Opowieść o tym, jak z pomocą robotnego trzmiela kulturalnie wydoić Unię

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Zdaniem ekspertów zagrożonych jest 16 z 68 europejskich gatunków trzmiela. Jego wrogami są zmiana klimatu, intensyfikacja rolnictwa i zmiany w strukturze ziem uprawnych.
Zdaniem ekspertów zagrożonych jest 16 z 68 europejskich gatunków trzmiela. Jego wrogami są zmiana klimatu, intensyfikacja rolnictwa i zmiany w strukturze ziem uprawnych.
Co wspólnego mają opolski teatr, filharmonia i trzmiel? Grozi im zagłada. Aktorzy i muzycy wesprą więc owada za unijne euro. Trzmielowi to lata, ale kultura może przetrwa do końca roku.

Nakarmić rzmiela

Nakarmić rzmiela

Aby trzmiele przetrwały, trzeba dać im jeść. Brytyjscy naukowcy apelują o uprawę lokalnych roślin. W Norwegii stworzono program "Brzęczące ogrody". Chodzi o to, by sadzić kwiaty (precz z przystrzyżonymi trawnikami), które zapewnią zapylającym owadom pożywienie od wiosny do jesieni. Nie należy też używać środków chwastobójczych. Do ulubionych przez trzmiele kwiatów należą: naparstnica purpurowa, wyka ptasia, żywokost lekarski, koniczyna łąkowa, ogórecznik lekarski, chabry i maki.

Filharmonia Opolska, Teatr Kochanowskiego, Muzeum Wsi Opolskiej wraz z Urzędem Marszałkowskim 11 maja, w ostatnim dniu naboru, złożyły wspólny projekt "Ochrona trzmiela i siedlisk z nim związanych oraz promowanie postaw społecznych sprzyjających ochronie bioróżnorodności w województwie opolskim".

Udział w konkursie i aplikowanie o unijne pieniądze to sposób na przeżycie. Od samorządu wojewódzkiego opolska kultura dostała drastycznie obcięte budżety i wezwanie do kreatywności. Bo pieniądze w regionie są. Unia dała. Sęk w tym, że nie dała na kulturę, a przynajmniej nie wprost. Oczekiwana przez władzę kreatywność polega na tym, by się do kasy pełnej euro dobrać sposobem.

Jedna z "osi priorytetowych" Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego na lata 2014-20, oznaczona rzymską piątką, to "Ochrona środowisk, dziedzictwa kulturalnego i naturalnego", a cudowne źródełko euro bije w ramach "Działania 5. 1 Ochrona różnorodności biologicznej". Od jesieni ubiegłego roku sposobem na zdobycie pieniędzy dla niedofinansowanej kultury stała się więc bioróżnorodność i jej ochrona. "Bo kultura jest powiązana z bioróżnorodnością - przekonują urzędnicy - a projekty powinny być kompleksowe, interdyscyplinarne, skupiające wysiłek wielu jednostek".

Zagrożony owad

Zagrożony owad

Wśród pięciu najważniejszych owadów zapylających europejskie uprawy trzy stanowią trzmiele. Wartość ich usługi tylko na naszym kontynencie to ok. 40 mld euro rocznie.

Na początku był suseł. Moręgowany. Pracownicy teatru, filharmonii i muzeów zaczęli wymyślać działania, warsztaty, konkursy, koncerty i przedstawienia, którymi kwestię popularyzacji, promocji i ochrony zwierzaka należało obudować, by projekt miał sens i szansę na znalezienie uznania w oczach konkursowej komisji. Pomysły na papierze nabrały już wartości kilkudziesięciu milionów złotych, gdy na jakimś kolejnym roboczym spotkaniu okazało się, że suseł jest passe.

Projektu nie pisze się w tydzień. To wielomiesięczna wytężona praca potężnej gwardii ludzi. Pomysły ewoluują. Nawet Darwinowi zakręciłoby się w głowie, bo w drodze ewolucji z susła narodził się trzmiel. Zagrożony wyginięciem jak pszczoła, ale jak się okazuje - pracowitszy od niej i mniej wybredny, bo zapyla rośliny, na których pszczoła nawet nie siada. Trzeba ratować!

- Dla nas trzmiel jest lepszy od susła - przyznaje Jarosław Gałęza, dyrektor Muzeum Wsi Opolskiej.

Suseł spędzał sen z powiek, a trzmiel pasuje jak ulał. Skansen to miejsce, gdzie oprócz pielęgnowania tradycji i dorobku materialnego dawnych pokoleń w grę wchodzi także naturalne otoczenie, uprawa roślin, zakładanie zielników, ekologia. Słowem ideowa symbioza. W tym kierunku idą muzealnicy.
- Będą zajęcia edukacyjne poświęcone ekologii ze szczególnym uwzględnieniem roli trzmiela w ekosystemie związanym z dawną wsią śląską, imprezy popularyzujące postawy proekologiczne. Przeprowadzimy "przebudowę" zieleni muzealnej - uprawy polowe, drzewa, krzewy pod kątem dostosowania do realiów XIX-wiecznej wsi śląskiej. Zaplanowaliśmy też rozwój i utrzymanie pokazowego chowu zwierząt typowych dla dawnej wsi śląskiej - wymienia dyrektor Gałęza.

W muzeum staną też domki dla trzmieli, z drewna i trzciny. Takie budki lęgowe będą również robić uczestnicy warsztatów, by potem zabrać do przydomowych ogródków. Wiadomo jak je budować, by trzmielom pasowały. Na razie nie wiadomo jednak, jak zawiadomić okoliczne trzmiele, że w Bierkowicach szykuje się dla nich osiedle.

- Zaangażujemy fachowców, którzy nam w tym pomogą. Chcemy zatrzymać u siebie trzmiela na stałe - deklaruje dyrektor Gałęza (choć wróble ćwierkają, że wcześniej plany miał bardziej pszczele).

Jeśli projekt pomyślnie przejdzie konkursową weryfikację, trzmiel - bez względu na to, czy się osiedli w skansenie czy nie - przysporzy Muzeum Wsi Opolskiej w latach 2015-2017 676 tysięcy złotych.

256 tysięcy zł pójdzie na płace dla osób zaangażowanych w projekcie - odciąży to o taką kwotę wydatki na wynagrodzenia. 420 tysięcy zł przeznaczonych zostanie na sfinansowanie prac związanych z realizacją projektu, m.in. remonty trzech zabytkowych chałup.

Gra warta świeczki, choć daleko do zaspokojenia ogromnych potrzeb płacowych, remontowych oraz związanych z funkcjonowaniem i utrzymaniem obiektu.

Lot trzmiela

W 1900 roku rosyjski romantyk Nikołaj Rimski-Korsakow skomponował operę "Bajka o carze Sałtanie", z której pochodzi słynny "Lot trzmiela". Choć utwór trwa zaledwie 1,5 minuty, to świetny punkt wyjścia do budowania projektu.

- Zagramy go kilkanaście razy - mówi Waldemar Olszewski, dyrektor naczelny Filharmonii Opolskiej.

W "Trzmiela" opakuje się wszystkie koncerty, które tematycznie da się pod ideę bioróżnorodności podpiąć. W FO mają w tym duże doświadczenie, bo to oni wymyślili "Kwitnące Opolskie" (choć Urząd Marszałkowski też czuje się ojcem tego projektu) i od dwóch lat łatają nim coraz większe budżetowe dziury. Wbrew pozorom to ciężka papierkowa robota. Z tego powodu od trzech sezonów najważniejszymi instrumentami w filharmonii są komputer i kserokopiarka.

W tym roku filharmonii brakuje miliona na przeżycie. Dwa projekty - Trzmiel i Ważka (ten drugi wspólnie z WUP) przyniosą ok. 570 tys. zł. - Każdy projekt tak układamy, by obniżyć koszty. Każdy koncert to walka o frekwencję, by spełnić wynikające z rozbudowy obiektu zobowiązania - mówi dyrektor Olszewski.

W ubiegłym roku Filharmonię Opolską odwiedziło 101 tys. osób. Na 460 koncertów przyszło całe Opole.

- To najlepszy dowód, że działamy dobrze - uważa dyrektor. W nagrodę ciachnięto im budżet o 28 procent. Urząd przygląda się zarządzaniu orkiestrą, liczy muzyków na scenie, a potem śle pytanie: Dlaczego harfa nie zagrała w jakimś koncercie? Może harfę skreślić z inwentarza? Ostatnio zasłabł jeden obój. W Urzędzie nie rozumieją, że to taki instrument, który od muzyka wymaga co jakiś czas regeneracji. Każda normalna orkiestra symfoniczna stosuje tzw. przestoje. Filharmonicy Opolscy od roku ich nie mają. Urząd uważa, że skoro się płaci, to orkiestra powinna grać w pełnym składzie każdy koncert.
Wobec takich urzędniczych odlotów ochrona trzmiela w filharmonii absolutnie nie dziwi. FO jest nawet liderem projektu.

- Zadaniem projektu jest popularyzacja gatunków zagrożonych, które spełniają ważną rolę w naszym ekosystemie. Chcemy uświadamiać Opolan, od przedszkolaków po seniorów, o wadze tego problemu - mówi Katarzyna Wybraniec. - Wiemy, gdzie trzmiel mieszka, jaki kolor lubi, czym się zajmuje i jak istotna dla rolniczego regionu jest ochrona tego owada, który wbrew pozorom ma ogromny wpływ na plony naszego województwa. To, co robimy, łączy różne dziedziny życia i sztuki. Bo sztuką jest aplikować do wniosku z zakresu bioróżnorodności, będąc instytucją kultury - podkreśla pani Katarzyna .

FO zorganizuje liczne warsztaty - muzyczne (imitacja dźwięków przyrody), budowy ekologicznych instrumentów, plastyczne (tworzenie siedlisk trzmiela z masy). Będą one w szkołach, ośrodkach kultury - w całym regionie. Dopełnieniem warsztatów będą koncerty. Zaplanowano 12 - to trzy miesiące finansowania orkiestry z unijnej kasy. - Suma działań wszystkich uczestników projektu ma sprawić, by w ciągu 28 miesięcy kwestia ochrony trzmiela wrosła w społeczną świadomość - przekonuje Katarzyna Wybraniec.

Pani Katarzyna nie jest biologiem. Jest śpiewaczką.

Nie, nie mam poczucia, że żyjemy w matriksie. Już dawno przeszłam z etapu zaszokowania tym, czego się od nas oczekuje, do podejścia konstruktywnego. I jestem dumna, że po miesiącach pracy analitycznej, innowacyjnej i obliczeniowej stworzyliśmy pieruńsko dobry projekt - mówi.

Wszystkie zwierzęta

W Teatrze Kochanowskiego zazdroszczą filharmonii "Lotu trzmiela". Żaden Szekspir, Czechow ani nawet Wyspiański o trzmielu nie popełnił choćby jednoaktówki. O suśle zresztą też nie. Z tego punktu widzenia dla artystów sceny nie ma różnicy między owadem a ssakiem. Jeden i drugi koncept zamierzali opędzić tym samym tekstem. W latach 30. ubiegłego wieku pewien młody weterynarz, James Herriot, napisał autobiograficzną opowieść o pierwszych latach praktyki w górzystej szkockiej wsi. Na całym świecie jest ona znana także z serialu powstałego w 1975 roku. O trzmielu raczej nie ma tam mowy, ale tytuł - "Wszystkie stworzenia małe i duże" - to wypisz wymaluj definicja bioróżnorodności, do której nie powinien się przyczepić żaden unijny biurokrata.

- Po warsztatach w filharmonii dzieci, przygotowane już teoretycznie w kwestii biologicznego bogactwa, będą przychodziły na nasz spektakl osadzony w opolskich realiach - mówi dyrektor Tomasz Konina.

Susła trochę żałują, bo oczami wyobraźni już widzieli wielką maskotkę zwierza postawioną u drzwi na widownię, z którą dzieciaki mogłyby sobie robić zdjęcia. Trzmiel, choć to owad "futerkowy", jakoś do tej koncepcji nie pasuje. W duchu przygotowywali się już także do wystawy fotograficznej pokazującej Opolszczyznę z lotu trzmiela. Tę jednak na krótko przed złożeniem aplikacji przejął Urząd Marszałkowski.
Wartość części teatralnej projektu to 1 mln 431 tys. zł. Z tej kwoty Kochanowski może dostać 85 procent, czyli 1,2 mln. To mnóstwo pieniędzy (teatrowi już brakuje 1,6 mln z tegorocznej dotacji, bo trzeba było spłacić ubiegłoroczne zobowiązania), ale nie powstaną za to nowe wspaniałe przedstawienia. Trzmiel skonsumuje sam siebie. Wydatki na produkcję przedstawienia, honoraria dla twórców i aktorów oraz koszty obsługi pokryje Unia (trochę etatów zejdzie z budżetu).

40 spektakli dzieci z całej Opolszczyzny obejrzą za darmo. Nie przyniosą one wpływów do kasy. Z punktu widzenia polityki artystycznej taka pozycja w repertuarze też nie jest potrzebna, ale to problem nowego dyrektora, który zostanie wyłoniony w oczekiwanym lada moment konkursie.

Dla teatru największym pożytkiem z trzmiela będzie montaż windy lub platform dla niepełnosprawnych. Unia jest czuła dla wszelkich wykluczonych i za ten aspekt projektu należą się dodatkowe punkty.

Projekt został złożony. Jeśli wygra konkurs - o czym dowiemy się prawdopodobnie w połowie lipca - to na jesieni będą z tego pieniądze. Tonący brzytwy się chwyta. Opolska kultura chwyciła się trzmiela. I pewnie nie ostatni to taki projekt, angażujący artystów sceny, filharmoników, kustoszy, bibliotekarzy. Nie mają nic przeciwko innowacjom i działalności edukacyjnej. Mogą to robić, poszerzając swoją ofertę, ale nie zastępując lub naginając do granic rozsądku te formy działalności, do których zostali powołani. Bo nie jest nienormalne, że robią "Trzmiela", ale to, że bez niego umarliby z głodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska