowy zjazd roczny wydawał się oczywisty: jeśli dotychczasowy przewodniczący wystartuje, wygra gładko. Co jak co, ale poparcie mniejszościowych dołów ma. Zapracował na to, konsekwentnie jeżdżąc na spotkania kół mniejszości w całym regionie. Zwłaszcza na początku rządów w Towarzystwie, kiedy odwiedzał 70-80 DFK rocznie. Na tajemnicę jego poparcia wśród szeregowych członków MN składają się też talent i doświadczenie sceniczne. Kiedy mówi do sali - biegle po niemiecku i po śląsku - z ciepłym uśmiechem, ale i z celnym "szlagwortem", zwykle zdobywa tę salę najdalej w trzeciej minucie przemówienia. Niektórzy mieli mu za złe, że nadto jest showmanem, ale ponieważ był w tym prawdziwy, wielu członkom mniejszości to się podobało.

Dla rodziny i nie tylko

Więc dlaczego zdecydował się na rezygnację? On sam na pierwszym miejscu wymienił dobro rodziny. Tłumaczył, że nie chce dłużej osierocać trójki dzieci stałą nieobecnością w domu. Jest pewnie i drugi powód, o którym Norbert Rasch napomknął w wywiadzie dla nto tuż po ogłoszeniu rezygnacji. Mówił, że męczy go rozpychanie się łokciami w relacjach z urzędami marszałkowskim i wojewódzkim, że ma już te łokcie i boki solidnie obite.

I to był niewątpliwie jego problem. Kiedy siedem lat temu stawał na czele TSKN, zapowiadał twardo rozdzielenie działalności tożsamościowej od polityki. W praktyce ostry podział okazał się niemożliwy. Przewodniczący - chciał czy nie - musiał się w politykę angażować. A do tego, przy swoim prostodusznym charakterze, miał mało predyspozycji. Koalicyjne gry i podchody, pokazywanie mniejszości jej miejsca - chwilami bezlitosne, jak choćby przy ostatnim sporze o znak rodła w łańcuchu marszałka województwa - musiało mu się dać nieźle we znaki. I z tego powodu opuszcza pewnie stanowisko lidera TSKN z ulgą.

Jest w tej decyzji także ślad dobrze rozumianej roztropności. Rasch był etatowym przewodniczącym. W tym roku zostałby wybrany na pewno, może po kolejnej kadencji także. Ale przecież nie aż do emerytury. A skoro i tak trzeba by odejść do pracy poza strukturami mniejszości, to lepiej teraz, gdy jest mężczyzną około czterdziestki, niż choćby dekadę później.
Próba przewidywania, kto Norberta Rascha zastąpi, jest w tym momencie - na sześć tygodni przed zjazdem rocznym TSKN - trochę wróżeniem z fusów. Trwa bowiem właśnie wybór do władz gminnych Towarzystwa, a tym samym elekcja 150 delegatów na zjazd. Zgodnie z poprawionym statutem zarząd TSKN i przewodniczący zostanie wybrany przez nich i spośród nich. Zrozumiałe jest więc, że póki co żaden z potencjalnych kandydatów nie zgłasza jeszcze oficjalnie, że wystartuje w wyścigu po przywództwo TSKN. Ale wśród członków i działaczy opolskiej mniejszości owo wróżenie z fusów trwa w najlepsze. Po rozmowach z kilkudziesięcioma działaczami mniejszości różnych szczebli tendencje widać gołym okiem.

Najczęściej pojawiały się w tych przymiarkach trzy nazwiska: Rafał Bartek, Krzysztof Wysdak i Józef Kotyś. Wszystkich trzech łączy niekwestionowana silna niemiecka tożsamość i znajomość języka. Cecha ważna, bo członkowie mniejszości, choć nie wszyscy sami mówią po niemiecku biegle i część spotkań kół DFK odbywa się po śląsku, od przewodniczącego zdecydowanie tego wymagają.

Za dyrektorem Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej Rafałem Bartkiem zdaje się przemawiać to, że gwarantowałby kontynuację dotychczasowej linii TSKN jako jeden z bliskich współpracowników Norberta Rascha i jeden z architektów "krajobrazu po Krollu". Jako współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych ma silną pozycję w relacjach z polskimi władzami i bardzo dobrą orientację w polskim i międzynarodowym prawie dotyczącym mniejszości. Miał okazję się otrzaskać w świecie, więc bez stresu rozmawia z każdym, od prezydenta RP poczynając. Ale część działaczy jest zdania, że przynajmniej na razie miał mało kontaktu z "dołami" mniejszości. Bardzo sprawnie zarządza teamem Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej, ale to nie to samo co kierowanie blisko 50-tysięczną organizacją mniejszości. Jej przewodniczący musi umieć rozmawiać jak równy z równym nie tylko z kanclerz Angelą Merkel, ale i z 80-letnim członkiem DFK, który całe życie przepracował na roli. Jeśli Rafał Bartek zdecyduje się na start i zostanie wybrany, będzie też musiał zdecydować, czy kierowanie TSKN da się pogodzić z zarządzaniem DWPN. Ale to niewątpliwie mocny kandydat, bardzo często wymieniany wśród członków mniejszości.
Zwolennicy Krzysztofa Wysdaka na stanowisku lidera TSKN podkreślają, że - podobnie jak Rafał Bartek - jest członkiem zarządu Towarzystwa, a zatem nie będzie musiał długo się "rozglądać" wśród nowych obowiązków. Podkreślają też, że świetnie zorientowany w historii i i kulturze niemieckiej i śląskiej pasowałby dobrze do obecnego kursu mniejszości nastawionego na rozwój edukacji, pielęgnowanie kultury i wzmacnianie tożsamości. No i jako wieloletni samorządowiec zna bardzo dobrze to środowisko.

Ale część działaczy ma wątpliwości, czy Wysdak, który dobrze czuje się w drugim szeregu (jako wicestarosta czy członek zarządu) poradzi sobie z kierowaniem tak wielką strukturą jak TSKN i czy jako humanista nie będzie miał przerostu refleksji nad praktycznym działaniem. Wreszcie czy wystarczy mu determinacji, by jeździć od koła do koła DFK, spotykać się, tłumaczyć, przekonywać, chwalić i ganić, kiedy trzeba, ściskać ręce i opowiadać wice.
Józef Kotyś może przekonać część delegatów jako członek mniejszości niemieckiej od początku jej istnienia, od zbierania podpisów za powołaniem TSKN. Zna świetnie środowisko. Przez lata angażował się w wiele projektów kulturalno-oświatowych mniejszości. Ma różnorodne doświadczenie samorządowe (obecnie jest wiceprzewodniczącym sejmiku). Ale nie brak głosów, że w wygraniu wyborczego wyścigu może mu przeszkodzić niełatwy charakter i wielka ambicja. Jeden z działaczy mówi wprost: Jeśli nie będzie miał pewności, że wygra, to pewnie wcale nie wystartuje, bo porażek nie znosi.

Potrzebę pokory członkowie mniejszości zgłaszają pod adresem wszystkich kandydatów. Zwłaszcza jeśli przewodniczący będzie nadal etatowy, czyli utrzymywany z mniejszościowych funduszy. Musi być wtedy jednocześnie i liderem, i sługą środowiska.

Na tych trzech nazwiskach lista potencjalnych i oczekiwanych przez środowisko kandydatów do schedy po Raschu wcale się nie kończy. Członkowie mniejszości wymieniają m.in.: Norberta Honkę, niedawnego kandydata mniejszości na prezydenta Opola, Arnolda Czecha, prezesa Fundacji Rozwoju Śląska oraz Wspierania Inicjatyw Lokalnych, Ryszarda Donitzę, dyrektora biura TSKN, oraz - chyba po raz pierwszy - kobietę, Zuzannę Donath-Kasiurę,odpowiedzialną za sprawy kultury w TSKN.

Ostatnie słowo mają delegaci

- Byłaby świetna, mówi jedna z działaczek mniejszości - zna środowisko jak mało kto, bo od lat jako odpowiedzialna za kulturę mniejszości, ma kontakty w terenie, bardzo dobrze zna język, jest sympatyczna, a jednocześnie umie się postawić. Ale myślę, że to się jednak nie uda. Nasze środowisko jest zbyt konserwatywne, żeby na czele postawić kobietę. Musiałaby być chyba trzy razy lepsza od swoich kontrkandydatów mężczyzn.

Nazwisk pojawiających się na przedwyborczej giełdzie jest zresztą sporo więcej. Wygląda to trochę paradoksalnie. Bo jednocześnie ludzie z mniejszości mówią, że Norberta Rascha nie będzie łatwo zastąpić. Z drugiej - przynajmniej dziś - można odnieść wrażenie, że niemal z każdego powiatu członkowie MN gotowi są zgłosić swojego kandydata. Wskazuje to, że nie ma jednego naturalnego następcy obecnego przewodniczącego. Gdyby się to potwierdziło, przy zjazdowej urnie może być niezły ścisk.

Na razie publicznie zapowiedział, że nie wystartuje w wyborach w TSKN lider Związku Niemieckich Stowarzyszeń Bernard Gaida (jest zwolennikiem "długiej ławki" w mniejszości i niełączenia funkcji). O stanowisko lidera TSKN nie będzie też raczej zabiegał poseł Ryszard Galla (nie jest zresztą wymieniany na mniejszościowej giełdzie). Członkowie mniejszości zwracają uwagę, że słabo zna język niemiecki i ma słabszą w porównaniu z innymi kandydatami niemiecką identyfikację.
Ponieważ nikt nie może zostać wybrany głosami tylko swojego powiatu, więc prawdopodobnie po wyłonieniu wszystkich delegatów na zjazd ruszy wewnętrzna kampania wyborcza.

Ustępujący Norbert Rasch na razie nie namaścił nikogo na swoje miejsce. Natomiast przesłanie zostawia bardzo wyraziste: TSKN nie powinien się przekształcić w sprawnie zarządzaną partię polityczną ani firmę. Nowy przewodniczący będzie musiał łączyć działalność polityczną z autentyczną troską o mniejszościowe "doły". Bo tam, w kołach DFK w terenie, toczy się niełatwa walka o zachowanie niemieckiej tożsamości w średnim i młodszym pokoleniu. A ten wysiłek będzie trzeba łączyć z otwartością na polską większość.

Zresztą nawet gdyby Norbert Rasch kogoś naznaczył, gwarancji to nie daje. Ostateczny głos mają delegaci. Nikt dziś nie przewidzi, kogo zgłoszą z sali. Siedem lat temu tym namaszczonym przez posła Henryka Krolla kandydatem był Ryszard Galla. Tymczasem kiedy Norbert Rasch przemówił po niemiecku i po śląsku i rozdał delegatom ulotki, przeciągnął salę na swoją stronę i wygrał. Jak będzie tym razem, przekonamy się 23 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska