Biegający bez opieki pies zaatakował kilkuletnie dziecko bawiące się na podwórku. Złapał malucha za nogę, na szczęście nie wbił się kłami w ciało. Interweniowała policja. - Właściciel zwierzęcia nie zachował odpowiednich środków ostrożności, dlatego został ukarany mandatem - informuje podkomisarz Magdalena Kowalska z Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.
Mieszkańcy gminy Polska Cerekiew skarżą się, że coraz więcej bezpańskich zwierząt wałęsa się tam po ulicach. - Niektóre śpią nawet na ławkach w centrum. Ludzie się boją. Kupują gaz, żeby w razie czego się bronić - alarmują.
Mieszkańcy winią miejscową straż gminną, która ich zdaniem nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków.
Komendant straży Piotr Bandurski stanowczo zaprzecza. - Owszem, w ostatnim czasie mieliśmy trochę problemów z wałęsającymi się psami, głównie dlatego, że uciekały one właścicielom - mówi. - Do takich przypadków dochodzi między innymi wtedy, gdy suki mają ruję. Wręczaliśmy pouczenia, przestrzegaliśmy przed możliwymi konsekwencjami. Jeśli takie przypadki będą się powtarzać, będziemy nakładać mandaty karne w wysokości nawet do 500 złotych.
Polska Cerekiew na opiekę nad bezdomnymi psami i tym samym na ochronę mieszkańców przed takim zagrożeniem, wydaje rocznie 10 tysięcy złotych.
Samorząd ma podpisaną umowę ze schroniskiem w Raciborzu, którego pracownicy w razie potrzeby odławiają bezpańskie czworonogi. I trafiają one do przytuliska. W tym roku pula ta została już jednak wyczerpana, bo bezdomnych zwierząt było wyjątkowo dużo.
To jednak nie tylko problem Polskiej Cerekwi, ale wielu opolskich gmin, szczególnie wiejskich.
Większość tych leżących w południowo-zachodniej części Opolszczyzny miała wcześniej umowy ze schroniskiem w Kędzierzynie-Koźlu. Ale niektóre zrezygnowały, kiedy przytulisko urealniło, czyli podwyższyło ceny za swoje usługi. Kiedyś gminy płaciły miesięczny ryczałt w wysokości 1 tysiąca złotych.
Teraz za miesięczny pobyt w schronisku za każdego złapanego psa trzeba płacić 360 zł. Obecnie schronisko w Kędzierzynie-Koźlu ma podpisaną umowę tylko z sześcioma gminami. Pozostałe współpracują z przytuliskiem w Raciborzu.
- Od lat powtarzamy, że najlepszym rozwiązaniem jest tworzenie międzygminnych schronisk, to pozwoliłoby na ograniczenie kłopotów z chodzącymi samopas psami, głównie na terenie wsi - podkreśla Andrzej Zębala ze schroniska w Kędzierzynie-Koźlu. - A tam problem jest większy niż w miastach.
Z kolei włodarze wiejskich gmin przekonują, że winę za zwiększającą się liczbę wałęsających się czworonogów ponoszą... miastowi.
- Zdarza się, i to nierzadko, że zwierzęta te są u nas celowo porzucane - twierdzi Alojzy Parys, wójt Ciska. - Jeśli nasze psy uciekną, to i tak szybko znajdą drogę do domu. Te podrzucone z miasta już nie. I to jest główne zagrożenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?