Zamiast wałów tereny zalewowe. Trzeba zmienić plany

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Mapy wskażą, gdzie woda ma się rozlać i nierzadko będą to miejsca już zamieszkane. Na zdj. powódź z 2010r. w Cisku.
Mapy wskażą, gdzie woda ma się rozlać i nierzadko będą to miejsca już zamieszkane. Na zdj. powódź z 2010r. w Cisku. Archiwum/Daniel Polak
Samorządowcy boją się, że nowa polityka przeciwpowodziowa państwa będzie ich słono kosztować. Nie wykluczają protestów.

Państwo odchodzi od budowy wałów i wyznacza naturalne tereny zalewowe, które w przyszłości będą pełnić rolę swoistych zbiorników retencyjnych. Tak było na Opolszczyźnie przed wojną.

Samorządowcy dostaną tzw. mapy powodziowe i na ich podstawie będą musieli zmienić plany zagospodarowania przestrzennego.

- Będą mieli na to 2,5 roku czasu - tłumaczy Piotr Stachura, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Po zmianie planów na terenach zalewowych nie będzie można budować nowych budynków. W skrajnych przypadkach mieszkający tam ludzie dostaną odszkodowania i będą musieli się przeprowadzić.

Takich sytuacji ma być jednak mało i nie one najbardziej martwią włodarzy gmin. Problem jest gdzie indziej, już sama zmiana planu zagospodarowania przestrzennego sprawia, że wartość nieruchomości rośnie, bądź spada. W tym przypadku wyceny domów, które znajdą się na terenach zalewowych bądź sąsiadujących z nimi mocno pójdą w dół. Ludzie będą mieli prawo do odszkodowań. Ilu mieszkańców to dotyczy? Trudno dziś oszacować, bo przekazywanie map cały czas trwa.

- Dla połowy terenów, które mają być objęte mapami mamy świeży, zrobiony zaledwie przed rokiem plan zagospodarowania przestrzennego. Teraz mamy go wyrzucić do kosza i robić kolejny? - narzeka Marian Wojciechowski, wójt Reńskiej Wsi. - A to jeszcze nic, bo rząd szykuje ustawę o ochronie krajobrazu i tam też trzeba będzie zmieniać plany. Ręce opadają.

Wójt Wojciechowski podkreśla, że taką dokumentację tworzy się przez dwa lata. - Chyba będziemy protestować. Nie wiem, może tu działa jakieś lobby ludzi, którzy chcą zarabiać na tworzeniu planów. Przecież to też kosztuje - podkreśla wójt. Uwagę na problem dotyczący możliwości wypłaty odszkodowań zwróciła także Unia Metropolii Polskich. Prezydenci miast zagrozili, że w ogóle nie odbiorą nowych map powodziowych. W efekcie rząd zaczął pracę na przepisami, które uregulują te wszystkie kwestie tak, aby nie sparaliżować pracy gmin i nie narażać ich na zbyt duże koszty wprowadzania nowej polityki przeciwpowodziowej.

W tej sytuacji cieszą się te gminy, które przez lata zwlekały z opracowywaniem planów zagospodarowania. - My go nie mamy, więc nas ten problem za bardzo nie dotyczy - mówi wójt Ciska Alojzy Parys.

Gmina Cisek to jedna z ostatnich w Polsce, gdzie zbudowano kompleksowy system wałów przeciwpowodziowych .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska