- Nie ma mnie w domu, chwilowo nie mogę być sama, a tu mam wspaniałą opiekę - niedawno zadzwoniła z hospicjum Betania. - I, wyobraź sobie, piszę bajki - pospiesznie dodała, jakby dla zatarcia wrażenia po pierwszym doniesieniu.
Irena Wyczółkowska, spokrewniona z Leonem Wyczółkowskim, urodziła się w 1941 r. w Warszawie, studiowała na WSP w Opolu i tu już została. Pracowała w wydawnictwie uczelnianym, pisała dla "Opola", w lokalnym radiu recenzowała literackie nowości, brała udział w redagowaniu "Stron".
Czytelnicy tłumnie przychodzili na jej spotkania, by wyrazić, jak bardzo jest dla nich ważna. Krytycy doceniali wyobraźnię poetki, powściągliwość, piękną frazę, erudycję, skłonność do obracania poważnych okoliczności w jakże nośny żart.
Po 25 latach milczenia, które nastąpiło po debiucie w Odrze w 1958, opublikowała "Skórę węża", "Gdzie piołun rośnie", "Ptaszysko", "Balkon bez poręczy", "Gwar utajony", "Smoczą samotność", "Wstęp do teorii jawy", "Ulicę Równoległą", "Bilet na wodolot".
W wierszach szpitalnych, z "Portretu z duszą na ramieniu" i "Mitoplotek", można już było usłyszeć nowe minorowe tony.
Po śmierci autorki (2 maja) zabrzmiały jeszcze donośniej i bardziej jednoznacznie. Utwór, napisany z myślą o kimś innym, znalazł tragiczne odniesienie do niej samej: "...zatrzymaj się nadal przy domu, w którym mieszkałam,/ żeby spojrzeć na balkon, na okna, na domofon z jeszcze moim nazwiskiem,/ to też jest modlitwa".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?