Wegetarianizm, weganizm - czyli rewolucja na talerzu

123.RF
123.RF
Coraz więcej osób rezygnuje z mięsa. Jedni dlatego, bo "nie będą przecież zjadać przyjaciół", inni - bo są wrażliwi na cierpienie zwierząt, jeszcze inni - bo chcą schudnąć, a pozostali - bo to jest dziś trendy.

Najdłużej jest na diecie wegetariańskiej 55-letnia Anna - lekarz stomatolog. Przestała jeść mięso prawie 20 lat temu. Stwierdzony wrzód na dwunastnicy sprawił, że musiała dokonać rewolucji na talerzu. Z listy potraw skreśliła czerwone mięso, smażone i doprawione na ostro potrawy półmięsne, a także warzywa strączkowe i inne ciężkostrawne składniki menu.
- Moja dieta w pierwszym okresie oparta była głównie o lekkie potrawy gotowane - wspomina pani Anna. Dotyczyło to także warzyw. Po rocznym leczeniu dolegliwości ustąpiły, a bardziej szczegółowe badania już nie stwierdzały choroby wrzodowej. Powoli więc wprowadzałam surowe warzywa, ale do mięsa już nie wróciłam. Po upływie kolejnych miesięcy mogłam już jadać gotowane warzywa strączkowe - fasolę, cieciorkę, soczewicę i zaczęłam się interesować dietą wegetariańską. To było coś dla mnie.
Anna była po studiach medycznych, miała świadomość, czym grozi niedostatek białka w organizmie oraz witamin i minerałów. - Szczegóły dotyczące diety wegatariańskiej omawiałam z koleżanką internistką, która zalecała zbilansowanie składników w moim jadłospisie. Mięso zastępowałam roślinami strączkowymi. Na moim stole gościły także sery i jaja oraz surowe warzywa. Co kilka miesięcy robiłam badania laboratoryjne i nie wykazywały one żadnych nieprawidłowości. Mój organizm funkcjonuje bardzo dobrze. Nie brakuje mi energii, mam gęste włosy, skórę i paznokcie w doskonałym stanie i prawidłowe ciśnienie krwi. Po blisko dwudziestu latach polecam taki sposób odżywiania z jeszcze jednego powodu - nie muszę się odchudzać, ponieważ z łatwością utrzymuję szczupłą sylwetkę.
Renata z Dobrodzienia (mieszkająca obecnie w Monachium) jest od 7 lat wegetarianką, a od 1,5 roku weganką.
- Przestałam jeść mięso, ponieważ moi rodzice mieli gospodarstwo, a ja - przywiązana do domowych zwierząt - nie mogłam się pogodzić z tym, że trafiają do rzeźni. Kiedy w mediach zaczęto więcej mówić, w jakich warunkach żyją na wielkich fermach kury i jak wyglądają ostatnie godziny życia cieląt i krów przeznaczonych do uboju - zrezygnowałam także z jedzenia jaj, mleka i serów.
Jadła kluski, placki, naleśniki i zupy na warzywach. Jej wiedza o wpływie takiego jedzenia na kondycję organizmu była żadna. Dopiero kiedy zaczęła studiować dietetykę w Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie, uświadomiła sobie, że popełnia błąd. - Niebawem mogłam doczekać się widocznych oznak niedoboru białka, którego nie dostarczałam do organizmu. Wtedy zaczęłam świadomie komponować posiłki. I choć mieszkam z mięsożernym partnerem, udaje mi się napełnić talerze potrawami, które każde z nas chce jeść - mówi.
Weganie rezygnują także z jedzenia słodyczy - ciastek i lodów, które zawierają jaja, śmietanę i masło.
- Muszę poprzestać na owocowych sorbetach i gorzkiej czekoladzie, choć czasem kusi mnie kawałek tortu za szybą cukierni - śmieje się Renata. Ale jest coś za coś. Dawniej miałam problem z trądzikiem na dekolcie. Teraz mam czystą, elastyczną skórę. Przestałam się nadmiernie pocić, nie mam problemu z zaparciami, a wyniki wykonanych w laboratorium prób wątrobowych, które były nieprawidłowe, teraz są bez zarzutu. Pozostałe badania także są w normie. Wybrany i stosowany świadomie weganizm naprawdę mi służy.
Renata została wegetarianką bez żadnego przygotowania. Przestrzegają przed tym lekarze.
- Decyzja o zmianie diety wymaga gruntownego przeorganizowania sposobu odżywiania - mówi Irmina Jarecka, lekarz internista. Jeśli się komuś wydaje, że po odrzuceniu mięsa, na obiad można jeść ziemniaki z surówkami, a na kolację drożdżówki - i to wystarczy, by określać się wegetarianinem czy weganinem, to jest w błędzie. Ludzie tak robią, a potem przychodzą do mnie, skarżąc się, że wypadają im włosy i łamią paznokcie. Narzekają, że stracili życiową energię, a nawet niewielki wysiłek sprawia, że bardzo się męczą. Podejrzewają u siebie chorobę nowotworową, odwlekają wizytę u lekarza, przez co pogarsza się także ich kondycja psychiczna i zwiększa zagrożenie depresją.
Mięso jest dłużej trawione przez żołądek, co sprawia, że po zjedzeniu schabowego czy wołowej rolady, dłużej jesteśmy syci. Kiedy jemy posiłek bezmięsny i bez żadnych warzyw strączkowych, po krótkim czasie znowu jesteśmy głodni i skłonni do ulegania pokusie, by zjeść coś słodkiego, bo cukier daje szybko uczucie sytości. Niestety, w organizmie zamienia się w tłuszcz, a to grozi zdrowiu i powoduje przyrost wagi.
Świadomą decyzję o odrzuceniu mięsa, podjął kilkanaście lat temu nauczyciel akademicki Marek Stec z żoną. Powodów zmian było kilka - choroba wrzodowa, która wiązała się z restrykcyjnym przestrzeganiem diety oraz informacje o tym, że w wielkoprzemysłowym chowie zwierząt stosuje się różnego rodzaju leki, a do mięsa w procesie przetwarzania dodaje środki chemiczne, które kumulują się w organizmie człowieka i mogą być powodem nowotworów.
Przed laty przejście na wegetarianizm było o wiele trudniejsze niż dziś - wspomina pan Marek. Nie było tylu sklepów z ekologiczną żywnością, gdzie można kupić m.in. kasze ze zbóż uprawianych nie tylko w naszym kraju oraz różnego rodzaju orzechy, oliwy i pestki. My jeździliśmy do Włoch i tam podpatrywaliśmy, w jaki sposób z prostych produktów, dostępnych w danym regionie, można przygotować bardzo smaczne, świeże posiłki niewielkim nakładem czasu.
Stecowie postawili więc na produkty z gospodarstw ekologicznych, weszli w skład kooperatywy spożywczej, dzięki której na zakupy można poświęcić mniej czasu. W ciągu tylu lat wegetarianizmu dopracowali się wielu własnych przepisów na zdrowe, zbilansowane i smaczne posiłki bez mięsa. Nie zamierzają rezygnować z takiego sposobu odżywiania, bo uważają, że doskonale im służy.
- Nie jesteśmy weganami - mówi Marek Stec. Na naszym talerzu znajduje się dużo warzyw, ale jemy także sery i jaja. Czujemy się doskonale i nie zauważyliśmy, by przez te lata ubywało nam energii, czym nas kiedyś straszono. Przeciwnie - moje niegdysiejsze kłopoty trawienne skończyły się, mam nadzieję, bezpowrotnie, a wyniki badań, które systematycznie wykonujemy, wskazują na dobry stan naszego zdrowia. Oboje z żoną zauważyliśmy większą odporność na infekcje i przeziębienia. Kiedyś lekarze mieli zastrzeżenia do takiego sposobu odżywiania, a teraz i oni przyznają, że - jeśli podporządkuje się go odpowiednim zasadom - nie tylko nie szkodzi, ale jest wręcz zalecany. Dotyczy to np. osób z nadciśnieniem.
Wegetarian i wegan jest coraz więcej. Łączy ich filozofia życiowa oraz doświadczenia, którymi pragną się dzielić. Tworzą organizacje, które pomagają w zaopatrzeniu się w zdrową żywność, urządzają biegi wegan, mają strony internetowe z przepisami kulinarnymi.
- Przyjmuję coraz więcej zapytań o dania dla wegetarian - mówi Aleksandra Fuk, doradca w firmie "Dietetyczni", która przygotowuje catering i rozwozi po pięć posiłków dla odchudzających się. Zastanawiamy się właśnie, czy nie wprowadzić menu także dla tej grupy konsumentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska