Vaculik należał do faworytów rywalizacji. Jest czołowym zawodnikiem ekstraligi, a u progu sezonu znajduje się w bardzo wysokiej formie. Imponował dynamicznymi startami oraz bezbłędną, przemyślaną jazdą. W fazie zasadniczej zgromadził 10 punktów, a następnie nie miał sobie równych w półfinale i finale. Stanął na najwyższym stopniu podium i nie ukrywał z tego powodu radości.
- Ukłony w stronę organizatorów, ponieważ przygotowali znakomity, równy i przystosowany do ścigania tor - mówił triumfator. - Dziękuję za zaproszenie. Pełne trybuny pokazują, że w Opolu ludzie potrzebują żużla i będę trzymał kciuki, żeby działaczom ta trudna misja się powiodła.
25-letni żużlowiec z Żarnowicy skorzystał na pechu Emila Sajfutdinowa, który sprawiał najlepsze wrażenie, ale wycofał się przed półfinałami z powodu bólu barku.
Vaculik już raz jeździł na opolskim torze. Było to jednak dawno, bo przed siedmioma laty, kiedy stawiał pierwsze kroki w dorosłym speedwayu, reprezentując barwy KSM-u Krosno.
- Przypomniano mi, że zdobyłem wówczas 14 punktów (jedynej porażki doznał z Adamem Pawliczkiem - dop. red.) - podkreślał. - Jako dziecko marzyłem o tym, żeby startować u boku takich gwiazd, prawdziwych mistrzów. Jak widać, marzenia się spełniają. Chciałbym, żeby ten sen trwał i żebym mógł wykonać kolejne kroki do przodu w karierze. Żużel w moim państwie nie jest popularny, ale postawiłem w młodości właśnie na tę dyscyplinę i wyboru nie mogę żałować.
W decydującym wyścigu Vaculik bez problemów pokonał Nickiego Pedersena, Krzysztofa Buczkowskiego oraz Andrzeja Lebiediewa, którego udział w finale był największą niespodzianką. Pedersen z kolei rozkręcał się z upływem zawodów. Nie wygrał w rundzie zasadniczej nawet biegu, mimo to jemu w udziale przypadł puchar za drugie miejsce.
Najbardziej obleganym przez kibiców zawodnikiem był Tomasz Gollob. Już przed turniejem fani łowili autografy i chcieli zrobić sobie zdjęcie z mistrzem świata z 2010 roku. Gollob zaczął udanie, bo od zwycięstwa. Z każdym biegiem spisywał się jednak słabiej i ostatecznie nie zdołał awansować do finału. Z Opola będzie wyjeżdżał z miłymi wspomnieniami. Fani zgotowali mu gorącą owację i odśpiewali "sto lat", a wicemarszałek wręczył pamiątkową szablę.
Znakomita obsada, piękna pogoda oraz przystępne ceny biletów sprawiły, że stadion przy Wschodniej wypełnił się po brzegi, a rywalizację czołowych żużlowców świata oglądało około sześć tysięcy fanów, nie tylko z naszego miasta, ale też z innych stron Polski. Niestety brakowało tego, co jest kwintesencją czarnego sportu, a więc efektownej walki i ścigania. Wpływ na to miał przede wszystkim tor. Organizatorzy w obawie przed zapowiadanymi opadami deszczu przygotowali twardą nawierzchnię, stąd czynnikiem decydującym o zwycięstwie był start.
Można się również zastanawiać nad zasadnością rozgrywania zawodów według formuły 13-biegowej, która powodowała, że za każdym razem któryś z zawodników startował wyścig po wyścigu. Z tego powodu impreza się wydłużała. Sympatycy żużla i tak nie powinni opuszczać stadionu zawiedzeni. Wszak żużlowców takiego pokroju oglądali dotąd głównie w telewizji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?