Kierowcy "odbijają się" w Opolu od parkomatów

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Kierowca korzystający z parkomatu nie ma żadnej pewności, że urządzenie wyda mu bilet parkingowy.
Kierowca korzystający z parkomatu nie ma żadnej pewności, że urządzenie wyda mu bilet parkingowy. Sławomir Mielnik
Wielu Opolan traci pieniądze, bo po wrzuceniu monety do parkomatu nie otrzymują biletu. Wszystko przez mężczyznę, który psuje urządzenia.

- Próbowałem kupić ostatnio bilet w parkomacie obok Solarisa u zbiegu ul. Oleskiej i Sienkiewicza w Opolu. Urządzenie zjadło pieniądze, ale biletu nie dostałem - wspomina pan Krzysztof. - Zadzwoniłem pod numer podany na urządzeniu, ale przedstawiciel firmy, która obsługuje strefę, nie był zdziwiony. Podobno jakiś przyjemniaczek notorycznie zapycha parkomaty w mieście śmieciami i nie ma na niego mocnych.

Przedstawicielka firmy Projekt Parking, która obsługuje w Opolu strefę płatnego parkowania, mówi, że nie ma praktyczni dnia, aby w mieście choć jeden parkomat nie został w ten sposób uszkodzony.

- Wiele z tych przypadków to sprawka człowieka, którego doskonale znamy - mówi Anna Olechno z PP. - Ta sama osoba od trzech lat zapycha parkomaty śmieciami, kapslami i liśćmi. Nie wypiera się tego, co robi. Dwukrotnie była nawet karana, ale uznano, że jest to niska szkodliwość czynu, więc mężczyzna dostał karę w zawieszeniu. Miał też zapłacić za naprawę urządzeń, ale pieniędzy się nie doczekaliśmy i nie ma możliwości ich wyegzekwowania.

Działalność uciążliwego wandala tylko od początku roku kosztowała 10 tys. zł. Sposobu na rozwiązanie problemu szuka nie tylko firma obsługująca strefę, ale również Miejski Zarząd Dróg.

- Zgłaszanie policji pojedynczych przypadków nie ma sensu, bo kończy się tym, że ten człowiek odpowiada za czyn o niskiej szkodliwości. Dopiero połączenie wszystkich tych zdarzeń razem pokazuje, jakie straty faktycznie ponosimy i takie też zawiadomienie złożyliśmy - mówi Arkadiusz Karbowiak, dyrektor MZD. - Sprawca jest doskonale znany policji, ale nic sobie z tego nie robi. Być może pomogłoby też systematyczne zatrzymywanie go na 48 godzin, dzięki czemu udałoby się mu obrzydzić ten proceder.

Mężczyzna czasami działa sam, czasami wspólnie z koleżanką. Z pracownikami firmy obsługującej strefę nie chce rozmawiać, ale konsekwentnie robi swoje. Uparty "pogromca" strefy najbardziej daje się we znaki kierowcom, którzy płacą za parkowanie, ale nie dostają potwierdzenia.

- Jeśli taka osoba skontaktuje się z nami i poinformuje o sytuacji, to nawet jeśli dostanie mandat, zostanie on anulowany - zapewnia Anna Olechno. - Problem w tym, że mężczyzna, który zapycha parkomaty bardzo często zamalowuje albo przypala również numery kontaktowe do nas, aby kierowcy nie mogli zgłosić awarii. Codziennie naklejamy nowe nalepki, ale na niewiele się to zdaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska