Wałęsające się psy terroryzują opolskie wsie

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Według włodarzy wiejskich gmin winę za rosnącą liczbę wałęsających się psów ponoszą miastowi. Bo je podrzucają.
Według włodarzy wiejskich gmin winę za rosnącą liczbę wałęsających się psów ponoszą miastowi. Bo je podrzucają. freeimages.com
W Polskiej Cerekwi pies rzucił się na dziecko. Jak się okazało, zwierzę ma właściciela. Dostał mandat. Wiejskie gminy niechętnie przejmują opiekę nad bezpańskimi czworonogami, bo to sporo kosztuje.

Biegający bez opieki pies zaatakował kilkuletnie dziecko bawiące się na podwórku. Złapał malucha za nogę, na szczęście nie wbił się kłami w ciało. Interweniowała policja. - Właściciel zwierzęcia nie zachował odpowiednich środków ostrożności, dlatego został ukarany mandatem - informuje podkomisarz Magdalena Kowalska z Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.

Mieszkańcy gminy Polska Cerekiew skarżą się, że coraz więcej bezpańskich zwierząt wałęsa się tam po ulicach. - Niektóre śpią nawet na ławkach w centrum. Ludzie się boją. Kupują gaz, żeby w razie czego się bronić - alarmują.

Mieszkańcy winią miejscową straż gminną, która ich zdaniem nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków.

Komendant straży Piotr Bandurski stanowczo zaprzecza. - Owszem, w ostatnim czasie mieliśmy trochę problemów z wałęsającymi się psami, głównie dlatego, że uciekały one właścicielom - mówi. - Do takich przypadków dochodzi między innymi wtedy, gdy suki mają ruję. Wręczaliśmy pouczenia, przestrzegaliśmy przed możliwymi konsekwencjami. Jeśli takie przypadki będą się powtarzać, będziemy nakładać mandaty karne w wysokości nawet do 500 złotych.

Polska Cerekiew na opiekę nad bezdomnymi psami i tym samym na ochronę mieszkańców przed takim zagrożeniem, wydaje rocznie 10 tysięcy złotych.

Samorząd ma podpisaną umowę ze schroniskiem w Raciborzu, którego pracownicy w razie potrzeby odławiają bezpańskie czworonogi. I trafiają one do przytuliska. W tym roku pula ta została już jednak wyczerpana, bo bezdomnych zwierząt było wyjątkowo dużo.
To jednak nie tylko problem Polskiej Cerekwi, ale wielu opolskich gmin, szczególnie wiejskich.

Większość tych leżących w południowo-zachodniej części Opolszczyzny miała wcześniej umowy ze schroniskiem w Kędzierzynie-Koźlu. Ale niektóre zrezygnowały, kiedy przytulisko urealniło, czyli podwyższyło ceny za swoje usługi. Kiedyś gminy płaciły miesięczny ryczałt w wysokości 1 tysiąca złotych.

Teraz za miesięczny pobyt w schronisku za każdego złapanego psa trzeba płacić 360 zł. Obecnie schronisko w Kędzierzynie-Koźlu ma podpisaną umowę tylko z sześcioma gminami. Pozostałe współpracują z przytuliskiem w Raciborzu.
- Od lat powtarzamy, że najlepszym rozwiązaniem jest tworzenie międzygminnych schronisk, to pozwoliłoby na ograniczenie kłopotów z chodzącymi samopas psami, głównie na terenie wsi - podkreśla Andrzej Zębala ze schroniska w Kędzierzynie-Koźlu. - A tam problem jest większy niż w miastach.

Z kolei włodarze wiejskich gmin przekonują, że winę za zwiększającą się liczbę wałęsających się czworonogów ponoszą... miastowi.
- Zdarza się, i to nierzadko, że zwierzęta te są u nas celowo porzucane - twierdzi Alojzy Parys, wójt Ciska. - Jeśli nasze psy uciekną, to i tak szybko znajdą drogę do domu. Te podrzucone z miasta już nie. I to jest główne zagrożenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska