Koszmarny wypadek w parku wodnym. 16-latek w szpitalu ze zmasakrowaną twarzą

Aquapark Nemo
Pomocnik ratownika miał przetestować jedną ze zjeżdżalni, niestety ten test zakończył się dla niego bardzo tragicznie.
Pomocnik ratownika miał przetestować jedną ze zjeżdżalni, niestety ten test zakończył się dla niego bardzo tragicznie. Aquapark Nemo
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w piątek w dąbrowskim Parku Wodnym Nemo. 16-latek trafił do szpitala z bardzo poważnymi urazami twarzo-czaszki. Policja prowadzi śledztwo, a władze aquaparku i WOPR nie czują się odpowiedzialne za wypadek.

Do zdarzenia doszło wczoraj około godziny 18. Pomocnik ratownika miał przetestować jedną ze zjeżdżalni, niestety ten test zakończył się dla niego bardzo tragicznie. Chłopak ma zgilotynowany nos, poważne urazy twarzo-czaszki, zapadnięty oczodół, a także połamane kości szczęki.

W sobotę przed aquaparkiem Nemo odbyła się konferencja prasowa, dotyczyła ona wczorajszego wypadku na czerwonej zjeżdżalni "turbo". Przedstawicielka parku wodnego jasno podkreśliła, że to WOPR ponosi odpowiedzialność za sprawdzenie zjeżdżalni.
- Chcielibyśmy podkreślić, że w Nemo Wodny Świat obsługę ratowniczą pełni firma zewnętrzna, jest to firma, z którą mamy umowę: Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w Dąbrowie Górniczej - tłumaczy Monika Pikawa-Gagoś, koordynator ds. marketingu i PR Parku Wodnego Nemo. - My ze swojej strony dopełniamy wszelkich czynności zabezpieczających, wszelkich czynności formalnych, aby klienci na terenie naszego obiektu czuli się bezpiecznie. Natomiast jeśli chodzi o wszystkie kwestie zabezpieczające, jest to zadanie dąbrowskiego WOPR-u- dodaje.

Rzeczniczka nie chciała się odnieść do samych okoliczności zdarzenia. Poinformowała, że monitoring został zabezpieczony i przekazany śledczym. Podkreśliła także, że wszelkie czynności ze strony Nemo zostały dopełnione. Nemo zainicjowało także spotkanie z przedstawicielem WOPR-u, które odbędzie się na początku przyszłego tygodnia, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację i aby ustalić przyczyny zdarzenia. Co ciekawe, klienci Nemo dziś mogą korzystać ze zjeżdżalni na której doszło wczoraj do wypadku. Nie została ona zamknięta i jest dostępna dla wszystkich klientów od godziny 17.

Zjeżdżalnie w Nemo są atestowane i sprawdzane dwa razy w roku przez firmę zewnętrzną. Jak ustaliliśmy, przedstawiciele Nemo, nie wiedzieli, że zatrudniony przez WOPR chłopak miał 16 lat. Z mediami spotkał się także pełnomocnik dąbrowskiego WOPR-u adwokat Rafał Nyznar. - WOPR zabezpiecza z punktu widzenia bezpieczeństwa kąpiących się ten obiekt, natomiast żadnych informacji na tym etapie odnośnie samego przebiegu postępowania jak i ewentualnych ustaleń nie możemy przekazywać - tłumaczy adwokat Rafał Nyznar.
Jak to się stało, że 16-latek osoba niepełnoletnia sprawdzała zjeżdżalnię? - Zgodnie z obowiązującymi regulacjami nie ma wymogu pełnoletności do pełnienia funkcji pomocniczej w zakresie ratownictwa wodnego. Co do wykonywania konkretnych czynności w miarę potrzeb zleca je kierownik zmiany ratowników.

- 16-latek był zatrudniony w charakterze asystenta ratownika, a więc pomocy, natomiast jak długo pełnił tutaj służbę, nie chcę się wypowiadać. Wiem, że przed zatrudnieniem pełnił tutaj również wolontariat, znał obiekt, w tym również zjeżdżalnie. Dzień kiedy doszło do wypadku nie był pierwszym dniem pełnienia służby na tym stanowisku - tłumaczy Nyznar.

Zgodnie z procedurą jak i hierarchią ratownictwa w Nemo, nad 16-latkiem powinny sprawować nadzór co najmniej przez dwie osoby. Adwokat nie chciał się odnieść do tego, kto zlecił chłopakowi przejazd sprawdzający zjeżdżalnię. Zapewnił jednak, że chłopak był nadzorowany w trakcie wykonywania czynności, jednak co do konkretnej liczby osób nadzorujących nie chciał się wypowiadać. Zgodnie z procedurą na dole hamowni powinien znajdować się ratownik i, jak podkreśla adwokat, znajdował się na dole, natomiast procedura sprawdzenia każdej zjeżdżalni w tym również zjeżdżalni turbo, na której doszło do zdarzenia, polega na tym, że jednoosobowo sprawdza się prawidłowość przygotowania hamowni do przyjęcia osoby i ta sama osoba zjeżdża.

Jak podkreślano dzisiaj jest to podyktowane względami bezpieczeństwa, by nie doszło do dysonansu informacyjnego pomiędzy osobą znajdującą się na dole, a tą która zjeżdża. Kto mógł popełnić błąd? - Jak zawsze błąd mógł popełnić i człowiek, i procedura. Na tym etapie jest jednak za wcześnie, by mówić i oskarżać kogokolwiek. Na razie nie wiemy, czy mamy do czynienia z sytuacją zawinioną przez kogokolwiek, czy nie był to nieszczęśliwy wypadek. Państwo wymagacie ode mnie, abym wskazywał osobę winną, a na to jest za wcześnie - mówi adwokat Rafał Nyznar, pełnomocnik dąbrowskiego WOPR-u.

Ojciec chłopca mówi, że nie był on odpowiednio przeszkolony, natomiast WOPR twierdzi, że 16-latek został odpowiednio przeszkolony i na potwierdzenie tych słów zapewnia, że dysponuje odpowiednimi dokumentami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska