Spotkanie miało zdecydowanie większe znaczenie dla drużyny z Mechnic, która nie może być pewna utrzymania. Trzy punkty w starciu z pogodzonym ze spadkiem Piastem byłyby dla niej bezcenne i pozwalałyby przedostać się do górnej części tabeli. Mecz zaczęła imponująco. Szybko zaaplikowała rywalom dwa gole i wydawało się, że odniesie bezproblemowe zwycięstwo. Goście zdołali jednak błyskawicznie odpowiedzieć, doprowadzając w ciągu czterech minut do remisu.
- Wiedzieliśmy, że choć przeciwnicy nie mają większych szans na utrzymanie, to łatwo się nie poddadzą - tłumaczył strzelec drugiej bramki dla gospodarzy Tomasz Gajda, górujący nad resztą kolegów wyszkoleniem technicznym. - Po świetnym początku chyba uwierzyliśmy, że spotkanie samo się wygra i zlekceważyliśmy gości, za co zostaliśmy srodze ukarani. Głupie błędy w obronie spowodowały, że w mig roztrwoniliśmy przewagę.
Miejscowi defensorzy faktycznie pozwalali rywalom na wiele. Piast krótko po wyrównaniu mógł, a nawet powinien, objąć prowadzenie. W sytuacji sam na sam znalazł się Przemysław Korchut, ale nie zdołał pokonać Łukasza Żmudy, który wkrótce po tym musiał z uwagi na kontuzję opuścić boisko i został zastąpiony przez Krystiana Zylę.
W I połowie kibice się nie nudzili. Dogodnych okazji nie brakowało, choć bardziej wynikały one z błędów defensywy niż z pomysłowych akcji któregoś z zespołów. Po przerwie działo się mniej. Ciekawych kombinacji i nieszablonowych zagrań było jak na lekarstwo. Szkoleniowcy za to często wściekali się po nieudanych podaniach swoich zawodników. Przeważali podopieczni Krystiana Golca, lecz do siatki, za sprawą Mario Jendryki i niepewnej interwencji K. Zyli, po raz trzeci trafili przyjezdni. Riposta miejscowych była natychmiastowa. Kolejne nieporozumienie w obronie Piasta wykorzystał Damian Kampa.
Wynik nie uległ już zmianie. Nieco bliżej zwycięstwa byli gospodarze, ale w II części między słupkami dobrze spisywał się Mateusz Popanda, broniąc między innymi uderzenia Gajdy i Dennisa Greinerta.
Już 23 kolejki na premierową wygraną czekają strzelczanie, wśród których w trakcie przerwy zimowej doszło do sporych roszad. Nie przyniosły one jednak oczekiwanych skutków. Lepsza gra nie przekłada się na dorobek. Z pięcioma punktami na koncie Piast zamyka IV-ligową tabelę.
- Liczyłem, że wreszcie przerwiemy tę fatalną passę i zwyciężymy - mówił prezes klubu ze Strzelec Opolskich Ryszard Becella. - Niestety, znowu czegoś zabrakło. Problemem jest to, że co tydzień z różnych przyczyn nie możemy wystąpić w optymalnym składzie.
Jednym z zawodników, którzy przed rundą wiosenną wzmocnili Piast, jest Łukasz Janczarek, znany opolskim fanom z udanych występów dla drużyny z Leśnicy.
- Staramy się odciąć od tego, co było jesienią, i grać dla siebie - tłumaczył Janczarek. - Na wyjazdach tracimy zbyt dużo bramek. W Mechnicach spodziewaliśmy się trudniejszej przeprawy. Okazja do zwycięstwa była, ale biorąc pod uwagę fatalny początek, punkt szanujemy. Dedykujemy go naszemu trenerowi, który ma problemy z sercem i nie może chwilowo nie może prowadzić zespołu.
Mechnice - Piast Strzelce Opolskie 3-3 (2-2)
1-0 A. Zyla - 3., 2-0 Gajda - 12., 2-1 Janczarek - 14., 2-2 Korchut - 16., 2-3 Jendryka - 61., 3-3 Kampa - 62.
Mechnice: Żmuda (23. K. Zyla) - Machnik, Stotko, Kaliński, Tudyka (75. Polok) - Kubas (75. Szopa), Zwoliński, Greinert, Gajda - A. Zyla, Kampa. Trener Krystian Golec.
Piast: Popanda - Gembara, Kozołup, Krawczyk, Weiss - Mroszczk (46. Sprancel), Dryk, Jendryka, Knot - Janczarek, Korchut. Trener Andrzej Buczny.
Sędziował Michał Najwer (Opole). Żółte kartki: Stotko, Greinert - Kozołup. Widzów 150.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?