Zielona Wyspa, czyli wiele można zdziałać na wiosce

Redakcja
Stare boisko trzeba było dosłownie wyciągnąć z błota. Osuszyli, wyrównali, zasiali trawę. Stworzyli dzieciom dobre warunki do treningów.
Stare boisko trzeba było dosłownie wyciągnąć z błota. Osuszyli, wyrównali, zasiali trawę. Stworzyli dzieciom dobre warunki do treningów. Archiwum
Ta wieś zdobywa funduszy unijnych tyle, ile niejedno miasteczko. Co więcej, ludzie z miasta przyjeżdżają tu szukać rozrywki. Albo nawet i zamieszkać.

Zielona Wyspa to tym razem nie cel uciekających z Polski młodych Polaków. Zielona Wyspa położona jest na Opolszczyźnie pod Kluczborkiem, we wsi Ligota Dolna. To stowarzyszenie ludzi, którzy postanowili wybudować wieś od nowa.

Gdyby spojrzeć do statystyk policyjnych sprzed 15 lat, to Ligota Dolna nie miała się czym pochwalić: wandalizm, drobne kradzieże, brud. Nic się tu nikomu nie podobało. Nie było gdzie pójść na spotkanie z sąsiadami, nie było gdzie posłać dzieci, aby bezpiecznie się bawiły.

- Radiowóz co rusz przyjeżdżał interweniować w przypadkach chuligańskich wybryków - mówi Tadeusz Doliński, sołtys czwartej kadencji. - Ktoś zniszczył kosz, ktoś kamieniem rzucił. Jak to na zaniedbywanej wiosce, gdzie młodzi nie mają co z sobą począć. Wieczorami ulice były puste, bo nikt nie chciał z domu wychodzić, nie było po co, dokąd, a jeszcze czasami mogło być niebezpiecznie…

Nie wszystkim to jednak odpowiadało, wśród tych chcących zmienić wieś był właśnie Tadeusz Doliński. Stanął do wyborów sołtysa. - Pierwsze, co mnie złościło, to fakt, że najmłodsi nie mają co z sobą począć. Żal było patrzeć, jak nawet nie wiedzą, co to porządny plac zabaw na wiosce, bezpieczne karuzele i huśtawki. Mówiłem, że w wiosce trzeba zrobić klub sportowy, właśnie dla dzieciaków, aby wyżyły się w sporcie, a nie w inny, mniej korzystny sposób.

Dolińskiemu chodziło o to, aby dzieci na przykład kopały piłkę, a nie płot od sąsiadów. Generalnie mówił to, o czym niby wszyscy wiedzą, ale nie każdemu chce się w związku tym działać. I tak Dolińskiego wybrali na sołtysa.

- O moich obietnicach dobrze pamiętano. Tuż po wyborach - patrzę - a u mnie na podwórzu stoi dużo dzieciaków. Przyszli spytać: Panie sołtysie, to co z tym klubem sportowym? - wspomina sołtys.

I tak się zaczęło budowanie wsi od nowa. - Klub Sportowy Stobrawa to teraz nasza chluba, nie mamy problemów z naborem zawodników - mówi Stanisław Brejwo, kolejny społecznik z Ligoty.

- Stare boisko trzeba było dosłownie wyciągnąć z błota. Tam kozy skakały, a dzieci nie miały gdzie trenować - mówi Doliński.

Osuszyli, wyrównali, zasiali trawę. Stworzyli dzieciom godne warunki do treningów. - Dziś nie mamy problemów z naborem do klubu - mówi Doliński.

- Jedyny problem to z tym, że owe hektary zieleni trzeba utrzymywać, kosić, pielęgnować - mówi Brejwo.

Bo gdy ludzie zobaczyli, że sołtys dotrzymuje słowa i faktycznie można zmieniać wieś na lepsze, zapragnęli kolejnych zmian. I o zmianie wsi zaczęli wszyscy decydować wspólnie. I tak powstał we wsi park. I to ze ścieżką botaniczno-dydaktyczną, z górką saneczkowo-rowerkową - na tę górkę przyjeżdżają dzieci z pobliskiego Kluczborka.

Razem zdziałasz więcej

Powołali, wraz z innymi mieszkańcami, Stowarzyszenie Miłośników Ligoty Dolnej "Zielona Wyspa". Zielona - to określenie pasuje do okolicy, pełnej lasów i malowniczych łąk. Trzeba było tylko (i aż!) o te okolice zadbać.

- Teraz mamy około 3 hektarów zielonych terenów, które trzeba pielęgnować - mówi Brejwo. - Ciężka praca, ale cieszy!

Ich najnowszy powód do dumy to Centrum Integracji, zadbany i rozbudowany dom, gdzie mieści się też świetlica. Komputery, wykorzystywane także do kształcenia na odległość, jest sprzęt do gier i piknikowania.

- Nie udałoby się tego zrobić, gdyby nie pieniądze z funduszy unijnych. Z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich zdobyliśmy 350 tys. złotych, a całe przedsięwzięcie opiewało na około 500 tys. złotych. Reszta poszła z budżetu gminy, funduszu sołeckiego - mówi Doliński.

Obok terenów zielonych wyrosła też ogromna szachownica. - Co roku organizowany jest memoriał szachowy poświęcony pamięci głównego założyciela pierwszego Klubu Szachowego "PAT" w Ligocie Dolnej, śp. Kazimierza Gulanowskiego - mówi sołtys - Okolica świetlicy jest pod stałym monitoringiem.

Tutejsi śmieją się, że wioska czerpie z unijnej kasy więcej niż niejedno miasteczko.
Już na odnowę stadionu piłkarskiego, ogrodzenie boiska sportowego, renowację i profesjonalne nawodnienie murawy, budowę ławek i trybuny zdobyto pieniądze z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich - 24,5 tys. zł, a cały koszt przedsięwzięcia wyniósł 35 tys. 720 zł.

- Warto było, obecnie pierwsza drużyna gra w lidze wojewódzkiej, to jest "A" klasa seniorów, młodzież rywalizuje w II lidze juniorów. Okazało się, że sport to dobry sposób na spędzanie wolnego czasu dla wielu mieszkańców i naszych kibiców. Jest też dobrą reklamą naszego sołectwa - mówi Dolnicki.

Parku wiejskiego, w którym wykonano ścieżki spacerowe, wybudowano ławki do odpoczynku i postawiono kosze na śmieci - też by nie wybudowali, gdyby nie dobrze napisany wniosek do PROW. Dzięki niemu udało się też wybudować górkę saneczkową, altanę, zrobić botaniczną ścieżkę edukacyjną z opisem roślin i zwierząt, posadzono dziesiątki nowych, atrakcyjnych roślin.

Projekt kosztował niemal 70 tysięcy - tu też większość, bo 50 tys., zdobyto z funduszy PROW. Kiedyś było tam dzikie wysypisko śmieci. Obszar ten - jako zdegradowany - przestał stanowić jakąkolwiek wartość, został przyjęty przez gminę Kluczbork nieodpłatnie od Skarbu Państwa i przekazany radzie sołeckiej. Dzisiaj park jest fotografowany przez wycieczki samorządowców.

Kasa, kasa, kasa

Z pieniędzmi z UE jest jednak pewien problem. Aby je otrzymać, często trzeba najpierw wyłożyć własne fundusze, wykonać i opłacić pracę, a potem rozliczać projekt tak, aby dostać zwrot poniesionych kosztów co do złotówki.

- Mieliśmy jako sołectwo trochę szczęścia - mówi Doliński. - Odkryliśmy, że grunt po byłym kółku rolniczym tak naprawdę należy do wsi. W odzyskanie działki zaangażowaliśmy radę sołecką, stowarzyszenie, prezesa i likwidatora kółka rolniczego i jeszcze wiele, wiele osób. W efekcie od byłych członków spółdzielni do Stowarzyszenia Miłośników Ligoty Dolnej "Zielona Wyspa" wpłynęło około 120 tys. zł. To daje nam pewną "poduszkę finansową" w przypadku realizowania projektów unijnych.

Poza tym właśnie za te pieniądze można było kupić profesjonalną samobieżną kosiarkę do trawy (kosztowała 17 tys. złotych!) oraz kosę spalinową za 3200 zł. - Inaczej nasza zielona Ligota nie byłaby tak zadbana - mówi pan Stanisław.

Nic dziwnego, że w 2014 roku Ligota Dolna zdobyła II miejsca w konkursie "Najpiękniejsza Wieś Opolska" - to kolejny zastrzyk finansowy, w sumie 15 tys. zł. Od razu wiadomo było, co z tymi pieniędzmi zrobić - kupić kostkę brukową na wykonanie chodnika oraz wybudować parking przy świetlicy wiejskiej.

- Ligota teraz tętni życiem, to wioska z perspektywami, nie wyludnia się - mówi Dolnicki. I na dowód pokazuje budujące się domki jednorodzinne. Kto w nich zamieszka? Miejscowi, którzy postanowili nie uciekać z Ligoty do miasta?

- To też - uśmiecha się sołtys. - Ale budują się też u nas ludzie nowi, wolą przeprowadzić się z pobliskiego Kluczborka. Bo tu taka ładna, zadbana wieś. I tak mieszkańców nam nie ubywa, mamy ich 640! Gdy pokazuję zdjęcia Ligoty sprzed 15 lat - wszyscy są zaskoczeni, twierdzą, że pokazuję im zupełnie inne miejsce, w innej części Opolszczyzny. A nasza wieś jest tylko dowodem na to, że naprawdę wszystko można zmienić na lepsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska