Kamera, akcja! Uwaga, ten film zawiera lokowanie regionu

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Jeseniki na planie filmu "Dziura pod Hanuszowicami”.
Jeseniki na planie filmu "Dziura pod Hanuszowicami”. Dalibor Silny
Promują region, zapraszając do siebie filmowców. To pomysł czeskich firm turystycznych i tamtejszych lokalnych samorządów. U nas na takie fanaberie brakuje pieniędzy. Bo za każdą wizytę ludzi z kamerą trzeba słono zapłacić.

Jeździmy na festiwale filmowe. Nawiązujemy osobiste kontakty z producentami. Dodatkowo współpracujemy z Czeskim Instytutem Filmowym oraz izbą turystyczną CzechTourism, które mają swoje ścieżki kontaktów z filmowcami - tłumaczy Andrea Zavesicka ze Stowarzyszenia Ruchu Turystycznego "Jeseniki".

Stowarzyszenie liczy 130 członków, głównie gmin z terenu Jeseników, instytucji kulturalnych, do tego prywatne firmy turystyczne, właściciele bazy noclegowej, restauracji czy ośrodków narciarskich. W 2012 roku powołali agencję Jeseniki Film Office, specjalnie do współpracy z filmowcami. Doszło do tego rok po produkcji w tych okolicach pierwszego głośnego filmu "Alois Nebel".

Akcja komiksowego pierwowzoru filmu toczy się w Jesenikach i jest związana z historią regionu. Tytułowy bohater, skromny kolejarz Alois Nebel, pracownik małej stacyjki w górach, odkrywa mroczną historię z lat powojennych, z okresu wysiedlenia z Sudetów ludności niemieckiej. To oczywiste, że ekipa produkcyjna wraz z aktorami po prostu musiała tu przyjechać. Kolejne produkcje zaproszono już specjalnie. To między innymi "Dziura pod Hanuszowicami", która weszła na ekrany w ubiegłym roku. Film, nakręcony praktycznie w całości w wiosce Vikantice, zdobył w tym roku trzy "Czeskie Lwy" - nagrody wręczane przez Czeską Akademię Filmową. W Szumperku powstała ubiegłoroczna komedia kryminalna "Krasno". Także w Szumperku i w Wielkich Losinach realizowany jest w tym roku kryminał "Czerwony Kapitan", w którym główną rolę gra Maciej Stuhr. W sumie w ostatnich latach w sąsiednich górach kręcono zdjęcia do 20 filmów fabularnych i dokumentalnych. To nie wszystko. Jeseniki Film Office pomagał w kręceniu programów telewizyjnych i cyklu reportaży telewizyjnych "Wędrująca kamera".
- Co możemy zaproponować producentom filmowym? - mówi dalej Andrea Zavesicka. - Naszą silną stroną jest dobra znajomość miejsc, ich historii, wszystkich możliwości regionu. Bardzo szybko kontaktujemy ze sobą producentów filmu z lokalnymi podmiotami i doprowadzamy do konkretnych rozmów, czego potrzebują na potrzeby filmu i co możemy im zapewnić.

Agencja organizuje wstęp i prawo do filmowania w budynkach zabytkowych, zamkach, twierdzach (głównie prywatnych), w strefach chronionych w górach. Poza planami i plenerami załatwia na miejscu rekwizyty, w tym historyczne urządzenia, stroje, maszyny. Zapewnia korzystanie ze środków transportu, autobusów, pociągów, z lokalnych lotnisk. Organizuje dla filmowców noclegi i catering. W razie potrzeby zapewnia też konsultacje specjalistyczne, zwłaszcza w zakresie historii regionu. Bo region ma dla Czech dość wyjątkowe znaczenie. Jeseniki są tym, czym dla Polaków Bieszczady. Symbolem dzikiego miejsca, z dala od cywilizacji, z tajemniczą, nie zbadaną do końca historią.

U nas kręcą wojnę

W Brzegu w 1969 roku kręcono odcinek "Czterech pancernych". W Otmuchowie i Paczkowie w 1984 roku reżyser Radosław Piwowarski umieścił akcję swojego filmu "Yesterday". W 2005 roku Jan Jakub Kolski zawitał do Niemodlina i Głogówka ze zdjęciami do filmu "Jasminum", w których plenery zamku czy małego miasteczka grały ważną rolę. Po latach mało kto o tym wie, a nikt tego nie wykorzystuje do reklamowania tych miejsc.

Najwięcej promocyjnych korzyści z filmu "Święta wojna" wyciągnął Adam Maksymów, właściciel ośrodka wypoczynkowego "Max" w Jarnołtówku w Górach Opawskich. Trzy odcinki śląskiego serialu z Bercikiem i Andzią w roli głównej, zrealizowane w maju 2006 roku w Jarnołtówku, do dziś można obejrzeć ze strony internetowej ośrodka.

- Znałem ten serial i w jednym z odcinków zwróciłem uwagę, że akcja przeniosła się z Górnego Śląska w górskie plenery gdzieś koło Zakopanego czy Brennej - opowiada Adam Maksymów. - Postanowiłem więc zaproponować reżyserowi serialu Dariuszowi Goczałowi, że chętnie udostępnię ekipie filmowej mój ośrodek w Górach Opawskich. Dzwoniłem do niego kilka razy, ale nie było odzewu, więc przestałem, żeby nie być nachalnym.
Przy innej okazji Adam Maksymów poznał Krzysztofa Hanke, aktora grającego rolę Bercika. Za jego pośrednictwem skontaktował się ze scenarzystą serialu Domanem Nowakowskim.

- Zaprosiłem go do siebie. Po trzech miesiącach przyjechał, bo na miejscu chciał się przekonać o tym, jakie są tu możliwości, jakie plenery. Przy mnie zadzwonił do reżysera Dariusza Goczała i stwierdził, że jest fantastycznie!
Pan Adam wspomina, jak wyglądało specyficzne zwiedzanie okolicy z filmowym scenarzystą. Doman Nowakowski wszędzie szukał inspiracji, pomysłu i wszędzie potrafił ją znaleźć. Zwiedzając starą tamę na Złotym Potoku, zaczął wypytywać o pochodzenie tej nazwy, a potem o tradycje i historię górnictwa złota na tym terenie. Gdzieś po drodze zwrócił uwagę na koparkę, wykorzystywaną akurat do jakichś robót. W czasie tego objazdu zrodził się pomysł odcinka, w którym Bercik za pomocą durszlaka i koparki szuka złota w potoku, a potem masakruje kawiarniane stoliki, parkując koparkę w ośrodku.

- Mój ośrodek stał się rozpoznawalny. Do dziś część gości po przyjeździe mówi zdziwiona, że gdzieś już nas widzieli. I czy kiedyś nie wystąpiliśmy w filmie - mówi Maksymów.

Chcesz być w filmie? Płać!

Dla miasta udział w filmie powinien być początkiem zaplanowanej promocji. Już sam przyjazd znanych aktorów jest pożywką dla mediów lokalnych czy plotkarskich. Firma Press-Service, monitorująca media, przeprowadziła w 2013 roku badania, jak udział w filmie wpływa na wzrost wartości medialnej miejscowości. W ciągu 6 miesięcy 2013 roku naliczono, że z powodu serialu "Ojciec Mateusz" ukazały się 592 publikacje prasowe, wzmiankujące, że akcja filmu dzieje się w Sandomierzu. Łódź, gdzie kręcono "Komisarza Aleksa" z tego powodu miała 200 publikacji w prasie drukowanej i internecie, które dotarły do ok. 230 milionów czytelników. Warszawa zaliczyła 330 publikacji o kręceniu serialu "Rodzinka.pl" i 91 z powodu "Barw Szczęścia". Mała miejscowość Jeruzal, która użycza plenerów do serialu "Ranczo", w rankingu korzyści w 2013 roku zajęło 8. miejsce w kraju. Eksperci przeliczyli, że ten sam czas antenowy kosztowałby gminę 2,5 mln złotych, gdyby chciała zamówić taką reklamę.

- Dla nas najważniejszą korzyścią jest to, że nasz region pojawia się na ekranach kinowych i telewizyjnych - mówi Andrea Zavesicka z czeskiego stowarzyszenia turystycznego w Szumperku. - Miejsca znane z filmów wykorzystujemy jednak dalej i nadal je promujemy. Przygotowaliśmy szlak wycieczkowy "Z Nebelem po Semmeringu". Razem z agencją CzechTourism opracowaliśmy mobilną aplikację na telefon komórkowy "Przewodnik Aloisa Nebela", który turyści mogą ściągnąć bezpłatnie. Razem z województwem ołomunieckim opracowaliśmy przewodnik po miejscach w Jesenikach znanych z filmów. Do Jesenika przyjeżdża z Pragi specjalny pociąg nazwany "Alois Nebel". W maju tego roku uruchamiamy kolejną aplikację na telefon z wędrówką po filmowych miejscach z filmu "Młot na czarownice". To wszystko skutkuje większą wiedzą o atrakcjach i walorach Jeseników i wpływa na wyższy prestiż regionu wśród turystów.
- Niestety, u nas sprawa nie jest tak prosta - wzdycha Piotr Mielec, dyrektor biura Opolskiej Regionalnej Izby Turystycznej. - Ekipy filmowe trudno jest zachęcić do przyjazdu samymi plenerami i ciekawymi miejscami. Tu trzeba mieć pieniądze i to całkiem duże. Z tego co wiem, województwo świętokrzyskie płaci 70 tysięcy złotych za każdy odcinek "Ojca Mateusza", żeby jego akcja nadal rozgrywała się w Sandomierzu. Stacje telewizyjne same albo przez specjalistyczne firmy jeżdżą do miast i oferują przeniesienie akcji jakiegoś serialu czy filmu na jeden czy kilka odcinków do wybranego miejsca. Na Opolszczyźnie chyba jeszcze nikt nie zdecydował się na coś takiego.

Płacą nie tylko regiony czy miasta. Polska Organizacja Turystyczna zapłaciła za przyjazd ekipy filmowej z Indii i nakręcenie dwóch filmów fabularnych dla indyjskiego Bollywood.

- Biorąc pod uwagę możliwości budżetu województwa, powiatów czy miast na naszym terenie, będzie to dość trudne - przyznaje Piotr Mielec z OROT. - Ale warto się chyba nad tym poważnie zastanowić, bo to może być skuteczna forma promocji. Dzięki "Ojcu Mateuszowi" liczba odwiedzających Sandomierz wzrosła o kilkaset procent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska